Strona 1 z 1

Indie: Dotknąć niemożliwego - Varanasi, listopad/grudzień 2017

: 25 mar 2018, o 09:35
autor: amber
Wybierając się do Indii byłam pewna, że obowiązkowym punktem mojej podróży będzie wizyta w Waranasi. Niemal każdy kto podróżuje po Indiach, w końcu dociera nad świętą rzekę (choć spotykałam takie osoby, które mówiły NIGDY tam nie pojadę, po prostu boję się tego co zobaczę)…

To miejsce w całych Indiach chyba najbardziej odciska piętno w myślach, nie pozwala o sobie zapomnieć i co jakiś czas w głowie pojawiają się obrazy, które można było tam ujrzeć. Waranasi niegdyś było nazywane Benares, to duchowa stolica Hinduizmu, która mimo upływu lat wciąż tętni życiem. Odnalazłam przed wyjazdem takie zdanie, które powiedział Mark Twain ” Benares jest starszy niż historia, starszy niż tradycja, starszy nawet niż legenda – dwakroć starszy niż one razem wzięte”.

I trzeba sie z tym zgodzić, kiedy tam człowiek trafia zaczyna wszystko przytłaczać, a z drugiej strony życie w Waranasi jest tak naturalne, te rytuały, zachowanie ludzi – udowadniają, że jest to „tradycja”, która była tworzona przez wieki. Na przyjazd do Waranasi nie można się przygotować. Ktoś powie – ale jak jedziesz do Indii to nie oczekuj czystości, porządku itd – tak ja to rozumie, ale nie sposób przygotować się na to co można tam ujrzeć. Waranasi to taki Rzym… To miejsce, które jest tak bardzo ważne dla wszystkich wyznających Hinduizm. Tu życie łączy się ze śmiercią… Tu życie zatacza koło – tu ludzie umierając odradzają się na nowo.

Przyjeżdżając do Waranasi znaleźliśmy sobie hostel w miarę blisko Ghat, słynnej rzeki Ganges by być bliżej tego całego, często dla nas niezrozumianego świata. Z czym mi się kojarzy Waranasi – to było najgłośniejsze, najbrudniejsze, najsmutniejsze a zarazem najciekawsze miejsce jakie zobaczyłam w Indiach. To coś niesamowitego, być tam, przeżywać to co oni, uczestniczyć w tych obrzędach i wciąż zadawać sobie pytanie: dlaczego?

Uliczki w Gangesie przypominają labirynt, w którym nie ma mapy. Po omacku chodzisz wąskimi uliczkami, co jakiś czas napotykasz ludzkie odchody, krowy leżące na ścieżce, wałęsające się psy i tysiące ludzi bezdomnych, których życie toczy się na ulicy. Idąc w stronę świętej rzeki Ganges mija się mnóstwo żebrzących osób, osób starszych, które przyjechały tu dokończyć swoje życie – tak, Waranasi jest czymś w rodzaju końca. Nigdzie nie spotkałam tak wielu starszych osób, biednych, śpiących na ulicach ale i szczęśliwych, którzy oczekują swoich ostatnich dni. Hindusi przez całe życie odkładają na tą „ostatnią drogę”, przyjeżdżają tu z całych Indii, aby móc tu umrzeć i zostać spalonym na stosie i osiągnąć wyzwolenie z kręgu narodzin i śmierci. Przedzierając się wielokrotnie przez góry śmieci, obserwując jak ludzie żyją na ulicy docieramy do słynnej rzeki i Ghat.


Rzeka Ganges to rzeka Matka, jej wody mają magiczną moc. Oczyszczają z grzechów, pozwalają narodzić się na nowo. Istnieje przekonanie, że każdy Hindus powinien choć raz w życiu przyjechać do Waranasi i zanurzyć się w wodach świętej rzeki. Nic więc dziwnego, że już przed świtem przychodzi tu mnóstwo pielgrzymów, całe rodziny wielopokoleniowe, starsi, młodsi, kobiety, mężczyźni, bogaci i biedni. Tuż przed wschodem słońca, zaczynają rytuał obmycia ciała. Wchodzą w ubraniach lub w bieliźnie – nie ma znaczenia. Kiedy patrzysz na nich, aż ciężko uwierzyć, że oni tak głęboko w to wierzą. Podnoszą wzrok do góry, modlą się – czasem w ciszy, czasem coś nucąc – każdy na swój sposób.

Hinduzim liczy ponad 1mld wiernych i jest uznawana za najstarszą religię współczesnego świata. Pielgrzymi tu przybywają, odwiedzają świątynie, które znajdują się u szczytu Ghatów (schodów), a potem zażywają rytualnej kąpieli. I tak niemal codziennie. Nie ma znaczenia, czy jesteś tam w poniedziałek, czy odwiedziłeś to miejsce rano czy wieczorem – tam przez cały czas tętni życie. Religia wyznacza rytm życia nad brzegiem Gangesu. Pamiętajmy, że dla Hindusów Ganges to coś więcej niż rzeka – nazywana jest amrytą czyli nektarem nieśmiertelności. To nad jej brzegiem rozpoczyna się proces nazywany mokszy co oznacza pełne wyzwolenie.

