Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Miało być Pasmo Radziejowej i Małe Pieniny ale w wyniku spontanicznej zmiany planów postawiłem na przejście wzdłuż Pienin Właściwych oraz Małych Pienin.
Mapa trasy:
Link do trasy
Dystans: ok 52 km
Czas przejścia: 3 dni a dokładnie, to: popołudnie dnia pierwszego, cały kolejny dzień i przedpołudnie dnia ostatniego
Na trasie nie zabrakło niczego, co mile widziane w górach <okularnik>
Był namiot...
Widoki zaraz po otwarciu wejścia...
Wschody słońca...
Zachody słońca...
Nocne obserwacje rozgwieżdżonego nieba...
Oscypki...
No i przede wszystkim świetne widoki na Tatry...
...i nie tylko...
Już wkrótce pełna relacja! <tak>
Mapa trasy:
Link do trasy
Dystans: ok 52 km
Czas przejścia: 3 dni a dokładnie, to: popołudnie dnia pierwszego, cały kolejny dzień i przedpołudnie dnia ostatniego
Na trasie nie zabrakło niczego, co mile widziane w górach <okularnik>
Był namiot...
Widoki zaraz po otwarciu wejścia...
Wschody słońca...
Zachody słońca...
Nocne obserwacje rozgwieżdżonego nieba...
Oscypki...
No i przede wszystkim świetne widoki na Tatry...
...i nie tylko...
Już wkrótce pełna relacja! <tak>
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Cz. I - Pieniny Właściwe
Pieniny stanowią najwyższy i jednocześnie najbardziej efektowny fragment wapiennego górotworu nazywanego pienińskim pasem skałkowym. Góry te mają wyjątkową i skomplikowaną historię geologiczną. Od otaczających je łańcuchów górskich odróżnia je to, że były one wielokrotnie wypiętrzane, wchłaniane przez wodę, fałdowane, zgniatane, rozciągane... i tak w kółko przez miliony lat. Ta bogata historia ruchów geologicznych wpłynęła bezpośrednio na ich obecną, zróżnicowaną rzeźbę. W Pieninach, w odróżnieniu od innych karpackich pasm, występują też ślady po zjawiskach wulkanicznych. Na szczytach takich jak, Jarmuta, Bryjarka, czy Wdżar (leżący na granicy Pienin i Gorców) można znaleźć spore intruzje andezytowe, które są dowodem na to, że niegdyś lawa wydostawała się tu na powierzchnię. Raczej na pewno góry te nigdy nie były klasycznymi wulkanami. Najprawdopodobniej były to wypływy magmy poprzez spękaną skorupę ziemską. Innym miejscem o podobnym charakterze jest Skałka Bazaltowa nieopodal wylotu wąwozu Białej Wody. W Sudetach zjawiska wulkaniczne spotkać można w wielu miejscach wielu pasm. W Karpatach znajdziemy je jedynie w Pieninach.
Polska część Pienin dzieli się na trzy części:
- Pieniny Spiskie na zachodzie z kulminantą w postaci góry Żar (883 m n.p.m.). Jest to najniższa część całego pasma.
- Pieniny Właściwe w części centralnej z najwyższym szczytem Okrąglicą - 982 m n.p.m.(najwyższa z trzech skał tworzących masyw Trzech Koron). Jest to najbardziej urozmaicona część pasma, z licznymi skałami, stromymi ścianami i urwiskami oraz z widowiskowym Przełomem Dunajca.
- Małe Pieniny na wschodzie, oddzielone od właściwej części pasma Przełomem Dunajca. Jest to grzbiet ciągnący się wzdłuż granicy państwowej, na którym występują liczne i malownicze polany. Najwyższy szczyt Małych Pienin, czyli Wysoka (1050 m n.p.m.), zwana również Wysokimi Skałkami, jest jednocześnie najwyższym wzniesieniem w całych Pieninach.
Podczas swojej wędrówki przeszedłem wzdłuż Pieniny Właściwe oraz Małe Pieniny schodząc z głównego ich grzbietu w najciekawsze wąwozy: Szopczański, Białej Wody i Homole.
Przejście etapu trasy, który prezentuję w tym poście, czyli Pieniny Właściwe, zajęło mi popołudnie pierwszego dnia wyprawy i przedpołudnie dnia drugiego. Etap ten można skrócić z 23 km do 16,5 km, nie schodząc ze szczytu Trzech Koron do Schroniska PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych. Ominą Was jednak wtedy świetne widoki "od frontu" na najpopularniejszy szczyt Pienin Właściwych.
Dzień pierwszy
Na "Starcie" pojawiam się punkt 13:00, po ponad pięciu godzinach transportu środkami publicznymi. Najpierw był autobus KZK GOP do stolicy Górnego Śląska, czyli Katowic, później autokar do Krakowa, dalej bus do Krościenka nad Dunajcem skąd ostatnim już busikiem dojeżdżam na miejsce, z którego przez najbliższe 52 km poruszać się będę wyłącznie na własnych nogach (będzie jeden drobny wyjątek od tej reguły ale o tym później). Startuję na Przełęczy Snozka, nieopodal miejscowości Kluszkowce. Wjeżdżając na przełęcz, chwilkę po wyjściu z busa moim oczom ukazuje się pierwszy wspaniały widok na Tatry i polski Spisz. Jestem zachwycony i nie waham się tego okazać, choć nie mam specjalnie komu, gdyż wybrałem się na samotną wędrówkę. Krzyczę przez chwilę z radości, wydając z siebie dźwięki przypominające nawołujących cowboyów, wyciągam aparat, robię poniższe zdjęcie, zarzucam plecak na plecy i ruszam w drogę szlakiem niebieskim.
Na pierwszym etapie mojej trasy moje oczy cieszą zarówno odległe Tatry, jak i Pieniny Spiskie wznoszące się tuż za Jeziorem Czorsztyńskim, które rozciąga się stąd niemal przez całe moje pole widzenia.
Daleko na zachodzie, na linii horyzontu dostrzegam charakterystyczny kształt Babiej Góry.
Już po chwili marszu natrafiam na całe stado ochoczych modelek i modeli.
Zostawiam owce za sobą, żeby spokojnie skubały sobie trawę, którą przerobią później na mleko, by baca mógł zrobić przepyszne oscypki.
Na południe ode mnie wznosi się Lubań a u jego podnóża po lewej, wspomniany wcześniej Wdżar.
Szlak póki co jest asfaltowy ale nie przeszkadza mi to znacznie, gdyż wokół mam naprawdę piękne widoki.
Wchodząc na grzbiet podziwiam widok na Tatry, Pieniny Spiskie, Jezioro Czorsztyńskie oraz ruiny Zamku Czorsztyn (na wzgórzu po lewej).
Nieco dalej na mojej dróżce napotykam spożywającego coś sporego przedstawiciela pasikonikowatych. Jest tak zajęty posiłkiem, że nie przeszkadza mu nawet obiektyw i dźwięk migawki.
Na początku Czorsztyna po raz pierwszy mam szeroki widok na Pieniny Właściwe. Po lewej Trzy Korony - tam spędzę noc.
W Czorsztynie wchodzę na teren PPN.
Tuż za bramą znajduje się pawilon wystawowy parku a w nim najstarsza w kraju trójwymiarowa makieta gór, powstała w 1932 r, czyli wtedy, gdy powstał sam park. Jako ciekawostkę dodam tu, że w tym samym roku rezerwat przyrodniczy utworzono też na Słowacji i tym samym powstał pierwszy w Europie międzynarodowy park natury.
Zaraz za pawilonem wchodzę na polanę Majerz. Na jej początku znajduje się bacówka, w której produkowane są tradycyjnymi metodami regionalne przetwory mleczne - oscypki, bundz i żentyca. Produkty z tej bacówki badane są przez jednostkę Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz posiadają certyfikat zdrowej żywności. Ja jednak swoje sery zakupiłem na drugim końcu trasy, nad Jaworkami w bacówce starej daty - niecertyfikowanej.
Na terenie bacówki tylko jeden baran z owcą, zapewne jako "maskotki" - reszta na łące na wypasie.
Tuż za bacówką pasą się byki i krowy.
Z grzbietu polany Majerz także wspaniale widać Jezioro Czorsztyńskie z otoczeniem...
...oraz Spisz i Tatry.
Tutaj właśnie zastaję pozostałe owce z bacówki.
Pasterz zapytał mnie dokąd idę. Odpowiedziałem mu, że na Trzy Korony a później do schroniska pod tym szczytem. Popatrzył na mnie zdziwiony i spytał: "To tam jest schronisko?" a następnie dodał, machając ręką w tym kierunku: "Jo tam nigdy nie był..." Odpowiedziałem, że to częste zjawisko, że górale nie chodzą po górach a on mi na to: "Jo nie góral, jo Auschwitz!" Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym ruszyłem dalej.
Rzut oka za siebie, po przejściu ogromnej polany Majerz. Pasterz z owcami został za grzbietem.
