Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Pochwal się relacją, zdjęciami, filmem z Twojej wycieczki, urlopu za granicą.
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Kraj: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Austria: Salzburg (15.07.2020)
evil
User
Posty: 977
Rejestracja: 13 lis 2014, o 08:20

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: evil » 9 paź 2018, o 08:23

Część I

Armenia, pogranicze Europy i Azji, najstarsze chrześcijańskie państwo świata. Podróż zaplanowana już 1,5 roku temu, bilety lotnicze kupione w listopadzie.
Noclegi i samochody rezerwowaliśmy końcem sierpnia.
Początkowo mieliśmy lecieć tam w czwórkę, ostatecznie zebrała się siódemka.

1 dzień – 21.09.

Samochody odbieraliśmy na lotnisku Zvartnots w Erywaniu – Ładę Niwę i Hondę CR-V (tym autem jechała moja ekipa).
Wyjazd z parkingu na armeńskie ulice to był duży szok dla naszych kierowców (zwłaszcza, że samochody nie miały gps-ów i nikt z nas nie pomyślał, żeby zabrać je z Polski). Oznakowanie dróg w Armenii być może dla autochtonów jest ok, ale dla turystów tragiczne. Już pomijając fakt, że alfabet ormiański jest, jaki jest – takie makaroniki do niczego nie podobne, choćbyś nie wiem, jak się starał, to i tak nie odczytasz, co tam pisze... Niewiele jest tablic, na których pisze w 3 językach (ormiańskim, rosyjskim i takim możliwym do odczytania...). Tabliczki z nazwami ulic, umieszczone na budynkach, czy kamienicach są tylko w ormiańskim, w tzw. „europejskim” tylko na skrzyżowaniach większych ulic.
Pech chciał, że w dniu naszego przylotu w Armenii świętowano 27-tą rocznicę odzyskania niepodległości, w mieście była wielka feta, wiele ulic pozamykano dla ruchu, więc dojazd na naszą kwaterę - którą nieopatrznie zarezerwowaliśmy w centrum - trwał wieki...
Erywań już na pierwszy rzut oka nie przypadł nam do gustu - duże, bardzo hałaśliwe miasto, klaksony używane są tu częściej niż w Maroku i Gruzji razem wziętych, kierowcy notorycznie ignorują linie wymalowane na drogach, światła też jakby ich nie dotyczą, samochody mijają się dosłownie na centymetry …
Wieczorem poszliśmy na miasto. Wszędzie tłumy ludzi, wszystkie lokale (a jest ich całe mnóstwo) pełne, na ulicach trwa zabawa na całego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

https://photos.app.goo.gl/JPDTaPPYtRZYmCh46

2 dzień – 22.09.


Wyjechaliśmy z Erywania wcześnie rano. Po pierwsze dlatego, że chcieliśmy uniknąć korków, po drugie – czekała nas długa droga, bo w tym dniu mieliśmy dojechać na południe kraju do oddalonego o ok. 260 km Tateva. Tam zarezerwowaliśmy 2 noclegi.
Po drodze zatrzymaliśmy się w kilku miejscach – na zwiedzanie bądź podziwianie widoków.

Khor Wirap – klasztor z XVII w., tuż przy granicy z Turcją. Podobno z tego miejsca najlepiej widać Ararat. Niestety z powodu sporego zachmurzenia nie mieliśmy okazji tego doświadczyć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Noravank – monastyr z XIII w., pięknie położony pośród czerwonych skał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Było już ciemno, a Tateva jak nie ma, tak nie ma... Droga zaczęła się wznosić coraz wyżej i wyżej i była coraz bardziej kręta, w pewnym momencie skończył się asfalt, a Tateva dalej nie ma... W końcu dojechaliśmy do zabudowań, przed bramą stał jakiś tubylec, zapytaliśmy o nasz hostel. Okazało się, że prowadzi go jego kuzyn.
Więc zapakowaliśmy gościa do auta, żeby wskazał nam drogę. W życiu nie znaleźlibyśmy tego miejsca nawet w ciągu dnia. Standard hostelu pozostawia wiele do życzenia, ale gospodarz – Artak, to bardzo sympatyczny, gościnny człowiek, a widoki z tarasu – piękne.

https://photos.app.goo.gl/KkmvGnv5Ww2AR4AM9

3 dzień – 23.09.