Idziemy dalej wzdłuż Ghatów docierając do miejsca, które trochę przeraża, smuci a czasami powoduje mdłości. Przed nami kremacyjne Ghaty Waranasi. Pomyśleć, by można, że to miejsce powinno być czyste, pełne zadumy, może lekko ukryte – nic bardziej mylnego. To miejsce, nie wyróżnia sie od pozostałych – tyle, że przez całą dobę można dostrzec tam ogień, to płonie stos z ludzkim ciałem. Nad brzegiem rzeki człowiek umiera i jednocześnie się odradza, zaś jego prochy i niedopalone części ciała wrzuca się potem do świętej wody. Kiedy stajesz tam nieopodal dociera (oprócz zapachów) do Ciebie dziwne uczucie – my także w ciszy obserwowaliśmy płonące stosy, dopóki nie dotarł do nas „przewodnik”. W sumie opowiadał o rytualne spalania ciała, o tym jak wygląda cały proces.

A zatem nie każdy może zostać spalonym – nie pali się dzieci, kobiet w ciąży, osoby, które zostały ukąszone przez kobrę oraz przewodników duchowych. Zatem co robi się z ich ciałami – po prostu przywiązuje do ciała kamień i wrzuca do wody. Osoby starsze, które tu przybywają czasami miesiącami (a może i latami) czekają na swoją śmierć. Oczekują i pragną być spalonym na stosie. Tu w Indiach śmierć to nie koniec życia, to kolejny proces i kolejny etap, bowiem wierzą oni, że człowiek znów się odradza, wierzą w reinkarnację. Będąc w Waranasi, nie sposób nie otrzeć się o rytuał życia i śmierci. Na ulicach poukładane są stosy drewna, nieopodal leżą ciała do spalenia, jakaś rodzina idzie ulicą niosąc ciało głośnie skandując. Nie widać łez – może czasem tylko smutek… Mówi się, że Hindusi płaczą w głębi duszy. Podczas całej ceremonii nie spotkacie kobiet, bowiem kobiety płaczą – a płacz przynosi nieszczęście zmarłemu. Samo spalenie na stosie, jest bardzo kosztowne – jak tłumaczy „przewodnik”. Dlatego bardzo dokładnie oblicza się, ile potrzeba metrów drewna by ciało zostało w całości spalone. Najdroższe jest drewno sandałowe – a skąd duże ceny? Indie są biedne, przeludnione i nie ma dużego dostępu do drewna. Ponadto dziennie tylko nad samym Gangesem spala się nawet 50 ciał. Do kremacji potrzeba ok 500kg drewna. Bogatsi paleni są na większych stosach, biedniejsi tuż nad rzeką, pomiędzy górą śmieci, krowami i psami. Proces kremacji (podpalanie) dokonuje najbliższy członek rodziny. W całym rytuale jest bardzo ważne, by pękła czaszka zmarłego, bowiem uważa się, że wtedy uwalnia się dusza. A co się dzieje jak nie pęknie – „pomaga” w tym mężczyzna z z kasty nietykalnych (o wyższym poziomie społecznym). Ciało płonie, potem stos powoli dogasa, to co zostało wrzuca się do wody – i tak kończy i jednocześnie zaczyna się kolejne życie. Gdy przejdzie się te wszystkie procesy można osiągnąć mokszę. Śmierć w Waranasi oznacza także osiągnięcie nirwany. Podczas ostatniej wędrówki rzeka łączy świat ludzi i bogów, zmywa grzechy ludzkie.

A wszystko to dzieje się obok, nikomu nie przeszkadzają biegające dzieci, odchody leżące na ulicy. Tuż obok ktoś zażywa kąpieli, gdzieś dalej jakiś mężczyzna używając szamponu, mydła – dosłownie kąpie się i oczyszcza swoje ciało. Nikomu nie przeszkadzają zanurzane resztki ciał, pływające po wierzchu rzeki martwe krowy i małpy (ich też się nie spala, a po zdechnięciu wrzuca do rzeki). Każdy zajmuje się sobą, nie zwracając uwagi na pozostałych czy nawet gapiących się turystów.

Rzeka Ganges, służy zatem każdemu – tu nie tylko można obmyć się z grzechów, ale także zrobić pranie. Cofamy się pewne o dobrych kilkadziesiąt lat – i tak jak kiedyś nasze prababcie, tu wciąż robi się pranie na zasadzi kamień – woda – kamień. Nikomu nie przeszkadzają śmieci pływające w wodzie (odgarnia się je na bok) a potem z detergentami lub nie kobiety, mężczyźni robią pranie. Uderza sie o kamień mokry ciuch, wykręca, znów uderza, zanurza w wodzie, uderza, wykręca i gotowe. Już można suszyć… A suszymy na schodach czyli Ghatach. Nie ma znaczenia, że zaraz po tym przejdzie krowa, że wszystko leży na piasku, papierkach lub odchodach zwierzęcych – schody pełnią rolę suszarki. A pierze się tu wszystko! Zapewne więc, jeśli nocujecie w Waranasi pościel, w której aktualnie śpicie była na pewno prana nad brzegiem świętej rzeki :).

W Waranasi skorzystaliśmy też z rejsu łodzią o wschodzie słońca, mieliśmy okazję zobaczyć z drugiej strony jak rozpoczyna się poranek, codzienne życie mieszkańców. Powoli nad rzeką wstawało czerwone słońce, dając znać wiernym do modlitwy. Sam rejs był bardzo dziwny (choć to pewnie złe określenie). Z jednej strony płyniesz po brudnej, wręcz brunatno – czarnej rzece, widzisz obok siebie pływające śmieci, butelki, kwiaty, świeczki i matwe krowy (tak, my widzieliśmy jedną). Widzisz wchodzące do wody krowy, pijące wodę psy, płonące stosy z ciałami i ludzi, którzy jak gdyby nic wchodzą do wody, zanurzają się… (nie ukrywam, że ja nie miałabym chyba nawet śmiałości zanurzyć tam stopy). Rejs kończy się po 3h… dochodzi 8:00. Coraz więcej ludzi widać, pojawiają się osoby z praniem i turyści, którzy „polują” na wyjątkowe zdjęcia. Waranasi jest wyjątkowe pod tym względem – tu można zrobić niezwykłe fotografie.