Dalej szlak wiedzie głównie lasem ale czasem zdarzają się prześwity na mniejszych niż poprzednia polanach.
O 15:45 docieram na szczyt Okrąglicy i robię kilka zdjęć.
Widok w kierunku, z którego przyszedłem z Babią Górą na horyzoncie.
Widok na Tatry, Spisz, Słowackie Pieniny i Sromowce Niżne z Dunajcem na pierwszym planie.
Spiskie pola.
Dunajec i słowacki Czerwony Klasztor po jego lewej stronie oraz nasze Sromowce Niżne po prawej.
Na pierwszym planie: wystająca skała po lewej to Sokolica a szpiczasta góra po prawej, to słowacka Golica. Obie góry przedzielone są płynącym poniżej Dunajcem. Na drugim planie, ciągnący się ukośnie grzbiet, to Małe Pieniny z wyraźnie zarysowaną Wysoką na końcu.
Na małej platformie widokowej na szczycie robi się tłoczno, więc schodzę do Przełęczy Szopka i żółtym szlakiem, przez Wąwóz Szopczański udaję się do Schroniska PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych.
Kilka zdjęć Wąwozu Szopczańskiego. Niestety słońce w tym miejscu i o tej porze dnia nie było moim sprzymierzeńcem, stąd mała ilość zdjęć.
Wylot wąwozu
Schronisko PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych. Z tyłu po lewej widoczny słowacki Czerwony Klasztor.
Kilka ujęć Trzech Koron spod podnóża masywu.
Trzy Korony i schronisko o tej samej nazwie.
Początkowo plan był taki, aby rozbić tutaj namiot, jednak życie często weryfikuje plany. Stwierdzam, że żal byłoby odpuścić sobie zobaczenie zachodu słońca ze szczytu Trzech Koron, więc spędzam w schronisku pół godziny, odpoczywam i ruszam w dalszą drogę.
Funduję sobie dwukrotne wejście na Okrąglicę, co okazuje się trasą od serca... dosłownie!
Zerknijcie na kształt jaki zatoczyłem wokół szczytu!
To miejsce emanuje miłością i nie są to puste słowa!
Ponad sześć i pół roku temu oświadczyłem się mojej żonie na szczycie Okrąglicy!
Góry są idealnym cementem ludzkich emocji!
Po niepełnych dwóch godzinach od opuszczenia schroniska, drugi raz w ciągu tego dnia pojawiam się na Okrąglicy.
Gra świateł na spiskich pagórkach na chwilę przed zachodem słońca, widziana ze szczytu.
Zachód słońca na Okrąglicy.
Słońce zachodzące za Babią Górą.
Po zachodzie słońca stwierdzam, że nie ruszam się dzisiaj już więcej i noc spędzę dokładnie w tym miejscu - na platformie widokowej. Miałem dzisiaj spać w namiocie, jednak znajduję się obecnie w parku narodowym, więc odpuszczam ten pomysł. Pogoda jest dobra, więc śmiało mogę spędzić noc pod chmurką. Wyciągam śpiwór, rozwijam karimatę i czekam na spektakl, który już za chwilę ma się rozegrać nad moją głową.
Pierwsze światła w Sromowcach Niżnych.
Zmrok zapada szybko i po chwili cała miejscowość jest już rozświetlona.
Podnoszę głowę do góry i momentalnie przypomina mi się sentencja Kanta:
"Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że jest Bóg nade mną i Bóg we mnie"
Wielki Wóz nad Lubaniem. Pod nim światła Grywałdu i Kluszkowców.
Dzień drugi
Wraz z brzaskiem otwieram oczy, wysuwam głowę ze śpiwora i stwierdzam, że spektakl bynajmniej nie ma się ku końcowi a nawet pojawił się nowy bohater - mgła, czy raczej morze chmur w dolinie Dunajca!
Tuż przed wschodem.
"Bo nowy dzień wstaje, nowy dzień wstaje, ooo nowy dzień", jak w piosence SDM, z tą różnicą, że piosenka ta zaczyna się słowami "opadły mgły", czyli przeciwnie jak w moim przypadku.
Idealnie przejrzyste powietrze z widokiem na Tatry ponad chmurami.
Wschodzące słońce wydobywa z mroku coraz więcej detali.
Dzień zaczął się na dobre!
A więc w drogę! Pozostaję wierny niebieskiemu szlakowi i idę w kierunku Zamkowej Góry.
Wejście na teren ruin Zamku Pieniny.
Obok postawiono kapliczkę fundatorki zamku - św. Kingi, żony Bolesława Wstydliwego.
Średniowieczne żywoty i kroniki wskazują, że będąc dzieckiem przeżyła ona w Polsce dwa najazdy Mongołów. Nieco później, będąc już księżną, przed trzecim najazdem uciekła wraz z siostrami zakonnymi z ufundowanego przez siebie klasztoru klarysek w Starym Sączu do tegóż oto zamku. Według tych podań, zamek został wzniesiony na jej polecenie, na taką właśnie okoliczność.
Badania przeprowadzone pod koniec lat 70'tych dowodzą, że zamek został wzniesiony w trzeciej ćwierci XIII w. a więc jest to najstarszy zamek murowany w Małopolsce (jego mur tarczowy, który widać na poniższych zdjęciach, jest starszy od wawelskiego). Jednocześnie jest to najwyżej położony zamek w polskich Karpatach - usytuowano go pomiędzy 740 a 760 m n.p.m.
Po spełnieniu swej roli i zapewnieniu schronienia św. Kindze, zamek nie był zbyt często używany i stopniowo popadał w ruinę. Większą popularność zdobył ponownie na początku XX w., kiedy to na jego ruinach wybudowano pustelnię. Mieszkało w niej dwóch pustelników - pierwszym był Andrzej Stachura. Niestety podczas pobytu drugiego pustelnika, Wincentego Kasprowicza, domek spłonął w 1949 r.
[zdjęcie archiwalne, źródło: fotopolska.eu]
Tak najprawdopodobniej wyglądał zamek w czasach swej świetności na profilu Zamkowej Góry.
Opuszczam Zamek Pieniny i udaję się dalej niebieskim szlakiem.
Krótki postój na uzupełnienie pustej butelki.
Na polanie Wyrobek spłoszyłem łanię.
Nieco za tą polaną wchodzę na Sokolą Perć - bardzo ciekawy szlak wiodący po grani, na której znajdują się takie szczyty, jak Czertezik i Sokolica.
Sokola Perć jest w większości zalesiona, jednak w wielu miejscach są prześwity z ciekawymi widokami, jak poniżej - na Sokolicę (szpiczasta skała).
Ścieżka bardzo często wiedzie tuż przy krawędzi stromej przepaści.
Widoki z Czertezika: na masyw Trzech Koron...
...Tatry...
...i Sokolicę.
Z Czertezika już tylko kawałek drogi dzieli mnie od Sokolicy.
Widok z Sokolicy na Okrąglicę i zakole Dunajca.
Selfie z cieniem.
Wyraźnie widoczna wyrwa Przełomu Dunajca pomiędzy Golicą a Trzema Koronami.
Sosna reliktowa na szczycie Sokolicy.
Najprawdopodobniej najsławniejsza i najczęściej fotografowana sosna w kraju. Jednocześnie jest to prawdopodobnie też jedna z najstarszych przedstawicielek tego gatunku. Sosny reliktowe w Pieninach mają około 500 lat i są pozostałościami z ostatnich okresów polodowcowych. Niegdyś porastały one spore połacie lasów. Obecnie, ze względu na ocieplenie klimatu, zostały wyparte przez świerki i przetrwały jedynie na najwyższych, najbardziej niedostępnych skalistych ostojach.
Tratwa flisacka widoczna na Dunajcu.
Nietypowo ukształtowana gałąź jednego z buków na zejściu z Sokolicy.
Zejście z Sokolicy kontynuuję szlakiem niebieskim. Po drodze jest polanka, z której widać Szczawnicę oraz Schronisko PTTK Orlica (po prawej).
Schronisko PTTK Orlica
W pewnym momencie szlak się urywa a moją drogę przecina Dunajec.
Szczęśliwym trafem czeka już na mnie pieniński flisak, który przewozi turystów przez Dunajec niczym Charon przez Styks.
Przeprawa przez Dunajec była jedynym momentem tej wyprawy, w którym nie poruszałem się na własnych nogach, o czym wspomniałem na początku.
Po drugiej stronie Dunajca czekają już na mnie Małe Pieniny. Opiszę je jednak dopiero w kolejnym poście.