Na ten dzień mieliśmy zaplanowany na godz. 10 przejazd wpisaną do księgi rekordów Guinessa kolejką Wings of Tatev. Jak podaje wikipedia i przewodniki – jest to najdłuższa na świecie jednosekcyjna kolejka linowa, o największej odległości między sąsiednimi punktami podparcia liny.
Z przyczyn technicznych kolejka miała ruszyć dopiero za godzinę, skorzystaliśmy z okazji i zwiedziliśmy znajdujący się w pobliżu monastyr Tatev z IX w. Na dziedzińcu znajduje się kamienna kolumna zbudowana w X w., tj. Gawazan, zwany tańczącą kolumną. Jest to ośmioboczny słup w wys. 8 m zbudowany z małych kamieni, w wyniku ruchów tektonicznych, a także przy dotknięciu słup odchyla się, by później wrócić do pierwotnej pozycji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jadąc kolejką zobaczyliśmy drogę, którą jechaliśmy dzień wcześniej... robi wrażenie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Początkowo plan był taki, że wrócimy kolejką do punktu wyjścia, pójdziemy po auta i pojedziemy do Skalnego Miasta Khndzoresk. Ale jak chłopaki zobaczyli z góry te serpentyny, to zaczęli kombinować, jak się z tego wymiksować.
Ustaliliśmy, że wynajmiemy busik z kierowcą; udało się nam to zrobić za małe pieniądze. Ale zanim pojechaliśmy do Khndzoresk, zatrzymaliśmy się przy ruinach wieży obserwacyjnej w Harsnadzor. Dawniej był w niej zawieszony dzwon, którego głos ostrzegał mieszkańców przed niebezpieczeństwem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Khndzoresk - to pozostałości skalnych osiedli sprzed setek lat. Wiele jaskini powstało w naturalny sposób, inne zostały wykute przez ludzi. Osiedle było zamieszkałe aż do 1955 r.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracając do hostelu zatrzymaliśmy się w miejscu zwanym Diabelskim Mostem; jest to stworzony przez naturę skalny most nad rzeką Vorotan. Znajdują się tutaj gorące źródła (temp. ok 25 stop. ), a z kranu w przydrożnej studzience wypływa gazowana woda, zresztą bardzo smaczna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

https://photos.app.goo.gl/PLP72HFuLwHsqjTF9

evil
User
Posty: 977
Rejestracja: 13 lis 2014, o 08:20

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: evil » 9 paź 2018, o 09:17

Część II

4 dzień – 24.09.


Żegnamy się z Artakiem i jedziemy dalej – tym razem na północ, do miejscowości Sevan, nad jezioro o tej samej nazwie.
Auta już jechały na rezerwie, trzeba było zatankować. Z Ładą nie było problemu, bo cokolwiek się do niej wleje, jest ok (mam tu na myśli Pb91, 92 lub 95), do naszej hondy mogliśmy wlać tylko Pb95, a tej nie było na chyba dziesięciu stacjach, na których się zatrzymaliśmy. W końcu, prawie rzutem na taśmę, trafiliśmy na odpowiednią stację.
Droga nad Sevan, podobnie, jak ta do Tateva, była bardzo ładna: góry, górki, góreczki...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dłużej zatrzymaliśmy się na przełęczy Vardenyats, na wys. 2410 m npm.
W dawnych wiekach przebiegał tędy szlak jedwabny, jest jeszcze Caravanserai, wybudowany w 1332 r.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ok. godz. 14 jezioro mieliśmy już w zasięgu wzroku.
Sevan jest największym jeziorem Armenii i całego Kaukazu i jednym z najwyżej położonych jezior świata (wys. 1899 m npm).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zanim przyjechaliśmy na kwaterę, zatrzymaliśmy się w trzech miejscach.

monastyr Hayravank, IX-XII w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Noratus, cmentarz, na którym najstarsze chaczkary pochodzą z IX w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

będący obecnie w remoncie kościół Matki Bożej, IX w., również w Noratus

Obrazek

Obrazek

Po wielu perturbacjach z niemożnością odnalezienia właściwej drogi (czyli wszystko w normie...) przyjechaliśmy na camping. Nasz domek był nad samym jeziorem. Lepiej być nie mogło!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

https://photos.app.goo.gl/DKmobKUUap5BidaF9

5 dzień – 25.09.


Jako jedyna z mojego towarzystwa wstałam na wschód słońca. Oprócz mnie na brzegu była spora grupa Rosjan, stacjonujących w sąsiednich domkach.
Warto było wstać tak wcześnie.
Przed śniadaniem razem z kolegą postanowiliśmy popływać w jeziorze. Woda była ciepła, a przede wszystkim niesamowicie czysta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żałowaliśmy, że nie możemy zatrzymać się w tym miejscu na dłużej, ale nasz plan był napięty.
Tak więc – w drogę...

monastyr Sevanavank, IX w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

monastyr Goshavank, XII-XIII w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

kompleks świątynny Garni w rejonie Abovian, na krawędzi kanionu rzeki Azat, zbudowany w I/II w , zniszczony częściowo w 1679 r., odbudowany w 1830 r.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

monastyr Geghard, IV w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem przyjeżdżamy do Erywania, tym razem do innego hostelu, niż poprzednio, ale również w ścisłym centrum. Jesteśmy zmęczeni, nikt nie ma ochoty na spacer po mieście, zwłaszcza, że na następny dzień po śniadaniu jedziemy dalej.

https://photos.app.goo.gl/ZpycDKRYN28LPSDNA

evil
User
Posty: 977
Rejestracja: 13 lis 2014, o 08:20

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: evil » 9 paź 2018, o 09:56

Część III

6 dzień - 26.09.