Nad rzekę warto wybrać się także wieczorem, bowiem codziennie odbywa się tutaj „festiwal” a tak naprawdę ceremonia, połączona z tańcem, muzyką i modlitwą. Ceremonia zaczyna się o 19:00 (warto być tak co najmniej godzinę wcześniej, by zająć sobie miejsce), bowiem nawet nie wiadomo kiedy przychodzą tu nagle tysiące osób. Ceremonia jest bardzo widowiskowa, jest to podarowanie światła bogom. Całe obrzędy/pokazy prowadzą młodzi mężczyźni, którzy wykonują specjalne układy – niczym taniec dla bogów. Imprezie towarzyszy muzyka, dźwięk bębnów zaś mężczyźni tańczą z kadzidłami, świecami…Przy tym są bardzo skupieni… każdy z nich trzyma w ręku mały dzwoneczek, którym dzwoni przez cały pokaz. To niezwykłe uczucie być tam, oglądać to… zanurzyć się dosłownie w tej całej kulturze.

Nocą wszystko cichnie, przychodzą inni, którzy sprzątają… inni znajdują miejsce na nocleg, inni medytują… Waranasi odciska ślad, nie pozwala być obojętnym na te przeżycia. Czy chciałabym tego ponownie doświadczyć i tam wrócić? Jeśli mówimy o Waranasi, to chyba tak. I choć to było najbrudniejsze miejsce, choć ulicami płyną ścieki, ludzie załatwiają swoje potrzeby na ulicy, choć było tu najgłośniej, śmierdziało – to po prostu „magia” tego miejsca, może jakaś siła sprawia, że chyba jeszcze raz mogłabym to przeżyć. Gdy jesteś tam, chcesz uciec jak najdalej, jak najszybciej pragniesz zaszyć się w cichym miejscu… potem kiedy wracasz. myślisz o tym wszystkim zdajesz sobie sprawę – jak niezwykła (i nie zrozumiała) jest dla mnie ta religia, ale też jak jest ona bardzo ważna w życiu każdego Hindusa.

Wielu turystów (tak jak wspomniałam na początku) omija Waranasi, boi się stanąć twarzą w twarz z przerażającą biedą, cierpieniem. Tam stajesz pośrodku życia i śmierci – stajesz w kręgu, który nie ma końca. Powiem tak, warto – być tam, przeżyć to to niezwykłe uczucie – nie pożałujecie. I może tak jak ja, będziecie chcieli stamtąd uciec, będziecie zatykać noc, uszy… to warto. Warto przyjechać tam chociaż raz….

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 25 mar 2018, o 10:48
autor: dinksiarz
wow rewelacja, zazdroszczę takiej podróży

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 26 mar 2018, o 15:08
autor: Adler
dinksiarz pisze:
25 mar 2018, o 10:48
wow rewelacja, zazdroszczę takiej podróży
Dołączam. :)
amber pisze:
25 mar 2018, o 09:35
Przyjeżdżając do Waranasi znaleźliśmy sobie hostel w miarę blisko Ghat, słynnej rzeki Ganges by być bliżej tego całego, często dla nas niezrozumianego świata.
Jakie ceny obowiązują w tym hostelu?
amber pisze:
25 mar 2018, o 09:35
A zatem nie każdy może zostać spalonym – nie pali się dzieci, kobiet w ciąży, osoby, które zostały ukąszone przez kobrę oraz przewodników duchowych. Zatem co robi się z ich ciałami – po prostu przywiązuje do ciała kamień i wrzuca do wody. Osoby starsze, które tu przybywają czasami miesiącami (a może i latami) czekają na swoją śmierć. Oczekują i pragną być spalonym na stosie. Tu w Indiach śmierć to nie koniec życia, to kolejny proces i kolejny etap, bowiem wierzą oni, że człowiek znów się odradza, wierzą w reinkarnację. Będąc w Waranasi, nie sposób nie otrzeć się o rytuał życia i śmierci. Na ulicach poukładane są stosy drewna, nieopodal leżą ciała do spalenia, jakaś rodzina idzie ulicą niosąc ciało głośnie skandując. Nie widać łez – może czasem tylko smutek…
Robi się ciekawie. ;)

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 26 mar 2018, o 17:55
autor: Comen
Tam gdzie pani robi przepierkę to woda na oko nie wygląda aż tak tragicznie. Wisła pod Wawelem też jest dość mętna. Ale czy po takim praniu te rzeczy nie są aby brudniejsze? Jak głęboko jest przy brzegach Gangesu - od razu schodzi się do wody po szyję czy są miejsca gdzie można brodzić w wodzie po kolana czy kostki?
Czy w Benares są jakieś ciekawe budowle, świątynie buddyjskie może jakieś świeckie pałace? Miejsce nie powiem egzotyczne dla nas bo w Polsce nie ma slumsów, ale podejrzewam że ponad połowa mieszkańców ziemi ma takie krajobrazy na co dzień. Same brzegi Gangesu jakoś nie robią na mnie wrażenia - może dlatego, że wszyscy tam pstrykają zdjęcia i generalnie są one podobne. Na pewno klimat miejsca daje to czego fotografia nie ukaże - zachowania ludzi, dźwięki, zapachy - trzeba tam po prostu być.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 27 mar 2018, o 09:35
autor: kolino
"pranie nad Gangesem" Pierwszy raz widziałem w programie Azja Express i myślałem, że to ściema, teraz widzę to ponownie muszę przyznać, że nadal jestem w szoku.