C. d. n.
[źródło relacji]
Pieniny stanowią najwyższy i jednocześnie najbardziej efektowny fragment wapiennego górotworu nazywanego pienińskim pasem skałkowym. Góry te mają wyjątkową i skomplikowaną historię geologiczną. Od otaczających je łańcuchów górskich odróżnia je to, że były one wielokrotnie wypiętrzane, wchłaniane przez wodę, fałdowane, zgniatane, rozciągane... i tak w kółko przez miliony lat. Ta bogata historia ruchów geologicznych wpłynęła bezpośrednio na ich obecną, zróżnicowaną rzeźbę. W Pieninach, w odróżnieniu od innych karpackich pasm, występują też ślady po zjawiskach wulkanicznych. Na szczytach takich jak, Jarmuta, Bryjarka, czy Wdżar (leżący na granicy Pienin i Gorców) można znaleźć spore intruzje andezytowe, które są dowodem na to, że niegdyś lawa wydostawała się tu na powierzchnię. Raczej na pewno góry te nigdy nie były klasycznymi wulkanami. Najprawdopodobniej były to wypływy magmy poprzez spękaną skorupę ziemską. Innym miejscem o podobnym charakterze jest Skałka Bazaltowa nieopodal wylotu wąwozu Białej Wody. W Sudetach zjawiska wulkaniczne spotkać można w wielu miejscach wielu pasm. W Karpatach znajdziemy je jedynie w Pieninach.
Polska część Pienin dzieli się na trzy części:
- Pieniny Spiskie na zachodzie z kulminantą w postaci góry Żar (883 m n.p.m.). Jest to najniższa część całego pasma.
- Pieniny Właściwe w części centralnej z najwyższym szczytem Okrąglicą - 982 m n.p.m.(najwyższa z trzech skał tworzących masyw Trzech Koron). Jest to najbardziej urozmaicona część pasma, z licznymi skałami, stromymi ścianami i urwiskami oraz z widowiskowym Przełomem Dunajca.
- Małe Pieniny na wschodzie, oddzielone od właściwej części pasma Przełomem Dunajca. Jest to grzbiet ciągnący się wzdłuż granicy państwowej, na którym występują liczne i malownicze polany. Najwyższy szczyt Małych Pienin, czyli Wysoka (1050 m n.p.m.), zwana również Wysokimi Skałkami, jest jednocześnie najwyższym wzniesieniem w całych Pieninach.
Podczas swojej wędrówki przeszedłem wzdłuż Pieniny Właściwe oraz Małe Pieniny schodząc z głównego ich grzbietu w najciekawsze wąwozy: Szopczański, Białej Wody i Homole.
Przejście etapu trasy, który prezentuję w tym poście, czyli Pieniny Właściwe, zajęło mi popołudnie pierwszego dnia wyprawy i przedpołudnie dnia drugiego. Etap ten można skrócić z 23 km do 16,5 km, nie schodząc ze szczytu Trzech Koron do Schroniska PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych. Ominą Was jednak wtedy świetne widoki "od frontu" na najpopularniejszy szczyt Pienin Właściwych.
Dzień pierwszy
Na "Starcie" pojawiam się punkt 13:00, po ponad pięciu godzinach transportu środkami publicznymi. Najpierw był autobus KZK GOP do stolicy Górnego Śląska, czyli Katowic, później autokar do Krakowa, dalej bus do Krościenka nad Dunajcem skąd ostatnim już busikiem dojeżdżam na miejsce, z którego przez najbliższe 52 km poruszać się będę wyłącznie na własnych nogach (będzie jeden drobny wyjątek od tej reguły ale o tym później). Startuję na Przełęczy Snozka, nieopodal miejscowości Kluszkowce. Wjeżdżając na przełęcz, chwilkę po wyjściu z busa moim oczom ukazuje się pierwszy wspaniały widok na Tatry i polski Spisz. Jestem zachwycony i nie waham się tego okazać, choć nie mam specjalnie komu, gdyż wybrałem się na samotną wędrówkę. Krzyczę przez chwilę z radości, wydając z siebie dźwięki przypominające nawołujących cowboyów, wyciągam aparat, robię poniższe zdjęcie, zarzucam plecak na plecy i ruszam w drogę szlakiem niebieskim.
Na pierwszym etapie mojej trasy moje oczy cieszą zarówno odległe Tatry, jak i Pieniny Spiskie wznoszące się tuż za Jeziorem Czorsztyńskim, które rozciąga się stąd niemal przez całe moje pole widzenia.
Daleko na zachodzie, na linii horyzontu dostrzegam charakterystyczny kształt Babiej Góry.
Już po chwili marszu natrafiam na całe stado ochoczych modelek i modeli.
Zostawiam owce za sobą, żeby spokojnie skubały sobie trawę, którą przerobią później na mleko, by baca mógł zrobić przepyszne oscypki.
Na południe ode mnie wznosi się Lubań a u jego podnóża po lewej, wspomniany wcześniej Wdżar.
Szlak póki co jest asfaltowy ale nie przeszkadza mi to znacznie, gdyż wokół mam naprawdę piękne widoki.
Wchodząc na grzbiet podziwiam widok na Tatry, Pieniny Spiskie, Jezioro Czorsztyńskie oraz ruiny Zamku Czorsztyn (na wzgórzu po lewej).
Nieco dalej na mojej dróżce napotykam spożywającego coś sporego przedstawiciela pasikonikowatych. Jest tak zajęty posiłkiem, że nie przeszkadza mu nawet obiektyw i dźwięk migawki.
Na początku Czorsztyna po raz pierwszy mam szeroki widok na Pieniny Właściwe. Po lewej Trzy Korony - tam spędzę noc.
W Czorsztynie wchodzę na teren PPN.
Tuż za bramą znajduje się pawilon wystawowy parku a w nim najstarsza w kraju trójwymiarowa makieta gór, powstała w 1932 r, czyli wtedy, gdy powstał sam park. Jako ciekawostkę dodam tu, że w tym samym roku rezerwat przyrodniczy utworzono też na Słowacji i tym samym powstał pierwszy w Europie międzynarodowy park natury.
Zaraz za pawilonem wchodzę na polanę Majerz. Na jej początku znajduje się bacówka, w której produkowane są tradycyjnymi metodami regionalne przetwory mleczne - oscypki, bundz i żentyca. Produkty z tej bacówki badane są przez jednostkę Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz posiadają certyfikat zdrowej żywności. Ja jednak swoje sery zakupiłem na drugim końcu trasy, nad Jaworkami w bacówce starej daty - niecertyfikowanej.
Na terenie bacówki tylko jeden baran z owcą, zapewne jako "maskotki" - reszta na łące na wypasie.
Tuż za bacówką pasą się byki i krowy.
Z grzbietu polany Majerz także wspaniale widać Jezioro Czorsztyńskie z otoczeniem...
...oraz Spisz i Tatry.
Tutaj właśnie zastaję pozostałe owce z bacówki.
Pasterz zapytał mnie dokąd idę. Odpowiedziałem mu, że na Trzy Korony a później do schroniska pod tym szczytem. Popatrzył na mnie zdziwiony i spytał: "To tam jest schronisko?" a następnie dodał, machając ręką w tym kierunku: "Jo tam nigdy nie był..." Odpowiedziałem, że to częste zjawisko, że górale nie chodzą po górach a on mi na to: "Jo nie góral, jo Auschwitz!" Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym ruszyłem dalej.
Rzut oka za siebie, po przejściu ogromnej polany Majerz. Pasterz z owcami został za grzbietem.
Dalej szlak wiedzie głównie lasem ale czasem zdarzają się prześwity na mniejszych niż poprzednia polanach.
O 15:45 docieram na szczyt Okrąglicy i robię kilka zdjęć.
Widok w kierunku, z którego przyszedłem z Babią Górą na horyzoncie.
Widok na Tatry, Spisz, Słowackie Pieniny i Sromowce Niżne z Dunajcem na pierwszym planie.
Spiskie pola.
Dunajec i słowacki Czerwony Klasztor po jego lewej stronie oraz nasze Sromowce Niżne po prawej.
Na pierwszym planie: wystająca skała po lewej to Sokolica a szpiczasta góra po prawej, to słowacka Golica. Obie góry przedzielone są płynącym poniżej Dunajcem. Na drugim planie, ciągnący się ukośnie grzbiet, to Małe Pieniny z wyraźnie zarysowaną Wysoką na końcu.
Na małej platformie widokowej na szczycie robi się tłoczno, więc schodzę do Przełęczy Szopka i żółtym szlakiem, przez Wąwóz Szopczański udaję się do Schroniska PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych.
Kilka zdjęć Wąwozu Szopczańskiego. Niestety słońce w tym miejscu i o tej porze dnia nie było moim sprzymierzeńcem, stąd mała ilość zdjęć.
Wylot wąwozu
Schronisko PTTK Trzy Korony w Sromowcach Niżnych. Z tyłu po lewej widoczny słowacki Czerwony Klasztor.
Kilka ujęć Trzech Koron spod podnóża masywu.
Trzy Korony i schronisko o tej samej nazwie.
Początkowo plan był taki, aby rozbić tutaj namiot, jednak życie często weryfikuje plany. Stwierdzam, że żal byłoby odpuścić sobie zobaczenie zachodu słońca ze szczytu Trzech Koron, więc spędzam w schronisku pół godziny, odpoczywam i ruszam w dalszą drogę.
Funduję sobie dwukrotne wejście na Okrąglicę, co okazuje się trasą od serca... dosłownie!
