Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!

Tatry Zachodnie: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Byłeś/Byłaś w górach? Pochwal się relacją, zdjęciami, filmem z Twojej wycieczki górskiej, trekkingu.
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Awatar użytkownika
tadeks
Ekspert
Posty: 1194
Rejestracja: 7 cze 2014, o 21:17
Lokalizacja: Słupsk

Tatry Zachodnie: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tadeks » 20 sie 2017, o 17:57

Pozdrowienia z Tatr. Dwa cele jakie sobie na ten tydzień w Tatrach postawiłem zrealizowałem. To w piątek grzbiet Otargańców, a w sobotę Rohacze.

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: Comen » 20 sie 2017, o 18:17

Super. Czekamy na bliższe informacje. Obie trasy wzbudzają moją ciekawość zarówno ze względu na krajobrazy jak i samą logistykę. Jaka pogoda w Tatrach była w sobotę?
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
tadeks
Ekspert
Posty: 1194
Rejestracja: 7 cze 2014, o 21:17
Lokalizacja: Słupsk

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tadeks » 21 sie 2017, o 20:00

Obie wędrówki zaczynałem ze schr. w Chochołowskiej. Na Otargańce jednak logicznej jest iść od południa zostawiając auto u wylotu dol. Wąskiej. Tak wielu robi, auto jest tam gdzie zostawić. Ja musiałem wracać do schroniska. Całość 9 godz. Rohacze przez Wołowiec. Na Jamnickiej Przeł. Dwoje towarzyszy zrezygnowało i podobnie, jak na Otargańce, szedłem sam. Dalej do przeł. Smutnej, Tatliakovej chaty, Zabrat, Rakoń, Grzesia... Pogoda: prawie całe dniówki w krótkiej koszuli. W sobotę już na zejściu z Grzesia zaczęło padać. Tak(na godz. 15) zapowiadali Goprowcy. Rohacz Ostry trochę bardziej eksponowany od naszej Orlej Perci.

Awatar użytkownika
Adler
Administrator
Posty: 13380
Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
Lokalizacja: Galicja

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: Adler » 22 sie 2017, o 23:52

Gratuluję samozaparcia i zdobycia tych dwóch trudnych tras. (B)
Jest szansa na dokładniejsze opisy poszczególnych odcinków, tudzież na symboliczną dokumentację fotograficzną?

Awatar użytkownika
tadeks
Ekspert
Posty: 1194
Rejestracja: 7 cze 2014, o 21:17
Lokalizacja: Słupsk

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tadeks » 25 sie 2017, o 16:51