Same zdjęcia świetne - a miejsce zapewne magiczne :)

Pozdrawiam

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 28 mar 2018, o 07:13
autor: evil
Interesujące zdjęcia i relacja !!
Czy Hindusi chętnie pozują do zdjęć, czy jak np.Arabowie, chcą za to jakiś datek?
Jaki czas przed wyjazdem bukowaliście bilety na samolot i jeśli to nie tajemnica, ile one kosztowały?

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 28 mar 2018, o 11:46
autor: gar
Przeczytałem i pooglądałem z ciekawością, ale raczej nie jest to dla mnie kierunek pierwszego wyboru w najbliższych kilku latach.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 30 mar 2018, o 16:17
autor: amber
Już odpowiadam na pytania:

Jakie ceny obowiązują w tym hostelu?
Ogólnie Indie są dość tanie, choć my średnio na 2 osoby wydawaliśmy dziennie ok 70$. Ceny za noclegi wahają się od 10zł w górę. My nocowaliśmy średnio za ok 60zł (takie też ceny były choćby w Hostelu w Waranasi).

Ale czy po takim praniu te rzeczy nie są aby brudniejsze?
No raczej di czystych nie należą, natomiast nie ma znaczenia czy śpisz w 5 gwiazdkowym Hotelu czy tanim Hostelu (pościel i tak jest prana w rzece). Ubrania raczej są po prostu przeprane - nie czyste:)

Jak głęboko jest przy brzegach Gangesu - od razu schodzi się do wody po szyję czy są miejsca gdzie można brodzić w wodzie po kolana czy kostki? Nie widać, natomiast wciąż pod wodą są jeszcze schody. Nie wiem jak jest głęboko - nie ryzykowałam by wejść do wody. Widziałam jednak, że ludzie dalej od brzegu pływali.

Czy w Benares są jakieś ciekawe budowle, świątynie buddyjskie może jakieś świeckie pałace? W Waranasi nie byliśmy w żadnej świątyni. Natomiast niedaleko byliśmy w miejscach, natomiast niedaleko jest Sarnath - jest to jedno z najświętszych miejsc związanych z Buddyzmem. Tu ponoć Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie.

Same brzegi Gangesu jakoś nie robią na mnie wrażenia - może dlatego, że wszyscy tam pstrykają zdjęcia i generalnie są one podobne. Na pewno klimat miejsca daje to czego fotografia nie ukaże - zachowania ludzi, dźwięki, zapachy - trzeba tam po prostu być.
Na mnie brzegi Gangesu wywarły wielkie wrażenie. Jest to jedno z lepszych miejsc do fotografii.

Czy Hindusi chętnie pozują do zdjęć?
Tak,bardzo chętnie. Chcą by im robić zdjęcia lub sobie chcą z nami zrobić zdjęcie. U nich w kulturze "biały człowiek przynosi szczęście".


Jaki czas przed wyjazdem bukowaliście bilety na samolot i jeśli to nie tajemnica, ile one kosztowały?

Kupiliśmy bilety niecałe 3 tygodnie przed wyjazdem. Lecieliśmy z Warszawy do Delhi (z przesiadką w Helsinkach). Oj dokładnie nie pamiętam, ale zapłaciliśmy coś ok 2200zł/os.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 30 mar 2018, o 16:23
autor: amber
Mumbaj – największa pralnia na świecie

Jesteśmy w Mumbaju i czytamy gdzieś o „największej pralni na świecie”. Pamiętając doświadczenia z Varanasi i ogólne pranie na zasadzie kamień – woda – kamień, domyślałam się co możemy zobaczyć.

Na obszarze niewiele ponad 2km kwadratowych mieści się tzw. Dhobi Ghat.
Wszystkie ciuchy (jakie oddajemy w hotelu do prania), pościel hotelowa, ciuchy szpitalne itd – wszystko prane jest w jednym miejscu! W betonowych boksach mężczyźni i kobiety stając po kostki w wodzie robią „zbiorowe pranie”.

To takie „miasto w mieście”, bowiem znajduje się tam ponad 1000 pralni, która pracuje całą dobę. Pracuje tu ok 5 tysięcy osób, które jednocześnie tam mieszkają. Znajdziemy tu boksy z kamieniami, gdzie pierze się np. spodnie, znajdziemy tu boksy przepełnione mydlinami, boksy do płukania czy kotły, w których wygotowuje się „większe brudy” – czyt. szpitalne stroje. Ciekawostką jest to, że codziennie dociera tu tysiące ubrań i … nic ponoć nie ginie. Rzeczy np. oznakowane są małymi kropkami od mazaków i po tym poznają, gdzie i do kogo rzecz dana należy.

Wszystko jest więc tu prane., suszone i prasowane. Czy ciuchy po tym są czyste – tu bym sie zastanawiała, nad słowem „czyste”. Bowiem jak oddaliśmy nasze białe koszulki przybrudzone – wróciły co prawda wyprasowane, poskładane, ale dalej brudne 🙁.
W każdym bądź razie jakby nie było, sama pralnia robi imponujące wrażenie

Pralnia jednak to nie nowość, powstała ona już w latach 90tych XIX wieku, kiedy jeszcze władali tu Brytyjczycy. Z biegiem lat pralnia nabierała „rozmachu”, pojawiały się nowe boksy i nowe rodziny, które z pokolenia na pokolenie trudziły się praniem. I tak jest do dziś… mieszkają tam całe rodziny a fach przechodzi z pokolenia na pokolenie.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 31 mar 2018, o 16:17
autor: tango
Mega relacja! :)

Widać ile można zobaczyć jak się człowiek odważy ruszyć gdzieś dalej w świat!