Zerknijcie na kształt jaki zatoczyłem wokół szczytu!
To miejsce emanuje miłością i nie są to puste słowa!
Ponad sześć i pół roku temu oświadczyłem się mojej żonie na szczycie Okrąglicy!
Góry są idealnym cementem ludzkich emocji!
Po niepełnych dwóch godzinach od opuszczenia schroniska, drugi raz w ciągu tego dnia pojawiam się na Okrąglicy.
Gra świateł na spiskich pagórkach na chwilę przed zachodem słońca, widziana ze szczytu.
Zachód słońca na Okrąglicy.
Słońce zachodzące za Babią Górą.
Po zachodzie słońca stwierdzam, że nie ruszam się dzisiaj już więcej i noc spędzę dokładnie w tym miejscu - na platformie widokowej. Miałem dzisiaj spać w namiocie, jednak znajduję się obecnie w parku narodowym, więc odpuszczam ten pomysł. Pogoda jest dobra, więc śmiało mogę spędzić noc pod chmurką. Wyciągam śpiwór, rozwijam karimatę i czekam na spektakl, który już za chwilę ma się rozegrać nad moją głową.
Pierwsze światła w Sromowcach Niżnych.
Zmrok zapada szybko i po chwili cała miejscowość jest już rozświetlona.
Podnoszę głowę do góry i momentalnie przypomina mi się sentencja Kanta:
"Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że jest Bóg nade mną i Bóg we mnie"
Wielki Wóz nad Lubaniem. Pod nim światła Grywałdu i Kluszkowców.
Dzień drugi
Wraz z brzaskiem otwieram oczy, wysuwam głowę ze śpiwora i stwierdzam, że spektakl bynajmniej nie ma się ku końcowi a nawet pojawił się nowy bohater - mgła, czy raczej morze chmur w dolinie Dunajca!
Tuż przed wschodem.
"Bo nowy dzień wstaje, nowy dzień wstaje, ooo nowy dzień", jak w piosence SDM, z tą różnicą, że piosenka ta zaczyna się słowami "opadły mgły", czyli przeciwnie jak w moim przypadku.
Idealnie przejrzyste powietrze z widokiem na Tatry ponad chmurami.
Wschodzące słońce wydobywa z mroku coraz więcej detali.
Dzień zaczął się na dobre!
A więc w drogę! Pozostaję wierny niebieskiemu szlakowi i idę w kierunku Zamkowej Góry.
Wejście na teren ruin Zamku Pieniny.
Obok postawiono kapliczkę fundatorki zamku - św. Kingi, żony Bolesława Wstydliwego.
Średniowieczne żywoty i kroniki wskazują, że będąc dzieckiem przeżyła ona w Polsce dwa najazdy Mongołów. Nieco później, będąc już księżną, przed trzecim najazdem uciekła wraz z siostrami zakonnymi z ufundowanego przez siebie klasztoru klarysek w Starym Sączu do tegóż oto zamku. Według tych podań, zamek został wzniesiony na jej polecenie, na taką właśnie okoliczność.
Badania przeprowadzone pod koniec lat 70'tych dowodzą, że zamek został wzniesiony w trzeciej ćwierci XIII w. a więc jest to najstarszy zamek murowany w Małopolsce (jego mur tarczowy, który widać na poniższych zdjęciach, jest starszy od wawelskiego). Jednocześnie jest to najwyżej położony zamek w polskich Karpatach - usytuowano go pomiędzy 740 a 760 m n.p.m.
Po spełnieniu swej roli i zapewnieniu schronienia św. Kindze, zamek nie był zbyt często używany i stopniowo popadał w ruinę. Większą popularność zdobył ponownie na początku XX w., kiedy to na jego ruinach wybudowano pustelnię. Mieszkało w niej dwóch pustelników - pierwszym był Andrzej Stachura. Niestety podczas pobytu drugiego pustelnika, Wincentego Kasprowicza, domek spłonął w 1949 r.
[zdjęcie archiwalne, źródło: fotopolska.eu]
Tak najprawdopodobniej wyglądał zamek w czasach swej świetności na profilu Zamkowej Góry.
Opuszczam Zamek Pieniny i udaję się dalej niebieskim szlakiem.
Krótki postój na uzupełnienie pustej butelki.
Na polanie Wyrobek spłoszyłem łanię.
Nieco za tą polaną wchodzę na Sokolą Perć - bardzo ciekawy szlak wiodący po grani, na której znajdują się takie szczyty, jak Czertezik i Sokolica.
Sokola Perć jest w większości zalesiona, jednak w wielu miejscach są prześwity z ciekawymi widokami, jak poniżej - na Sokolicę (szpiczasta skała).
Ścieżka bardzo często wiedzie tuż przy krawędzi stromej przepaści.
Widoki z Czertezika: na masyw Trzech Koron...
...Tatry...
...i Sokolicę.
Z Czertezika już tylko kawałek drogi dzieli mnie od Sokolicy.
Widok z Sokolicy na Okrąglicę i zakole Dunajca.
Selfie z cieniem.
Wyraźnie widoczna wyrwa Przełomu Dunajca pomiędzy Golicą a Trzema Koronami.
Sosna reliktowa na szczycie Sokolicy.
Najprawdopodobniej najsławniejsza i najczęściej fotografowana sosna w kraju. Jednocześnie jest to prawdopodobnie też jedna z najstarszych przedstawicielek tego gatunku. Sosny reliktowe w Pieninach mają około 500 lat i są pozostałościami z ostatnich okresów polodowcowych. Niegdyś porastały one spore połacie lasów. Obecnie, ze względu na ocieplenie klimatu, zostały wyparte przez świerki i przetrwały jedynie na najwyższych, najbardziej niedostępnych skalistych ostojach.
Tratwa flisacka widoczna na Dunajcu.
Nietypowo ukształtowana gałąź jednego z buków na zejściu z Sokolicy.
Zejście z Sokolicy kontynuuję szlakiem niebieskim. Po drodze jest polanka, z której widać Szczawnicę oraz Schronisko PTTK Orlica (po prawej).
Schronisko PTTK Orlica
W pewnym momencie szlak się urywa a moją drogę przecina Dunajec.
Szczęśliwym trafem czeka już na mnie pieniński flisak, który przewozi turystów przez Dunajec niczym Charon przez Styks.
Przeprawa przez Dunajec była jedynym momentem tej wyprawy, w którym nie poruszałem się na własnych nogach, o czym wspomniałem na początku.
Po drugiej stronie Dunajca czekają już na mnie Małe Pieniny. Opiszę je jednak dopiero w kolejnym poście.
C. d. n.
[źródło relacji]
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Trasa podobna do mojej z wiosny - trochę dłuższa o okolice Trzech Koron i fragment dojściowy do Czorsztyna z przełęczy Snozka. Także miło sobie odświeżyć niedawne widoki. Pogoda zresztą doskonała tego lata. Stwierdzam że najciekawsze widoki są w porach dnia w których zazwyczaj wraca się już do domu albo śpi gdzieś na dole. Wschód słońca ciekawszy od zachodu bo jeszcze dodatkowy element w postaci mgły. Ale obserwacje dalekie, bo jeśli słońce zachodzi za Babią Górą to co to za grzbiety po jej lewej i prawej stronie. W kierunku południowym pewnie Pilsko, w kierunku północnym - Beskid Śląski?
Pieniny to część dłuższego pasa skalicowego ciągnącego się także na Słowacji, Ukrainie i Rumunii. Tutaj wzmianka. Jeśli chodzi o wulkanizm w Karpatach to nie jest chyba tak źle. Ten pas okołopieniński jest raczej marginalny, ale główna część wulkaniczna znajduje się po wewnętrznej stronie łuku. Takie masywy jak Góry Kremnickie, Góry Szczawnickie, Pol'ana, Matra, Vihorlat, Góry Kelimeńskie, Ghiurghiu czy Harghita to mniej lub bardziej przeobrażone wulkany. Jedyny problem, że żadne z tych gór nie leżą na terytorium Polski.
Pieniny to część dłuższego pasa skalicowego ciągnącego się także na Słowacji, Ukrainie i Rumunii. Tutaj wzmianka. Jeśli chodzi o wulkanizm w Karpatach to nie jest chyba tak źle. Ten pas okołopieniński jest raczej marginalny, ale główna część wulkaniczna znajduje się po wewnętrznej stronie łuku. Takie masywy jak Góry Kremnickie, Góry Szczawnickie, Pol'ana, Matra, Vihorlat, Góry Kelimeńskie, Ghiurghiu czy Harghita to mniej lub bardziej przeobrażone wulkany. Jedyny problem, że żadne z tych gór nie leżą na terytorium Polski.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Dlatego kiedy tylko mogę, wolę nocować pod chmurką lub w namiocie. Schronisko też jest ok, chociaż zwykle trzeba jednak wstać trochę szybciej i podejść jeszcze kawałek na szczyt, no ale to już lepiej niż spać "na dole".Comen pisze:Stwierdzam że najciekawsze widoki są w porach dnia w których zazwyczaj wraca się już do domu albo śpi gdzieś na dole.
