Post
autor: Gollum » 30 mar 2013, o 21:49
Nie byłem (choć chcę być), ale był mój znajomy, który tam pracował (jest grafikiem komputerowym). W Jakarcie mają ciekawy i warty rozpropagowania u nas przepis: do centrum miasta wolno wjechać jedynie samochodem, w którym jadą przynajmniej dwie osoby. Patrząc na samochody w Lublinie, ten przepis ma sens; na 10 samochodów 9 wiezie tylko kierowcę. W Jakarcie z tego powodu powstał spacjalny zawód: pasażer. Przed kontrolą stoi kolejka pasażerów. Chcący wjechać bierze takiego, płaci mu ustalona stawke i przejeżdża punkt kontrolny. Niedługo potem pasażer wysiada i piechotą wraca na koniec kolejki.
Znajomy wywiózł go na jakąś wyspę i bladym, świtem zerwał z łóżka i pociągnął na brzeg morza w miejscu, gdzie było blisko do kolejnej wyspy. I nic. No to on pyta, po jaką cholerę mnie tu zabrałeś. - Poczekaj, zobaczysz - odpowiada tamten.
I nagle zobaczył tłum pływaków zblizających się do wyspy, na której byli. Wygladało to ponoć niesamowicie. Przypłyneli i jak gdyby nigdy nic poszli sobie. Jak się okazuje, to mieszkańcy pobliskiej wyspy, którzy pracuja na tej. A nie chcąc wydawać kasy na prom, którego zresztą nie ma, muszą pływać. Rano w jedną stronę, po południu w drugą.
Przywiózł tez z Indonezji bardzo oryginalną pamiątkę: żonę.