Jednak samo zobaczyć, sfotografować to jeszcze względnie niewiele...
Ale tak pięknie jeszcze opisać!!! :)

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 31 mar 2018, o 17:31
autor: Wiolcia
Ciekawe zdjęcia z Varanasi. Mimo że dużo relacji stamtąd, podobają mi się Twoje ujęcia.
Ta pralnia (akurat czytałam o niej niedawno u P. Wilk) przypomina mi garbarnie w Maroku.
A na Syberię można jechać zimą (sam Koperski z tego zasłynął) - podobno Bajkał jest piękny pod lodem.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 3 kwie 2018, o 13:09
autor: amber
GARŚĆ PRAKTYCZNYCH INFORMACJI:

Wyjazd do Indii (zresztą jak każdy inny w nieznane miejsce) wiąże się z mnóstwem pytań, niewiadomych. Pytanie – jak się przygotować, co ze sobą zabrać. I choć to nie jest pierwsza podróż – zawsze są jakieś niewiadome. Pamiętajmy też, że Indie to kraj kontrastów – w większości biedny, brudny – gdzie higiena to czasem pojęcie względne. Nie starajmy się wszystkiego zrozumieć – bo i tak się nie da. To co tam zobaczycie, przeżyjecie, poczujecie – na zawsze pozostanie w waszej pamięci.

Przygotowałam dla Was garść praktycznych informacji, podpowiadam na co warto zwrócić uwagę – zanim wyjedziecie do Indii.

1.Indie to nie jedno słowo.

Jadąc tam musicie znać sobie sprawę, że Indie sa prawie tak duże jak Europa. Pod względem zamieszkałej ludności – Indie plasują się zaraz po Chinach! Znajduje się tam 29 stanów a w każdym z nich może obowiązywać inny język, zwyczaje czy nawet pory roku.

2. Szczepienia i takie tam kłucie

Wybierając się do krajów egzotycznych, warto pomyśleć o szczepieniach. W sumie my po raz pierwszy zaczęliśmy się zastanawiać nad szczepieniami (do tej pory jakoś unikaliśmy igieł). Jednak po zeszłorocznej przygodzie z małpami – postanowiliśmy się lekko zabezpieczyć. My o szczepieniach pomyśleliśmy bardzo późno, bo ok 2 tygodnie przed wyjazdem. Trzeba było się nachodzić, nagimnastykować i jakoś udało nam sie dostać do lekarza medycyny podróżnej a potem do punktu szczepień w Rzeszowie. Samo spotkanie u lekarza medycyny podróży – jakoś nie wspominam dobrze (Pani była niemiła i sugerowała, że do tej pory mogliśmy już wszystkie choroby złapać). A w punkcie szczepień – chcieli nas zaszczepić na wszystko (łącznie z grypą). Trzeba było być, więc asertywnym i widzieć dokładnie na co planujemy się zaczepić. A jakie szczepienia mamy i na co się szczepiliśmy:

WZW A (dwie dawki), na WZW B szczepiliśmy się jako dzieci
Dur brzuszny
Tężec (ale on jest ogólnie obowiązkowy w Polsce i każdy z nas powinien go odnawiać co 10 lat)
Wścieklizna (tylko ja miałam szczepienie, ale to przez przypadek z zeszłego roku) Dodatkowo zaleca się:
polio
japońskie zapalenie mózgu

3.Wiza czyli jak wjechać do Indii

Aby wjechać do Indii potrzebujemy mieć wizę wjazdową. Są różne rodzaje wiz (na dwa tygodnie, miesiąc, rok, jedno krotnego wjazdu, dwu-krotnego czy wielokrotnego). Wszystko zależy od naszego planu. Najprostszym sposobem jest wyronienie wizy przez internet. My korzystaliśmy z portalu: https://indianvisaonline.gov.in/visa/index.html. Jak dobrze pamiętam maja oni 36h i wysyłają wizę elektorniczna na e-maila – NIE WKLEJA SIĘ JEJ DO PASZPORTU. Później z taką karteczką jedziemy do Indii i ją okazujemy na lotnisku.

4. Ubezpieczenie

Tu myślę, że nikogo nie trzeba namawiać. Jadąc właściwie w dowolne miejsce na świecie – proponuję ubezpieczyć się. Co prawda byliśmy dość dobrze zaopatrzeni w leki, natomiast dodatkowe zabezpieczenie podczas podróży na pewno się przyda. A jakie leki mieliśmy ze sobą:

-polopiryna w tabletkach
-gripex na przeziębienia
-tabletki na ból głowy
-maść na uczulenia
-pianka na skaleczenia + plastry + bandaż
-plastry na otarcia/odciski
-wapno i witaminki do rozpuszczania w wodzie
-tabletki zapobiegawcze na malarię (nie braliśmy wcześniej tabletek ani podczas pobytu)
-ogólny antybiotyk (zapobiegawczy)
-węgiel
-coś na biegunki/ stoperan
-leki na zatrucia pokarmowe + protibiotyk
-tabletki na gardło
-ampułki /krople do oczu
-maść/tabletki (primafucin/gymonix) na kobiece problemy
-żel antybakteryjny
-mugga repel50 na komary
-żel po ukąszeniu komarów

5. Kultura – czyli jak sie zachować i nie palnąć gafy

Indie kulturowo sa odmienne od Polski i warto pamiętać o paru zwyczajach (choć z drugiej strony, nas „białych” traktują trochę łagodniej jeśli nie znamy ich zwyczajów i starają się czasem nakierować, podpowiedzieć)