Zgadza się, wschód słońca zrobił na mnie też większe wrażenie.Comen pisze:Wschód słońca ciekawszy od zachodu bo jeszcze dodatkowy element w postaci mgły.
Mniej więcej na to by wychodziło ale na prawo od Babiej Góry stawiałbym bardziej na Pasmo Policy.Comen pisze: (...) jeśli słońce zachodzi za Babią Górą to co to za grzbiety po jej lewej i prawej stronie. W kierunku południowym pewnie Pilsko, w kierunku północnym - Beskid Śląski?
No tak, zapomniałem dodać, że piszę o naszych Karpatach.Comen pisze:Jeśli chodzi o wulkanizm w Karpatach to nie jest chyba tak źle. (...) Takie masywy jak Góry Kremnickie, Góry Szczawnickie, Pol'ana, Matra, Vihorlat, Góry Kelimeńskie, Ghiurghiu czy Harghita to mniej lub bardziej przeobrażone wulkany. Jedyny problem, że żadne z tych gór nie leżą na terytorium Polski.
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
@PermanentTravel!
Wspaniałe, imponujące, niepowtarzalne zdjęcia!!! <brawo>
Zwłaszcza te ze szczytu Trzech Koron o wschodzie słońca.
PS. Owieczki też pozowały Ci bardzo wdzięcznie! Zdjęcia by się nadawały do jakiegoś albumu, folderu lub reklamy...
Wspaniałe, imponujące, niepowtarzalne zdjęcia!!! <brawo>
Zwłaszcza te ze szczytu Trzech Koron o wschodzie słońca.
PS. Owieczki też pozowały Ci bardzo wdzięcznie! Zdjęcia by się nadawały do jakiegoś albumu, folderu lub reklamy...
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Jak jest z platformą na Trzech Koronach i wejściem na Sokolicę. W sezonie podobno pobierają tam taksę za wstęp. Ostatnimi czasami byłem w tych miejscach dość wczesną wiosną, wcześniej z kolei przy deszczowej pogodzie i nikt nie stał. Ale zdarza się, że faktycznie park kasuje tam opłaty czy tylko tak się odgrażają?
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Kasują, kasują! 5 zł od osoby dorosłej (nie wiem jak od dzieci). To samo ma miejsce przy wejściu na szczyt Sokolicy. Ale jak przyjdziesz na wschód lub zachód słońca, to nikogo w budce nie zastaniesz Wiem, bo na Okrąglicy byłem dwa razy jednego dnia - o 15.45 zapłaciłem a o 19:00 nie było już komu zapłacić. Z kolei jak schodziłem z platformy po wschodzie słońca (nieco po 6:00), to jeszcze nikogo nie było a ludzi na platformie było całkiem sporo (o zachodzie było mniej).Comen pisze:faktycznie park kasuje tam opłaty czy tylko tak się odgrażają?
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Przepraszam Tango ale przeoczyłem Twój komentarz. Dziękuję za uznanie <tak> Wybierz się na wschód na Okrąglicę a sam się przekonasz jak to jest. Naprawdę warto! Niebawem, tzn. jesienią, mgły w Pieninach o poranku, zalegające poniżej 100 m od poziomu gruntu będą dzienną normą. Wystarczy żebyś wybrał się przy dobrej pogodzie tak, aby wyżej było przejrzyście. Już teraz zresztą rano nad Dunajcem powstają gęste mgły. Kolejnego dnia (który niebawem tu wrzucę), nieco po wschodzie słońca byłem na Wysokiej w Małych Pieninach i stamtąd ponownie widziałem gęste chmury zalegające w tym samym miejscu, podczas gdy w innych miejscach dookoła nie było ich w ogóle albo było ich mało.tango pisze:Wspaniałe, imponujące, niepowtarzalne zdjęcia!!! <brawo>
Zwłaszcza te ze szczytu Trzech Koron o wschodzie słońca.
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
A jak tam z ruchem turystycznym o nietypowych porach? Dało się w nocy spać czy o 22 przyszli amatorzy rozgwieżdżonego nieba a o drugiej imprezę skończyli miejscowi pieśniarze. Rano - kiedy się pojawili pierwsi zwiedzający?PermanentTravel pisze: Z kolei jak schodziłem z platformy po wschodzie słońca (nieco po 6:00), to jeszcze nikogo nie było a ludzi na platformie było całkiem sporo (o zachodzie było mniej).
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Dokładnie tak jak mówisz, przyszli o 22 :> Ale był to tylko parka, która zawinęła się po 15 minutach. Poza tym ja robiłem wtedy zdjęcia a sam spać poszedłem około północy. Przez całą noc nikt mi nie przeszkadzał, pieśniarzy nie było a rano na wschód zaczęli się schodzić po 5.Comen pisze:Dało się w nocy spać czy o 22 przyszli amatorzy rozgwieżdżonego nieba a o drugiej imprezę skończyli miejscowi pieśniarze. Rano - kiedy się pojawili pierwsi zwiedzający?
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
To jest pomysł! Najprawdopodobniej będę w tamtym rejonie na początku października, ale mam "silną intuicję", że osoby towarzyszące idei wyjścia na wschód słońca na Okrąglicę dadzą zdecydowany odpór. Do takich akcji trzeba po prostu mieć jaja. Chciałbym się mylić z tą moją "silną intuicją", więc pomysł wyjścia na wschód słońca będę proponował, czy wręcz nawet forsował...PermanentTravel pisze:Wybierz się na wschód na Okrąglicę a sam się przekonasz jak to jest. Naprawdę warto! Niebawem, tzn. jesienią, mgły w Pieninach o poranku, zalegające poniżej 100 m od poziomu gruntu będą dzienną normą. Wystarczy żebyś wybrał się przy dobrej pogodzie tak, aby wyżej było przejrzyście. Już teraz zresztą rano nad Dunajcem powstają gęste mgły.
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Wtedy stań okoniem i powiedz, że idziesz tak czy inaczej - reszta albo w końcu pójdzie za Tobą, albo będzie żałować, jak pokażesz im zdjęcia. No chyba, że nie możesz się odłączyć.tango pisze: To jest pomysł! Najprawdopodobniej będę w tamtym rejonie na początku października, ale mam "silną intuicję", że osoby towarzyszące idei wyjścia na wschód słońca na Okrąglicę dadzą zdecydowany odpór.
-
- User
- Posty: 481
- Rejestracja: 10 kwie 2016, o 23:34
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Relacja: Pieniny Właściwe i Małe Pieniny (25-27 sierpień 2016)
Część II - Małe Pieniny
...dalsza część dnia drugiego
Czas na przeprawę przez Dunajec. Miejsce, w którym jestem nazywa się Przeprawą pod Sokolicą.
========================================================================
Flisacy przewożą turystów codziennie od kwietnia do października wg poniższego harmonogramu:
15.04 - 30.06 od 8:00 do 19:00
01.07 - 31.08 od 8:00 do 20:00
01.09 - 30.09 od 8:00 do 18:00
01.10 - 30.10 od 8:00 do 17:00
Koszt przeprawy:
osoby dorosłe - 3 zł
dzieci do lat 10 - 1,5 zł
Warto mieć na uwadze, że czasami kursy mogą zostać zawieszone, np. przez złe warunki pogodowe. Dlatego przed uwzględnieniem przeprawy w planach wycieczki warto najpierw zadzwonić i zorientować się w aktualnej sytuacji.
Informacja telefoniczna dostępna pod nr:
+48 517 359 505
+48 512 977 289
========================================================================
Na pokładzie tratwy flisackiej.
Na środku Dunajca.
Już na przeciwległym brzegu rzeki, osobom wsiadającym do tratwy mówię, że Charon zabiera ich teraz przez Styks do świata piekielnego, gdzie w pierwszej kolejności będą musieli zmierzyć się z koszmarnym podejściem na Sokolicę. Kilka osób pyta się z przerażeniem, czy naprawdę jest tam aż tak stromo, jakby co najmniej wahali się czy wsiadać na tratwę. Ja natomiast wiedząc, że wcale nie będą mieli aż tak ciężko jedynie uśmiecham się z przekorą i oznajmiam, że właśnie wydostałem się z piekła a przede mną już tylko niebo łagodności Małych Pienin. Zakładam plecak, schodzę na brzeg i patrzę jak odpływają.
Na dobry początek niebiańskich przyjemności trafiam do Schroniska PTTK Orlica. Jeszcze do niedawna był to obiekt o dość niskim standardzie jednak niedawno przeszedł kapitalny remont i prezentuje teraz naprawdę wysoki poziom. Chwilę odpoczynku wykorzystuję na podładowanie telefonu i rozładowanego wczoraj akumulatora aparatu (zawsze noszę ze sobą dwa). Posiliwszy się pysznym gulaszem pienińskim z dużą ilością mięsa i wypiwszy mocną kawę ruszam dalej.
Po chwili podejścia wychodzę z lasu na polanę, z której roztacza się wspaniały widok na słowackie Pieniny z Tatrami w tle...