kościół św.Hrypsime, VII w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

katedra Eczmiadzyn, historyczna siedziba najwyższego zwierzchnka Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego - katolikosa; najważniejsze miejsce kultu dla Ormian, wpisane na listę UNESCO. W katedrze przechowywane są zabytkowe ikony, rękopisy, krucyfiksy, włócznia, którą prawdopodobnie przekłuto bok Chrystusa i fragment krzyża, na którym wisiał. Obecnie świątynia jest remontowana, a włócznia i drewno z krzyża zostały wysłane do USA celem renowacji - te informacje pochodzą od przewodniczki, która jest pracownicą miejscowego muzeum i oprowadzała polską wycieczkę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

twierdza Amberd, VII-XIII w, leży na wys. 2300 m npm, góruje nad kanionami wyrzeźbionymi przez rzeki Amberd i Arkashen

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Amberd jedziemy w góry, ale o tym będzie w innym wątku.

https://photos.app.goo.gl/SJ9BhJX2avXwmgLg8

7 dzień - 27.09.

Po powrocie z gór wracamy do Erywania, ale żeby tradycji stało się zadość, znowu coś zwiedzamy.

monastyr Saghmosavank, XIII w., znajduje się na krawędzi kanionu rzeki Kasagh

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

6 km dalej, nad tym samym kanionem znajduje się monastyr Hovanavank, IV-XVII w.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przyjeżdżamy do Erywania, do tego samego hostelu, co dwa dni temu.
Po kolacji idziemy na Plac Republiki, gdzie codziennie w godz. 20-22 odbywają się pokazy światła i dźwięku, tzw. tańczące fontanny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

https://photos.app.goo.gl/6tLA75ozjRQDz4i4A

8 dzień - 28.09.


To jest nasz ostatni dzień w Armeni, nad ranem (28/29.09) mamy lot do Kijowa.
Cały dzień spędzamy spacerując po mieście.

Kaskady

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Matenadaran, Muzeum Manuskryptów

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

kolejna impreza w mieście, bicie rekordu Guinessa w długości placka gata, potem miała być degustacja, ale ustawiła się spora kolejka, nie mieliśmy czasu na stanie w niej, więc z naszej strony degustacji nie było...

Obrazek

Obrazek

Muzeum Historyczne, tu niestety nie można było robić zdjęć

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Błękitny Meczet

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na Kaskady wracamy jeszcze wieczorem

Obrazek

Obrazek

Na tym kończy się nasza świetna przygoda z Armenią, która z pewnością długo pozostanie w pamięci nas wszystkich.

https://photos.app.goo.gl/8hK9xYBctw4RhPTt8

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: Comen » 9 paź 2018, o 10:06

Piękny to kraj ale logistycznie zdaje się męczący. Ciekawe czy dałoby się coś zwiedzić poza Erywaniem korzystając z komunikacji publicznej. Jak wiele czasu trzeba stracić by gdziekolwiek dotrzeć nie mając sensownej informacji na drogach i w ogóle w terenie. Korzystaliście z jakichś map, przewodników? Kościoły do których wchodziliście są za darmo czy też trzeba coś zapłacić za bilet? Były jakieś problemy z bezpieczeństwem? Na jednym zdjęciu masz konwójk wojskowy a to dość niespokojny region świata. W pobliżu Iran i Kurdystan. Organy bazaltowe chyba ciekawsze niż te z Polski czy nawet Irlandii.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
gar
Ekspert
Posty: 8119
Rejestracja: 5 sty 2014, o 23:45
Lokalizacja: Śląsk

Relacja: Armenia – wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: gar » 9 paź 2018, o 20:45

Zdjęcia piękne, wyjazd bardzo napięty czasowo, ale chyba warty wysiłku.
Jaka była temperatura nad jeziorem Sewan ?

evil
User
Posty: 977
Rejestracja: 13 lis 2014, o 08:20

Armenia: wrzesień 2018, część I, II i III

Post autor: evil » 10 paź 2018, o 07:26

Comen:
Jeżdżą marszrutki, ale ich sieć nie jest tak rozbudowana, jak np. w Gruzji. Takie informacje docierały do nas przed wylotem, dlatego woleliśmy wypożyczyć auta, żeby nie tracić czasu na miejską komunikację.
Mieliśmy mapę Armenii i przewodnik "Armenia - w krainie chaczkarów, wulkanów i moreli".
Wstęp płaciliśmy tylko w Garni (ta kolumnada). Być może płaci się jeszcze w Eczmiadzyn, ale z powodu remontu było utrudnione zwiedzanie po całości, więc nie pobierali opłaty. W większości bezpłatne były też parkingi.
Było bezpiecznie, nie zauważyliśmy nic niepokojącego (może oprócz opuszczonych stanowisk strzelniczych)
To nie był konwój wojskowy, tylko jeden ciągnik siodłowy (chyba tak to się nazywa) przewożący czołg.

gar:
Dziękuję. Jak napisałeś, wysiłek wart wszystkiego.
Ogólnie temperatura w Armenii była w granicach 25-28 stopni, w górach oczywiście chłodniej, nad Sevanem najcieplej.

ODPOWIEDZ