Namaste czyli dzień dobry. Warto nauczyć się tego prostego słowa, którym będziemy witać napotkanych ludzi, wchodząc do sklepu, restauracji. Zwyczajowo także powinniśmy złożyć ręce – niczym jak do modlitwy
Dreptamy w niektórych miejscach na bosaka. Pamiętajmy o tym idąc do świątyni, mieszkania a czasem nawet hostelu. Zawsze zdejmujemy buty. Warto, więc mieć ze sobą w kieszeni dodatkową parę skarpetek (bo w skarpetkach można wchodzić).
Powiadają, że za nieczyste uważa się stopy (z drugiej strony nie dziwię się, skoro sporo z Hindusów chodzi po ulicach na bosaka, a na ulicach znajduje się nie tylko śmietnik, ale i toaleta). Nie powinniśmy zatem kierować swoich stóp w stronę innej osoby ani prezentować spodu stóp.
Zasada prawej ręki – powinniśmy nią jeść, witać się, wydawać pieniądze… natomiast co zrobić jak ktoś jest lewo ręczny – cóż Kuba mój stwierdził, że muszą przeżyć, bo inaczej nie potrafi jeść :). Z drogiej strony oni sami przytulają się lewą rękę a i zdarzyło nam się, że niektórzy chcieli się przywitać właśnie lewą ręką….
Plażowanie czyli nie znajdziemy Hinduski w stroju kąpielowym. Podczas pobytu na plażach GOA, spotyka się rodziny Hinduskie wypoczywające na plaży. Po pierwsze mężczyźni spędzają razem czas a kobiety z dziećmi razem. Inna sprawą jest to, że kobiety zażywają kąpieli w pełnym ubiorze -sari.


6. Bezpieczeństwo


Powiem tak, podczas podróży jakoś nie bałam się, że ktoś mnie okradnie czy zrobi krzywdę. Jedynie co mnie przerażały to małpy (których nie lubię) oraz bezpańskie psy (których, chyba jeszcze bardziej nie lubię). Oczywiście Hindusi widząc „białego człowieka” będą traktować i traktują go jak portfel. Będą oszukiwać, wmawiać nam, że szukana przez nas informacja turystyczna nie istnieje czy mówiąc, że jak nie pomożemy im to będziemy mieć złą karmę. Mimo, ze było to uciążliwe jakoś nie obawialiśmy się o kradzież (choć może też dużo ufamy ludziom. Poza tym nasze dokumenty nosiliśmy cały czas przy sobie w tzw. nerka). Przez długi okres mówiono o gwałtach i molestowaniu kobiet przez mężczyzn. Podróżowałam z Kubą, więc raczej mnie pilnował i nikt za bardzo się do mnie nie zbliżał. Jechaliśmy ściśnięci w autobusie, pociągu czy metrze, czasami czułam sie niekomfortowo. Jak znikał na chwilę Kuba, pojawiali się „adoratorzy”, którzy mieli tysiąc pytań .

To co może nasz przerazić i przestraszyć to slamsy. W szybkim tempie otaczają nas rodziny, dzieci proszące o pieniądze czy jedzenie. Wówczas nie czuliśmy się dobrze i staraliśmy sie unikać takich miejsc – po co kusić los.

7. Przyjaźń a może coś więcej

Będąc w Indiach nie sposób nie zauważyć, że nie kobieta – mężczyzna okazują sobie uczucia a właśnie mężczyzna – mężczyzna. Widzimy mężczyzn tulących się do siebie, chodzących za ręce czy „miziających” po uszach w środkach transportu publicznego. Pytanie teraz czy to głęboka męska przyjaźń? Mówi się, że jest to część kultury Hinduskiej i nie powinno to zaskakiwać. Natomiast podpytaliśmy też paru Hindusów o to i jak sami powiedzieli, niektórzy pod ta przykrywką ukrywają się, że swoją orientacją seksualną. Oficjalnie w 2009 roku High Court of Delhi uznał zakaz prawa do związków homoseksualnych za nielegalny i pozbawił je mocy. Dzięki temu w niektórych stanach związki homoseksualne stały otworem. Nowelizacji sprzeciwiło się jednak społeczeństwo chrześcijańskie i muzułmańskie. Dziś nikt nie wychyla się z inną orientacją, natomiast dzięki kulturze i zaakceptowaniu „przyjaźni mężczyzn” mogą swobodnie okazywać swoją miłość nie bojąc się napiętnowania ze strony innych mieszkańców.

8. Negocjuj ceny

Powiem tak, do całych tych negocjacji mam trochę inne podejście. Wkurza mnie pisanie – negocjuj się – Hindusi to uwielbiają. Oni się chcą targować. No pomyślmy, przecież nie dają wyższej ceny – po to, by sprzedać coś taniej turyście i by móc się po negocjować. Wiem, ze pewnie wielokrotnie przepłaciłam, natomiast raczej się nie negocjuje. Ktoś powie – ale i ich tradycja, zwyczaj – no tak a czy ktoś ich zapytał o to, czy oni rzeczywiście kochają się negocjować z chodzącymi „białymi skarbonkami”? – no właśnie. Może też tak myślę, bo sama nie znoszę jak przyjeżdżają turyści, którzy negocjują się o bilet wstępu, który kosztuje 8zł czy wycieczkę, która kosztuje ok 100zł. Dla mnie skoro mnie nie stać – nie korzystam, nie kupuję.