...oraz na Trzy Korony wraz z ich polsko-słowackim otoczeniem.
Kawałek dalej widok na Palenicę i ośrodek narciarski ze stacją PKL i torem saneczkowym.
Nie przepadam za miejscami tego typu. Uważam wręcz, że szpecą krajobraz. Ostatecznie jednak góry są nie tylko dla miłośników turystyki pieszej i fotografów, więc zaciskam zęby, robię zdjęcie dokumentalne i idę dalej.
Pod szczytem Szafranówki zaczynam sądzić, że Charon mnie oszukał - miało być niebiańsko łagodnie a tu piekielne podejście! Tłumaczę to sobie tym, że do nieba trzeba się jednak wdrapać.
Na Szafranówce zamiast aniołów zastaję owce i barany ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Jest nawet przyjacielski pies pasterski.
Baran patrzy, czy mu owiec nie podrywam...
... po chwili stwierdza jednak, że to młodzik ze znacznie skromniejszymi rogami przymila się jego pannom, gdy ten nie patrzy.
Do walki jednak nie dochodzi a całe stado przemieszcza się spokojnym krokiem dalej, co czynię również ja.
Malownicze Łaźne Skały
Początek polany pod szczytem Cyrhle. Nazwa tego miejsca wywodzi się z mowy wołoskiej a odnosi się do procesu tworzenia hali pasterskich zwanego cyrhleniem. Przebieg tego procesu opisywałem tutaj.
Z polany Cyrhle są ładne widoki na górę Rabsztyn, Tatry,...
...oraz widoczne z wielu miejsc w Małych Pieninach Trzy Korony.
Po kilkunastu minutach dochodzę w okolice Wysokiego Wierchu.
Gdyby świerki zamienić tu na buki, poczułbym się jak w Bieszczadach!
Tak rozległe hale, poza połoninami, do których zbliżone są one kształtem, nie zdarzają się chyba nigdzie indziej w polskich Karpatach.
Z tyłu wystaje Wysoka - najwyższy szczyt Małych i zarazem całych Pienin.
Na mojej drodze pojawia się wolno stąpający koń.
Jest tu też sporo krów rasy czerwonej. Wg przepisów mleko wyłącznie tej rasy można mieszać z owczym przy produkcji oscypków.
Na podejściu na Wysoki Wierch zauważam liczne kanie.
Pod szczytem jeszcze bardziej nasuwa mi się na myśl bieszczadzkość tego krajobrazu.
Widoki z Wysokiego Wierchu.
Od słowackich Pienin, przez Trzy Korony po Lubań w Gorcach.
Tatry, Spisz i słowackie Pieniny.
Trzy Korony z Gorcami.
Od Tatr po Trzy Korony.
Tak bardzo mi się tu podoba, że stwierdzam, że wrócę tu na zachód słońca.
Póki co jednak, udaję się w dalszą drogę.
Przy Ośrodku Szkolno-Wypoczynkowym pod Durbaszką rozbijam namiot.
UWAGA!!! Spodziewałem się, że zastanę tu normalne schronisko! Nic bardziej mylnego! Jeśli ktoś lubi wypić browarka po dniu marszu, tu go niestety nie kupi <mysli> Niestety na mapie o tym nie pisali <uoee>
Widok na Pasmo Radziejowej w Beskidzie Sądeckim.
Po solidnym odpoczynku zawierającym prysznic, posiłek, lekturę oraz drzemkę, wracam na Wysoki Wierch.
Kolory nieba oraz gra światła i cieni zdążyły już znacznie się zmienić odkąd byłem tu kilka godzin temu.
Na szczycie poznaję ekipę z Timelapse Factory, którą serdecznie w tym miejscu pozdrawiam!
Józek i Bartek robią kawał naprawdę świetnej roboty!
Poniżej rozstawiony sprzęt Józka, chwytający klatka po klatce opadające słońce.
Jeśli kogoś interesuje co znajduje się na drugim statywie obok aparatu, odpowiem - wiatraczek uniemożliwiający zaparowanie obiektywu. Full professional!
Oto bohater całego wydarzenia.
Słońce chylące się ku zachodowi.
Podobnie jak dzień wcześniej, słońce skrywa się za Babią Górą.
Po zmierzchu ekipa Timelapse Factory pozostaje nadal na szczycie do samego rana aby zrobić oszałamiające zdjęcia Drogi Mlecznej do kolejnego niesamowitego filmu a ja wracam do namiotu, gdzie wykonuję jeszcze kilka mniej profesjonalnych ujęć rozgwieżdżonego nieba.
Dziękuję za miło spędzony czas!
Ponownie charakterystyczny Wielki Wóz, tym razem nad Szlachtową.
Dzień trzeci
Budzę się tuż przed wschodem słońca.
Wychodzę przed namiot, żeby zrobić kilka zdjęć.
Po zwinięciu namiotu i ogarnięciu się jem śniadanie, piję kawę, którą przygotowuje mi pani krzątająca się w jeszcze zamkniętym bufecie ośrodka, po czym wyruszam w dalszą drogę.
Widok spod Durbaszki na Wysoki Wierch i Trzy Korony.
Na tym zdjęciu widać trzy pasma naraz: Pieniny, Gorce i Beskid Sądecki.
Z kolei to jest już widok z Wysokiej, na którą docieram po około godzinie.
W okolicach Doliny Dunajca nadal zalegają poranne mgły.
Tatry prezentują się przeprzejrzyście.
Ten szpiczasty cypelek po prawej stronie to Giewont.
Trzy Korony i morze chmur nad Dunajcem, które podziwiałem poprzedniego dnia.
Od Tatr Wysokich po Pieniny Właściwe.
Po zejściu ze szczytu Wysokiej nadal trzymam się niebieskiego szlaku. Poniższe hale przemierzałem niecałe siedem lat temu idąc na Wysoką od Wąwozu Homole.
Wysoka widziana spod Uroczyska Zaskalskiego.
Kilka motyli spotkanych na trasie.
Trzy okazy Rusałki Admirał.
Rusałka Pokrzywnik
Rusałka Żałobnik
Paź Królowej
Niestety nie udało mi się zobaczyć słynnego Niepylaka Apollo - jednego z największych polskich motyli dziennych. Niepylak Apollo objęty jest ścisłą ochroną. Nieszczęśliwie wyginął już w całych polskich Karpatach pozostając obecnie jedynie w Pieninach oraz nielicznie w Tatrach.
Poniższe zdjęcie Niepylaka Apollo zaczerpnięto ze strony terrarium.com.pl.
Okolice Przełęczy Rozdziela.
Nad Przełęczą Rozdziela schodzę z niebieskiego szlaku, którym szedłem dokładnie przez 31,4 km (odbijając oprócz tego w kilku miejscach na inne szlaki).
Skręcam teraz na żółty szlak w kierunku Jaworek.
Zastaję tu jeden z najładniejszych widoków na całej trasie.
W środkowym planie widać okolice wąwozu Biała Woda z charakterystyczną Smolegową Skałą po prawej.
W dalszym planie od lewej: Wysoki Wierch, Trzy Korony i Lubań.
Zbliżam się do bacówki, przy której pasą się konie.
W bacówce trwa wędzenie oscypków. Nawet widać dym wydostający się ze środka ponad wejściem.
Mroczne przyozdobienie nad portalem.
Oscypki wędzą się wisząc na sznurkach.
Na ogniu będącym jednocześnie źródłem dymu, w którym wędzą się sery, stoi kocioł z podgrzewanym skrzepem serowym. Po odciśnięciu zeń żentycy ser wyląduje w drewnianych formach nadających mu charakterystyczny kształt. Od "scypania", czyli rozszczepiania tych foremek pochodzi właśnie nazwa sera. Następnie przez dobę ser moczy się w solance, która usunie z niego nadmiar wody. Na koniec zawiśnie na sznurkach lub zostanie położony na półce pod stropem bacówki aby spokojnie się wędzić.
W bacówce jestem zaledwie chwilę, jednak jej zapach czuję na sobie jeszcze przez długi czas!
Wychodzę z zapasem serów w plecaku!
Przede mną początek Rezerwatu Biała Woda.
Ten malowniczy wąwóz został wydrążony w wapiennych skałach pienińskiego pasa skałkowego przez potok Biała Woda.
Przed 1947 r. teren obecnego rezerwatu stanowił centrum wsi Biała Woda zamieszkałej przez Rusinów Szlachtowskich. Zostali oni wysiedleni w ramach "Akcji Wisła". Nie jest to miejsce ani czas na opisywanie przyczyn, przebiegu oraz skutków tej akcji. Każdy zainteresowany może to zrobić we własnym zakresie. Tym bardziej nie w moim zakresie leży ocena słuszności wysiedleń. Podobno nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków, ja natomiast nie byłem ich uczestnikiem. Faktem jest jedynie to, że obecnie Rusinów Szlachtowskich tutaj już nie ma. Po dawnych mieszkańcach pozostało jednak dużo śladów m.in. charakterystyczna dla ich kultury kryta gontem kapliczka z Chrystusem wyciętym z blachy.
