turystycznie-forum.pl

Jeśli czechy to koniecznie Teplice i skalne miasto. łatwo dojechać, blisko granicy z polską a robi niesamowite wrażenie.

Czechy to nie tylko Praga a ja ująłbym to inaczej: Czechy to przede wszystkim nie Praga. Urok zabytkowych, zadbanych, pustych rynków w czeskich miasteczkach to ten element, który wciąż mnie fascynuje. I nie trzeba jechać daleko w głąb kraju naszych południowych sąsiadów. Dla przykładu warto zerknąć do: Pribora, Novego Jicina, Stramberku, Zlatych Hor, Krnova, Opawy, Bruntala, Jesenika, Brannej czy Vidnavy. A to wszystko w odległości góra 50 km od naszych granic. Wszędzie znajdą się zabytki, klimat i knajpy z dobrym, tanim piwem i świetną kuchnią.

W ostatnich latach często pojawiam się na Śląsku Opawskim. Dojazd z Polski lekki, łatwy i przyjemny. Wspaniałe pałace, przyjemne miasteczka, ładne widoki i człowiek ma wszystko czego mu potrzeba w trakcie podróży. Ostatnio udaje mi się kupować coraz lepsze czeskie wina za niewielkie pieniądze (poniżej 100 koron czeskich za butelkę). Z ostanio próbowanych polecam białe i różowe z winiarni Prochazka z Valtic.

właśnie w tym roku na wakacje postawiłem na Czechy i Pragę. Wszędzie się słyszy a to że zamach a to że coś innego a Czechy moim zdaniem to idealne miejsce na relaks w spokoju i z dala od tego wszystkiego Bilety już zarezerwowane (całkiem tanio udało się kupić) i pozostaje tylko wyczekiwanie do września aż nadejdzie urlopik

W Pradze tłumy i w tygodniu i w weekend. Korki tworzą się nawet na ... Wełtawie. Ceny różne - od bardzo przyzwoitych po horrendalne. Mimo wszystko jest to miasto które powinien każdy odwiedzić przynajmniej raz w życiu.
Karlove Vary - jedno z najpiękniejszych uzdrowisk jakie w życiu widziałem. Nie dość że położone wśród wzgórz to kamienice, pałacyki i cała zabudowa odrestaurowana. Wygląda to jak z bajki. A cerkiew po remoncie ze złotymi kopułami - cudo (w środku już bez rewelacji).

Byłem w Karlovych Varach wprawdzie jakieś 10 lat temu. Pewnie zaszły spore zmiany, ale potwierdzam, że uzdrowisko ciekawie zaaranżowane wzdłuż krętej doliny z sanatoriami, pałacykami i różnymi budowlami reprezentacyjnymi po bokach promenady. Obowiązkowo kolonada czyli miejscowe wafle.

Jestem po kolejnej wizycie w Ostrawie. Kto był ten wie jak wygląda, ale widać, że władze starają się coś robić. Na brak atrakcji w Ostrawie niby narzekać nie można (zamek, rynek, ratusz, ZOO, muzea, katedra, park miniatur), ale nie jest to i pewnie nigdy nie będzie potentat turystyczny. Niemniej deptaki zrobione, ładniejsze kamienice wyremontowane, oferta turystyczna jest, parking blisko centrum także - zaczyna to całkiem przyjemnie wyglądać (jak na możliwości tego miasta) Dodatkowo chyba szykują się na jakiś jarmark (mniemam, że przedświąteczny) - jeśli to dobrze zrobią i podświetlą - może być całkiem przyjemnie. Przy okazji odwiedziłem nową restaurację - "Lion" na rynku. Niewielka, ale bardzo przyjemna z miłą obsługą oraz dobrym i niedrogim jedzeniem.
Warto przy okazji wyskoczyć do Hlucina - przyjemnego, niewielkiego miasta z kilkoma zabytkami i browarem Avar (knajpa przybrowarniana specyficzna, ale z klimatem i niskimi cenami - niestety piwo bez szału, ale cena 22 CZK za pół litra sprawia, że przynajmniej 1 kufel warto spożyć).

Polska i Czechy to dwa państwa, które z jednej strony mnóstwo łączy a jednocześnie równie wiele dzieli.
To kraj, który wciąż mnie potrafi rozbawić i zaskoczyć. Ostatnio znalazłem w Opawie restaurację (nie bar mleczny, ale porządna, ładnie urządzona restauracja ze znakomitym jedzeniem i świetnym piwem), która jest zamknięta w ... niedzielę.

Moja koleżanka z chłopakiem pojechali do Pragi na KILKANAŚCIE złotych. Kupili bilety w tym PolskimBusie. Nie wiem jak im się to opłaca ale widziałam, że mają strasznie tanie bilety. Także byli, zwiedzili i polecają. Mówili, że chętnei by tam wrócili... Może by się tak wybrać tam na majówkę?

Na Pustevnym rozpoczęła się już odbudowa schroniska (projektu słynnego Dusana Jurkovicia) Libusin (spłonęło w marcu 2014 - nieoficjalnie mówi się o podpaleniu). Oby kopia była udana, bo był to jeden z najładniejszych obiektów w czeskich górach.

gar pisze: ↑

28 mar 2017, o 12:01

Polska i Czechy to dwa państwa, które z jednej strony mnóstwo łączy a jednocześnie równie wiele dzieli.
To kraj, który wciąż mnie potrafi rozbawić i zaskoczyć. Ostatnio znalazłem w Opawie restaurację (nie bar mleczny, ale porządna, ładnie urządzona restauracja ze znakomitym jedzeniem i świetnym piwem), która jest zamknięta w ... niedzielę.