9. Transport czyli jak pokonać tysiące kilometrów

Ruch w Indiach jest lewostronny. Mieliśmy przez chwilę pomysł wypożyczenia auta, ale widząc chaos jaki panuje na ulicach zrezygnowaliśmy z tej opcji. Z drugiej strony komunikacja w Indiach jest całkiem dobrze rozwinięta. Najpopularniejszym środkiem transportu po Indiach między miastami są bez wątpienia pociągi różnych klas. Chwilę potrwa zanim ogarnie sie rezerwacje, odnajdzie swój wagon pośród 50 innych i czasem wsiądzie prawie w biegu – po jakimś czasie opanujecie podróżowanie pociągami do perfekcji.

Zacznijmy od tego, że pociągi w Indiach sie spóźniają (czasem nawet 30h), trzeba być więc zawsze przygotowanym na niespodzianki i NIGDY nie zostawiajcie sobie jednego dnia np. na dotarcie do lotniska. Dzięki temu, że pociągi jeżdżą jak im sie chce – podróż po Indiach jest ekscytująca (ale trafiło nam się parę punktualnych kursów).

Bilety na trasę można kupić już miesiąc przed, natomiast my kupowaliśmy na dwa-trzy dni przed wybraną trasę. Krążą opowieści, że np, do Hampi czy na Goa nie da się kupić biletów z dnia na dzień. Powiem tak – jest trudniej, ale jest to możliwe. Choć oczywiście musimy wówczas zapomnieć o najtańszych klasach (ale o tym za chwilę).

Głównym i państwowym przewodnikiem jest Indian Railways, który dociera prawie do każdego zakątku w Indiach.
W pociągach możemy wielokrotnie zobaczyć, jak Hindusi zabezpieczają swoje bagaże łańcuchami i kłódkami. My nie mieliśmy do plecaków takich zabezpieczeń, więc często nasze duże bagaże spały z nami na łóżkach. A jeśli umieszczaliśmy je na ziemi, to spinaliśmy je razem i np paskami zapięłam do jakiejś barierki.
Chcąc kupić bilet, trzeba uzupełnić blankiet skąd – dokąd chcemy jechać. Podać godzinę i nr pociągu praz klasę w jakiej chcemy jechać. Warto poprosić w informacji turystycznej o aplikację na telefon, gdzie znajdziecie inf o wszystkich pociągach, o ewentualnych spóźnieniach i wolnych miejscach. Później czeka Was stanie w kolejce (tu trzeba być trochę agresywnym, bowiem Hindusi namiętnie będą Was wyprzedzać w kolejce).
Dworce na ogół sa bardzo zatłoczone, brudne, pełne szczurów a dodatkowo wielu Hindusów załatwia swoje potrzeby na tory. Znajdują się także specjalne poczekalnie (ale jeśli tylko korzystamy z lepszej klasy pociągów).
Klasy pociągów:

Najtańszą opcją na podróżowania jest sleeper class. Jest to dobre rozwiązanie jeśli mamy pociąg ok 20:00 i np. docieramy na miejsce ok 10:00 – dzięki temu możemy przespać całą trasę. Ciężko siedzieć na swoim łóżku, bowiem na jednej ścianie jest 3 łóżka (przez co jest mało miejsca). W dzień Hindusi składają łóżka i siedzą na dolnej części. Dla mnie najlepiej sie spało i korzystało z najwyższego łóżka, lub łóżka w korytarzu (gdzie było więcej miejsca). Te bilety sprzedają się niczym świeże bułeczki, bardzo szybko brakuje miejsc – można wówczas kupić bilet i znaleźć się na liście rezerwowych. W SL Class jeżdżą ubodzy Hindusi z całymi rodzinami zatem trzeba się liczyć, że jest bardzo brudno. Nie ma klimatyzacji, natomiast pod sufitem umieszczone są wentylatory.
2S – to także tania opcja podróży pociągami, ale na krótszych dystansach. Nie ma rezerwacji, nie ma miejsc i często nikt tam nie sprawdzał biletów. Zasada – kto pierwszy ten lepszy
AC Chair CC – droższe bilety niż klasa 2S. Mamy ułożone rzędy siedzeń, w których śmiało możemy przemieszczać się na krótszych odcinkach. Są to wagony klimatyzowane
2AC -( Air-conditioned 2-tier) – Klimatyzowane przedziały z rozkładanymi łóżkami. Znajduje się tutaj po dwa łóżka na jednej ścianie, więc jest dużo wygodniej i więcej miejsca. Są to drogie bilety, więc Hindusi, którzy tu podróżują już tam nie śmiecą :). Mamy także zasłony, którymi możemy zasłonić przedział i poczuć się bardziej komfortowo. Mamy tu poduszkę i koc (my jednak z tego nie korzystaliśmy, mieliśmy swoje śpiwory)
AC1 (Air-conditioned first class – jej skrót to AC1 lub AC FC) – . najdroższa opcja podróżowania. Klimatyzowane, wygodne. W cenę wliczona pościel i posiłek. Ta klasa pojawia się na długich dystansach (nie podróżowaliśmy nia).
My jako turyści możemy tylko i wyłącznie kupować bilety na dworcu (bedzie też najtaniej). Istnieje też opcja kupowania przez internet – online (natomiast zagraniczne karty bankowe nie są akceptowane). Możecie więc sprawdzić kurs, liczbę wolnych miejsc i cenę – a potem iść na dworzec kupić. Ewentualnie z jakimś Hindusem się dogadać, żeby kupił a my oddamy mu pieniądze. Są jeszcze biura podróży, tam cena za przejazd jest wyższa (czasami może jednak okazać się jedyną opcją).