Nadal można zauważyć tu również liczne zdziczałe drzewa owocowe rosnące w niegdysiejszych sadach.
Smolegowa Skała.
Skała Bazaltowa - pomnik przyrody.
Jedno z nielicznych miejsc w polskich Karpatach, w którym mamy dowód na niegdysiejszą aktywność wulkaniczną tych terenów. Skała ta stanowi zastygniętą niegdyś lawę wydostającą się na powierzchnię przez spękaną litosferę.
Spod Skały Bazaltowej roztacza się dobry widok na Smolegową Skałę.
To samo miejsce w latach 1967-1968.
Porównajcie to zdjęcie z powyższym. Na pierwszy rzut oka powyżej jest znacznie więcej roślinności, Przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że zamieszkujący niegdyś te tereny Rusiny Szlachtowscy wykorzystywali dosłownie każdy fragment dostępnej im ziemi - zarówno do celów rolniczych, jak i do wypasu owiec. Po ich wysiedleniu tereny te zaczęły stopniowo zarastać.
[zdjęcie archiwalne, Pocztówka Ruch, źródło: fotopolska.eu]
Kapliczka w Białej Wodzie - kolejna z nielicznych pozostałości po dawnych mieszkańcach tych terenów.
Tak kapliczka ta wyglądała w roku 1935, czyli ponad dekadę przed wysiedleniem Rusinów Szlachtowskich.
[zdjęcie archiwalne, źródło: fotopolska.eu]
Kolejnym miejscem, w którym można zauważyć zmianę krajobrazu na przestrzeni dziesięcioleci po wspomnianych wysiedleniach jest Wąwóz Homole. Poniższe zdjęcie przedstawia wejście do tego wąwozu. Gdybym stanął kilka metrów w lewo lub w prawo, uchwycenie tego kadru byłoby niemożliwe ze względu na rosnące wszędzie drzewa.
Zerknijcie więc i porównajcie, jak wyglądało to miejsce w 1937 r.
Zdjęcie przedstawia Rusinów z Jaworek przed wejściem do Wąwozu Homole, ubranych w ich autentyczne stroje.
Ponownie w oczy rzuca się ubogość szaty roślinnej, która nie miała szans na rozwinięcie się przy systematycznym wypasie owiec.
Pomimo, że wąwóz znacznie zarósł od tamtych czasów, nadal jest on miejscem godnym uwagi.
Ścieżka wiedzie mnie dnem wąwozu a nade mną wznoszą się wysokie, urwiste ściany.
Krajobraz ten został wydrążony w ciągu milionów lat przez płynący dnem wąwozu niepozorny potok Kamionka.
Ponad wąwozem i poza szlakiem znajduje się jeszcze punkt widokowy przy stacji wyciągu narciarskiego.
Po przejściu Wąwozu Homole moja wyprawa dobiega końca. Udaję się na przystanek autobusowy skąd busem dojeżdżam do Szczawnicy. Stamtąd z kolei kolejne środki transportu zabierają mnie z powrotem w wir codziennych wydarzeń.
Po wyprawie moje akumulatory naładowane są do granic możliwości. Energii musi starczyć do kolejnej wyprawy <lol>
[źródło relacji]
Dziękuję za uwagę i życzę miłej lektury!
...dalsza część dnia drugiego
Czas na przeprawę przez Dunajec. Miejsce, w którym jestem nazywa się Przeprawą pod Sokolicą.
========================================================================
Flisacy przewożą turystów codziennie od kwietnia do października wg poniższego harmonogramu:
15.04 - 30.06 od 8:00 do 19:00
01.07 - 31.08 od 8:00 do 20:00
01.09 - 30.09 od 8:00 do 18:00
01.10 - 30.10 od 8:00 do 17:00
Koszt przeprawy:
osoby dorosłe - 3 zł
dzieci do lat 10 - 1,5 zł
Warto mieć na uwadze, że czasami kursy mogą zostać zawieszone, np. przez złe warunki pogodowe. Dlatego przed uwzględnieniem przeprawy w planach wycieczki warto najpierw zadzwonić i zorientować się w aktualnej sytuacji.
Informacja telefoniczna dostępna pod nr:
+48 517 359 505
+48 512 977 289
========================================================================
Na pokładzie tratwy flisackiej.
Na środku Dunajca.
Już na przeciwległym brzegu rzeki, osobom wsiadającym do tratwy mówię, że Charon zabiera ich teraz przez Styks do świata piekielnego, gdzie w pierwszej kolejności będą musieli zmierzyć się z koszmarnym podejściem na Sokolicę. Kilka osób pyta się z przerażeniem, czy naprawdę jest tam aż tak stromo, jakby co najmniej wahali się czy wsiadać na tratwę. Ja natomiast wiedząc, że wcale nie będą mieli aż tak ciężko jedynie uśmiecham się z przekorą i oznajmiam, że właśnie wydostałem się z piekła a przede mną już tylko niebo łagodności Małych Pienin. Zakładam plecak, schodzę na brzeg i patrzę jak odpływają.
Na dobry początek niebiańskich przyjemności trafiam do Schroniska PTTK Orlica. Jeszcze do niedawna był to obiekt o dość niskim standardzie jednak niedawno przeszedł kapitalny remont i prezentuje teraz naprawdę wysoki poziom. Chwilę odpoczynku wykorzystuję na podładowanie telefonu i rozładowanego wczoraj akumulatora aparatu (zawsze noszę ze sobą dwa). Posiliwszy się pysznym gulaszem pienińskim z dużą ilością mięsa i wypiwszy mocną kawę ruszam dalej.
Po chwili podejścia wychodzę z lasu na polanę, z której roztacza się wspaniały widok na słowackie Pieniny z Tatrami w tle...
...oraz na Trzy Korony wraz z ich polsko-słowackim otoczeniem.
Kawałek dalej widok na Palenicę i ośrodek narciarski ze stacją PKL i torem saneczkowym.
Nie przepadam za miejscami tego typu. Uważam wręcz, że szpecą krajobraz. Ostatecznie jednak góry są nie tylko dla miłośników turystyki pieszej i fotografów, więc zaciskam zęby, robię zdjęcie dokumentalne i idę dalej.
Pod szczytem Szafranówki zaczynam sądzić, że Charon mnie oszukał - miało być niebiańsko łagodnie a tu piekielne podejście! Tłumaczę to sobie tym, że do nieba trzeba się jednak wdrapać.
Na Szafranówce zamiast aniołów zastaję owce i barany ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Jest nawet przyjacielski pies pasterski.
Baran patrzy, czy mu owiec nie podrywam...
... po chwili stwierdza jednak, że to młodzik ze znacznie skromniejszymi rogami przymila się jego pannom, gdy ten nie patrzy.
Do walki jednak nie dochodzi a całe stado przemieszcza się spokojnym krokiem dalej, co czynię również ja.
Malownicze Łaźne Skały
Początek polany pod szczytem Cyrhle. Nazwa tego miejsca wywodzi się z mowy wołoskiej a odnosi się do procesu tworzenia hali pasterskich zwanego cyrhleniem. Przebieg tego procesu opisywałem tutaj.
Z polany Cyrhle są ładne widoki na górę Rabsztyn, Tatry,...
...oraz widoczne z wielu miejsc w Małych Pieninach Trzy Korony.
Po kilkunastu minutach dochodzę w okolice Wysokiego Wierchu.
Gdyby świerki zamienić tu na buki, poczułbym się jak w Bieszczadach!
Tak rozległe hale, poza połoninami, do których zbliżone są one kształtem, nie zdarzają się chyba nigdzie indziej w polskich Karpatach.
Z tyłu wystaje Wysoka - najwyższy szczyt Małych i zarazem całych Pienin.
Na mojej drodze pojawia się wolno stąpający koń.
Jest tu też sporo krów rasy czerwonej. Wg przepisów mleko wyłącznie tej rasy można mieszać z owczym przy produkcji oscypków.
Na podejściu na Wysoki Wierch zauważam liczne kanie.
Pod szczytem jeszcze bardziej nasuwa mi się na myśl bieszczadzkość tego krajobrazu.
Widoki z Wysokiego Wierchu.
Od słowackich Pienin, przez Trzy Korony po Lubań w Gorcach.
Tatry, Spisz i słowackie Pieniny.
Trzy Korony z Gorcami.
Od Tatr po Trzy Korony.
Tak bardzo mi się tu podoba, że stwierdzam, że wrócę tu na zachód słońca.
Póki co jednak, udaję się w dalszą drogę.
Przy Ośrodku Szkolno-Wypoczynkowym pod Durbaszką rozbijam namiot.
UWAGA!!! Spodziewałem się, że zastanę tu normalne schronisko! Nic bardziej mylnego! Jeśli ktoś lubi wypić browarka po dniu marszu, tu go niestety nie kupi <mysli> Niestety na mapie o tym nie pisali <uoee>
Widok na Pasmo Radziejowej w Beskidzie Sądeckim.