W litomyslu z kolei najsensowniejsze bistro zamknęli o 15 czyli w środku pory obiadowej. Inne reklamuje potrawy już na rynku ale jak się okazuje jedla nie podaje.

Dla mnie Czechy to przede wszystkim Praga i Ostrava, może ze względu na położenie, a być może po prostu mnie urzekły. Fakt, że bardzo wiele nas łączy i nie chodzi tylko o granice, ale np możemy się dogadać w mniejszym lub większym stopniu. Polecam też wizytę w "skalnym mieście".

Czechy pełne są urokliwych zakątków. I trochę inaczej niż w Polsce tu nie szalały na taką skalę rozmaite wojny stąd większość miast i miasteczek zachowała przepiękne zabytkowe starówki. W najbliższym czasie fotorelacja z kilku takich miejscowości.

Wczoraj wróciłem z 3 dni w Czechach (Morawy). Ludzi poza pałacem w Lednicach w weekendowy czas niezbyt wielu, a miejsca piękne i interesujące. Było jak to zwykle w Czechach przyjemnie i bez tłoku, ale różnice mentalne widoczne prawie na każdym kroku.

gar pisze: ↑

15 sie 2017, o 13:02

ale różnice mentalne widoczne prawie na każdym kroku.

Nie rozumiem...

Żyjemy w innym rytmie, inaczej podchodzimy do życia, pracy i wolnego czasu. Różnic, mimo bliskości zamieszkania, jest zdecydowanie więcej niż podobieństw. Dla mnie to akurat dobrze, że różnic jest tak dużo - jest co obserwować, komentować i jest się nad czym zastanawiać.

Różnicę mentalną niech zobrazuje sytuacja z Litomyśla. Miałem ochotę na czeskie knedliki a w każdym razie jakieś lokalne danie. W centrum miasta jest przynajmniej z 7-8 lokali gastronomicznych. Jeden w hotelu czterogwiazdkowym oferował raczej dość drogie obiady, więc tam nawet nie wchodziliśmy - zresztą też raczej tzw. kuchnia "europejska". Kebaby i pizzerie też raczej odpadały a także jeden lokal chiński. Zostały może 4 lokale z kuchnią czeską. W jednym z menu wykreślono bodaj 6 potraw, które anonsowane były na tablicy przed wejściem - pozostały nie budzące mojego entuzjazmu kotlety, w drugim czas oczekiwania na danie do godziny - i faktycznie większość gości siedziała o piwie. Kolejne przyjemne bistro w bocznej uliczce właśnie zamykano (15.00 - jak dla mnie środek dnia i pora kiedy zasadniczo dopiero zaczyna się szukać jakiejś knajpy). Podobnie kolejne w którym pani była mocno zdziwiona, że w ogóle szukamy jedzenia, chociaż swoje potrawy reklamują już na drogowskazie przy rynku. Pozostaliśmy więc o lunchu zamówionym koło południa w jadalni firmowanej przez słynną czeską kucharkę Magdalenę Rettigovą i to tylko dlatego, że mały o tej porze powinien zjeść zupę. Skądinąd pieczarki otoczone w bułce w sosie czosnkowym z ziemniakami całkiem smaczne, tyle że jako przystawka. Podawanej tam lasagni opisanej w menu dnia też już (albo jeszcze) nie podawali. Obiad zjedliśmy więc po powrocie w Międzygórzu.

I to jest jedna z tych rzeczy o których pisałem.

Różnice między nami a Czechami są rzeczywiście widoczne, nawet na pierwszy rzut oka. Jeśli chodzi o regionalne jedzenie nie wszędzie jest taki dramat ale lepiej wybrać się na takowe w Pradze, tam zawsze polecą coś dobrego a obiad nawet w knajpie niedaleko mostu Karola kosztuje tyle co u nas w dobrej knajpie, ogólnie ceny są raczej porównywalne więc zaskoczenia raczej nigdzie nie ma.

To prawda, zresztą pomijając różnice kulturowe, polecam zacząć od zwiedzania samej Pragi, która pod względem zabytków dla każdego turysty- wypada c najmniej znakomicie, spokojnie można spędzić tam cały weekend intensywnie zwiedzając.

Praga jest zatłoczona i droga (co wynika z jej niewątpliwej atrakcyjności), ale zdecydowana większość czeskich miast i miasteczek jest spokojna (żeby nie napisać pusta) i tania. A zabytków w tych miasteczkach nie brakuje. Więc dla tych którzy lubią ciszę, spokój i piękne miejsca oraz atrakcyjne dla nas ceny polecam Pragę omijać szerokim łukiem i pojechać na czeską prowincję.

A jest tego sporo choć chyba trochę do znudzenia. Zastanawia mnie czy Czechy są regionalnie zróżnicowane. Bo Polska jest i to wyraźnie, choć chybva nie tylko nasza w tym zasługa.

Fakt, że dla mnie wyjazd do Czech na dłużej niż tydzień mógłby być nużący (zazwyczaj jeżdżę na czas od 1 do 4 dni), ale sporo zależy od tego jak sobie człowiek program ułoży. Jeśli będzie zróżnicowany to pewnie i dłuższy czas byłby przyjemny. Natomiast w biurach podróży są wyjazdy po pałacach Czech - i potrafi ich być w programie 6, 8 a nawet 10. Wtedy jest to nużące. 2 - 3 na jednym, kilkudniowym wyjeździe wystarczą w zupełności.

Dlaczego nie warto jechać do Pragi:
-Miliony innych turystów

Kilka zdjęć z niezwykle ciekawej miejscowości, znanej jako Velke Losiny:

Renesansowy zamek


Papiernia


Uzdrowisko