10. Alkohol


Po upalnym dniu zwiedzania człowiek by usiadł i napił się zimnego piwa – cóż w Indiach to nie takie proste. Okazuje się, że ciężko odnaleźć sklep, w którym kupicie alkohol. Nie spotkacie więc markerów czy sklepików, gdzie można zaopatrzyć się w trunki. Podobnie jest w restauracjach – alkoholu brak. Z drugiej strony wszystko zależy w jakiej części regionu jesteście. W Goa nie było problemu z alkoholem (były małe sklepiki monopolowe i można było kupić piwo na plaży). Jeśli jednak mamy już jakieś święte miejsca to tu trzeba wykazać się sprytem. Dreptanie po ulicach, pytanie ludzi i może w końcu uda się coś kupić (zdarzają sie jednak miejsca, że alkoholu nie ma). Bywają też miejsca, gdzie alkohol sprzedawany jest spod lady – dla turystów za oczywiście odpowiednią cenę. Powiem tak – ogólnie trzeba było się nachodzić, ale zawsze coś udało nam się znaleźć. Najtańszy alkohol był na Goa, w pozostałych Indiach – był drogi. Z drugiej strony – człowiek był na wakacjach 🙂

A co spakować jadąc do Indii?


- Moskitiera; nam bardzo sie przydała. W wielu hotelach jej nie było, albo była bardzo brudna i strach było ją ruszać
Jeśli nie jedziesz na Goa – sandały będą zbędne. Śmieci na ulicach, odchody zwierząt i nie tylko – skutecznie zniechęcają by wędrować po ulicach w sandałach. Ja się w każdym bądź razie nie odważyłam 🙂
- Spodnie – trzy – czwarte (takie do kolan). Można oczywiście wziąć ze sobą krótkie spodenki (jeśli jedziecie na Goa), natomiast polecam zabrać dłuższe spodenki. Po prostu dziwnie się czujesz, gdy każda kobieta nawet w upale chodzi w długich spodniach. Poza tym dzięki spodenkom 3/4 będzie można spokojnie wejść do wielu świątyń.
- latarka; zdarza się brak prądu
- kłódka; by zamykać pokój jak sie wychodzi. My jednak nie korzystaliśmy z niej
- Kserokopie dokumentów (są np. potrzebne by kupić choćby kartę SIM)
- podkoszulki; dla mnie najwygodniejszy ubiór w podróży.
- Śpiwór; ja ogólnie nie ruszam się nigdzie bez swojego śpiwora. Biorąc jednak pod uwagę, że często pościel, na której śpimy w Indiach nie jest pierwszej czystości, warto mieć jakieś zabezpieczenie. Śpiwór przyda się też w pociągach

To chyba takie najważniejsze informacje. Jeśli macie pytania, piszcie śmiało – jak będę potrafiła odpowiedzieć, to pomogę:)

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 3 kwie 2018, o 14:51
autor: Comen
Jak z pogodą w zimie? Temperatura jest znośna. Jest słonecznie czy deszczowo - to o ile pamiętam pora bez monsunu.
Ile w porównaniu do polskich realiów kosztują pociągi - najtańsza i najdroższa opcja? Czy jazda na dachu wagonu pokazywana w licznych filmach to fakt czy tylko literacka fikcja?

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 3 kwie 2018, o 15:52
autor: Wiolcia
Możesz też podać trasę Waszego wyjazdu - zawsze to sugeruje, co warto zobaczyć.

RELACJA: listopad/grudzień 2017 Indie - Dotknąć niemożliwego - Varanasi

: 4 kwie 2018, o 07:54
autor: amber
Jak z pogodą w zimie? Temperatura jest znośna. Jest słonecznie czy deszczowo - to o ile pamiętam pora bez monsunu.

Jak przylecieliśmy tam początkiem listopada do Delhi to było bardzo gorąco. Im dalej na południe było jeszcze cieplej. Pod koniec listopada w okolicach Kerali był jakiś monsum, ale w sumie dwa dni mieliśmy po prostu lekki deszcz. Potem wracając na północ było dalej ciepło. Jak pod koniec grudnia wróciliśmy do Delhi to w dzień było całkiem ciepło (tzn. wystarczyła cienka bluza), natomiast wieczorem było już zimno. Ciepły polar się przydał :)


Ile w porównaniu do polskich realiów kosztują pociągi - najtańsza i najdroższa opcja?

Muszę poszukać w notatkach, ale pamięta, że ceny i różnice było dość wysokie.

Czy jazda na dachu wagonu pokazywana w licznych filmach to fakt czy tylko literacka fikcja?
Kiedyś tak jeżdżono, natomiast sporo osób ginęło podczas takich podróży i dziś tego się już nie robi. Natomiast lubią podróżować siedząc w drzwiach (sa to najbardziej oblegane miejaca) :)

W załączniku mapa podróży. Startujemy w Delhi potem kierujemy się na wschód. Kolejno lecimy na Sri Lankę i wracamy na południowy zachód Potem już na północ do Delhi.

Indie: Dotknąć niemożliwego - Varanasi, listopad/grudzień 2017

: 31 paź 2018, o 17:38
autor: gar
Taka ciekawostka z Indii:
w Indiach stanął najwyższy na świecie pomnik. Ma 182 m wysokości i przedstawia Sardara Patela, jednego z ojców niepodległych Indii. Monument nazwany Statuą Jedności postawiono w pobliżu jednej z największych zapór wodnych świata. Łącznie z cokołem ma aż 240 metrów wysokości. Może oprzeć się wichurom do 180 km na godzinę i wstrząsom sejsmicznym o magnitudzie 6,5.
To się nazywa gigantomachia ...