Po solidnym odpoczynku zawierającym prysznic, posiłek, lekturę oraz drzemkę, wracam na Wysoki Wierch.
Kolory nieba oraz gra światła i cieni zdążyły już znacznie się zmienić odkąd byłem tu kilka godzin temu.
Na szczycie poznaję ekipę z Timelapse Factory, którą serdecznie w tym miejscu pozdrawiam!
Józek i Bartek robią kawał naprawdę świetnej roboty!
Poniżej rozstawiony sprzęt Józka, chwytający klatka po klatce opadające słońce.
Jeśli kogoś interesuje co znajduje się na drugim statywie obok aparatu, odpowiem - wiatraczek uniemożliwiający zaparowanie obiektywu. Full professional!
Oto bohater całego wydarzenia.
Słońce chylące się ku zachodowi.
Podobnie jak dzień wcześniej, słońce skrywa się za Babią Górą.
Po zmierzchu ekipa Timelapse Factory pozostaje nadal na szczycie do samego rana aby zrobić oszałamiające zdjęcia Drogi Mlecznej do kolejnego niesamowitego filmu a ja wracam do namiotu, gdzie wykonuję jeszcze kilka mniej profesjonalnych ujęć rozgwieżdżonego nieba.
Dziękuję za miło spędzony czas!
Ponownie charakterystyczny Wielki Wóz, tym razem nad Szlachtową.
Dzień trzeci
Budzę się tuż przed wschodem słońca.
Wychodzę przed namiot, żeby zrobić kilka zdjęć.
Po zwinięciu namiotu i ogarnięciu się jem śniadanie, piję kawę, którą przygotowuje mi pani krzątająca się w jeszcze zamkniętym bufecie ośrodka, po czym wyruszam w dalszą drogę.
Widok spod Durbaszki na Wysoki Wierch i Trzy Korony.
Na tym zdjęciu widać trzy pasma naraz: Pieniny, Gorce i Beskid Sądecki.
Z kolei to jest już widok z Wysokiej, na którą docieram po około godzinie.
W okolicach Doliny Dunajca nadal zalegają poranne mgły.
Tatry prezentują się przeprzejrzyście.
Ten szpiczasty cypelek po prawej stronie to Giewont.
Trzy Korony i morze chmur nad Dunajcem, które podziwiałem poprzedniego dnia.
Od Tatr Wysokich po Pieniny Właściwe.
Po zejściu ze szczytu Wysokiej nadal trzymam się niebieskiego szlaku. Poniższe hale przemierzałem niecałe siedem lat temu idąc na Wysoką od Wąwozu Homole.
Wysoka widziana spod Uroczyska Zaskalskiego.
Kilka motyli spotkanych na trasie.
Trzy okazy Rusałki Admirał.
Rusałka Pokrzywnik
Rusałka Żałobnik
Paź Królowej
Niestety nie udało mi się zobaczyć słynnego Niepylaka Apollo - jednego z największych polskich motyli dziennych. Niepylak Apollo objęty jest ścisłą ochroną. Nieszczęśliwie wyginął już w całych polskich Karpatach pozostając obecnie jedynie w Pieninach oraz nielicznie w Tatrach.
Poniższe zdjęcie Niepylaka Apollo zaczerpnięto ze strony terrarium.com.pl.
Okolice Przełęczy Rozdziela.
Nad Przełęczą Rozdziela schodzę z niebieskiego szlaku, którym szedłem dokładnie przez 31,4 km (odbijając oprócz tego w kilku miejscach na inne szlaki).
Skręcam teraz na żółty szlak w kierunku Jaworek.
Zastaję tu jeden z najładniejszych widoków na całej trasie.
W środkowym planie widać okolice wąwozu Biała Woda z charakterystyczną Smolegową Skałą po prawej.
W dalszym planie od lewej: Wysoki Wierch, Trzy Korony i Lubań.
Zbliżam się do bacówki, przy której pasą się konie.
W bacówce trwa wędzenie oscypków. Nawet widać dym wydostający się ze środka ponad wejściem.
Mroczne przyozdobienie nad portalem.
Oscypki wędzą się wisząc na sznurkach.
Na ogniu będącym jednocześnie źródłem dymu, w którym wędzą się sery, stoi kocioł z podgrzewanym skrzepem serowym. Po odciśnięciu zeń żentycy ser wyląduje w drewnianych formach nadających mu charakterystyczny kształt. Od "scypania", czyli rozszczepiania tych foremek pochodzi właśnie nazwa sera. Następnie przez dobę ser moczy się w solance, która usunie z niego nadmiar wody. Na koniec zawiśnie na sznurkach lub zostanie położony na półce pod stropem bacówki aby spokojnie się wędzić.
W bacówce jestem zaledwie chwilę, jednak jej zapach czuję na sobie jeszcze przez długi czas!
Wychodzę z zapasem serów w plecaku!
Przede mną początek Rezerwatu Biała Woda.
Ten malowniczy wąwóz został wydrążony w wapiennych skałach pienińskiego pasa skałkowego przez potok Biała Woda.
Przed 1947 r. teren obecnego rezerwatu stanowił centrum wsi Biała Woda zamieszkałej przez Rusinów Szlachtowskich. Zostali oni wysiedleni w ramach "Akcji Wisła". Nie jest to miejsce ani czas na opisywanie przyczyn, przebiegu oraz skutków tej akcji. Każdy zainteresowany może to zrobić we własnym zakresie. Tym bardziej nie w moim zakresie leży ocena słuszności wysiedleń. Podobno nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków, ja natomiast nie byłem ich uczestnikiem. Faktem jest jedynie to, że obecnie Rusinów Szlachtowskich tutaj już nie ma. Po dawnych mieszkańcach pozostało jednak dużo śladów m.in. charakterystyczna dla ich kultury kryta gontem kapliczka z Chrystusem wyciętym z blachy.
Nadal można zauważyć tu również liczne zdziczałe drzewa owocowe rosnące w niegdysiejszych sadach.
Smolegowa Skała.
Skała Bazaltowa - pomnik przyrody.
Jedno z nielicznych miejsc w polskich Karpatach, w którym mamy dowód na niegdysiejszą aktywność wulkaniczną tych terenów. Skała ta stanowi zastygniętą niegdyś lawę wydostającą się na powierzchnię przez spękaną litosferę.
Spod Skały Bazaltowej roztacza się dobry widok na Smolegową Skałę.
To samo miejsce w latach 1967-1968.
Porównajcie to zdjęcie z powyższym. Na pierwszy rzut oka powyżej jest znacznie więcej roślinności, Przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że zamieszkujący niegdyś te tereny Rusiny Szlachtowscy wykorzystywali dosłownie każdy fragment dostępnej im ziemi - zarówno do celów rolniczych, jak i do wypasu owiec. Po ich wysiedleniu tereny te zaczęły stopniowo zarastać.
[zdjęcie archiwalne, Pocztówka Ruch, źródło: fotopolska.eu]
Kapliczka w Białej Wodzie - kolejna z nielicznych pozostałości po dawnych mieszkańcach tych terenów.
Tak kapliczka ta wyglądała w roku 1935, czyli ponad dekadę przed wysiedleniem Rusinów Szlachtowskich.
[zdjęcie archiwalne, źródło: fotopolska.eu]
Kolejnym miejscem, w którym można zauważyć zmianę krajobrazu na przestrzeni dziesięcioleci po wspomnianych wysiedleniach jest Wąwóz Homole. Poniższe zdjęcie przedstawia wejście do tego wąwozu. Gdybym stanął kilka metrów w lewo lub w prawo, uchwycenie tego kadru byłoby niemożliwe ze względu na rosnące wszędzie drzewa.
Zerknijcie więc i porównajcie, jak wyglądało to miejsce w 1937 r.
Zdjęcie przedstawia Rusinów z Jaworek przed wejściem do Wąwozu Homole, ubranych w ich autentyczne stroje.
Ponownie w oczy rzuca się ubogość szaty roślinnej, która nie miała szans na rozwinięcie się przy systematycznym wypasie owiec.
Pomimo, że wąwóz znacznie zarósł od tamtych czasów, nadal jest on miejscem godnym uwagi.
Ścieżka wiedzie mnie dnem wąwozu a nade mną wznoszą się wysokie, urwiste ściany.
Krajobraz ten został wydrążony w ciągu milionów lat przez płynący dnem wąwozu niepozorny potok Kamionka.
Ponad wąwozem i poza szlakiem znajduje się jeszcze punkt widokowy przy stacji wyciągu narciarskiego.
Po przejściu Wąwozu Homole moja wyprawa dobiega końca. Udaję się na przystanek autobusowy skąd busem dojeżdżam do Szczawnicy. Stamtąd z kolei kolejne środki transportu zabierają mnie z powrotem w wir codziennych wydarzeń.
Po wyprawie moje akumulatory naładowane są do granic możliwości. Energii musi starczyć do kolejnej wyprawy <lol>
[źródło relacji]
Dziękuję za uwagę i życzę miłej lektury!