@dmin pisze:
22 sie 2017, o 23:52
Gratuluję samozaparcia i zdobycia tych dwóch trudnych tras. (B)
Jest szansa na dokładniejsze opisy poszczególnych odcinków, tudzież na symboliczną dokumentację fotograficzną?
Za gratulacje dziękuję.
@dmin , znasz mnie trochę z forum i wspólnych wędrówek. Wiesz więc, że mało lub w ogóle zdjęć nie robię. Tu się u mnie nic nie zmieniło, taki typ jestem, taki rocznik.
Wrażeniami i szczegółami z tych spacerów jednak podzielę się, bo, jak czytam, jest zainteresowanie (słuszne).
Oba te grzbiety interesowały mnie od wielu lat, a jakoś nie mogłem ich przejść.
Otargańce.
Na Raczkowej Czubie (Jakubinie) byłem już kilka lat wcześniej, ale czas naglił i dalej grzbietem na południe nie szedłem. Szliśmy wówczas z Kir i trzeba było przed zmrokiem wrócić na busa do Kir, albo na Siwą Polanę. Tym razem miałem noclegi na Polanie Chochołowskiej, co jest dużym ułatwieniem logistycznym. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest iść na Otargańce od południa, podjechać autem do wylotu Dol. Wąskiej (słow. Úzka dolina). Można z tamtego parkingu zrobić ciekawą pętelkę przez Otargańce do Jarząbczego Wierchu i wracać przez Dol. Jamnicką do auta. Ew. trochę dłuższy powrót przez Dol. Raczkową. Jest jednak w tym wariancie pewne ale. Otóż po przejściu z parkingu Doliny Wąskiej, od Niżnej Łąki zaczyna się strasznie strome i długie podejście na grzbiet Otargańców. Nie było by to najgorsze, bo takich podejść w Tatrach jest więcej, gdyby nie inny problem, o którym czytałem wcześniej, a co potwierdzili mi Rodacy tak idący, których spotkałem na grzbiecie. Otóż na tym podejściu jest po ścince lub wichurach strasznie dużo nie posprzątanego drzewa, gałęzi itp. Fatalnie im się po tym szło. Nie można obejść, trzeba przedzierać się, a to wszystko na stromiźnie. Same Otargańce super widokowe. Minąwszy Jakubinę szedłem przez najwyższy szczyt grzbietu Wyżnią Magurę (słow. Vyšná Magura) 2095 m, i dalej do głównego wierzchołka grzbietu Pośredniej Magury (słow. Prostredná Magura) nazywanego też Wyżne Otargańce (2050 m). Tam zgodnie z planem zawróciłem. Ustaliłem sobie wcześniej, że o godz. 13. zawracam, nawet gdybym nie osiągnął głównego wierzchołka. Doszedłem o 12.40 i po 20 minutach rozpocząłem powrót. Całość od schroniska do schroniska dobrym tempem zajęło mi niecałe 10 godzin.
W sieci jest kilka relacji z przejścia tej grani. Polecam jedną z nich:
https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/otarga ... zachodnie/
Rohacze.
Zacząłem ze schroniska o 6.20 w zespole trójkowym. Na końcowym podejściu na Wołwiec strasznie wiało. Sam wierzchołek ominęliśmy i zeszliśmy na Przeł. Jamnicką. Tam towarzysząca mi para zrezygnowała z dalszej wędrówki uzasadniając to brakiem lonży i uprzęży wspinaczkowej, które to w tym eksponowanym terenie i przy tak porywistym wietrze uznali za niezbędne. Dalej poszedłem sam, zabezpieczeń nie miałem, trochę doświadczeń w Tatrach na podobnych szlakach mam. Moi znajomi, po ok. 20 lat młodsi ode mnie, jeszcze w życiu mogą sobie to przejść. Ja zaś swój wiek już mam, sił coraz mniej, więc nie odpuściłem. Na Ostrym Rohaczu, gdzie jest kulminacja trudności trochę mniej wiało. Spotkałem kilka zespołów idących z przeciwka, trzeba było trochę odczekać na mijanki. Słynny " koń" nie sprawił mi kłopotów. Widoczność miałem super, było ciepło, szedłem w krótkiej koszuli. Jest na tym grzbiecie kilka miejsc bez łańcuchów i podobnych ułatwień, gdzie trzeba mieć odporność na ekspozycję, a ręce pracują. Dalej przez łatwiejszego Rohacza Płaczliwego do Smutnej Przełęczy. Tam też wiało i popas robiłem kilka metrów poniżej. Przez Smutną Dolinę doszedłem do Tatliakowej chaty. Tu uwaga: piwo sprzedają tylko za Euro, złotówkami nie zapłacisz.
Końcówka trasy przez Zabrat też super widokowa. Za Grzesiem zaczęło padać. W lekkim deszczu doszedłem do schroniska w Chochołowskiej. Rozpadało się na dobre i tak padało ponad dobę. W kolejny dzień w ciągłym deszczu opuszczałem Chochołowską idąc w wodzie, która spływała całymi szerokościami dróg.
Proponuję poszukać dostępnych na YouTube filmików z przejścia Rohaczy.

Z tych wycieczek jestem bardzo zadowolony. Pogoda dopisała, marzenia zrealizowałem.
Rzadko tyle piszę, więc kończę. Żeby być w temacie wątku, to pozdrawiam ze Słupska.
(albo, @dmin, gar lub Tomek , zróbcie z tej relacji oddzielny watek).

Awatar użytkownika
Adler
Administrator
Posty: 13380
Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
Lokalizacja: Galicja

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: Adler » 4 wrz 2017, o 23:23

tadeks pisze:
25 sie 2017, o 16:51
(albo, @dmin, gar lub Tomek , zróbcie z tej relacji oddzielny watek).
Zrobione.

Awatar użytkownika
tango
User
Posty: 641
Rejestracja: 27 lip 2014, o 02:44
Lokalizacja: Kraków

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tango » 5 wrz 2017, o 20:50

tadeks pisze:
25 sie 2017, o 16:51
Otargańce.
Na Raczkowej Czubie (Jakubinie) byłem już kilka lat wcześniej, ale czas naglił i dalej grzbietem na południe nie szedłem. Szliśmy wówczas z Kir i trzeba było przed zmrokiem wrócić na busa do Kir, albo na Siwą Polanę. Tym razem miałem noclegi na Polanie Chochołowskiej, co jest dużym ułatwieniem logistycznym. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest iść na Otargańce od południa, podjechać autem do wylotu Dol. Wąskiej (słow. Úzka dolina). Można z tamtego parkingu zrobić ciekawą pętelkę przez Otargańce do Jarząbczego Wierchu i wracać przez Dol. Jamnicką do auta. Ew. trochę dłuższy powrót przez Dol. Raczkową. Jest jednak w tym wariancie pewne ale. Otóż po przejściu z parkingu Doliny Wąskiej, od Niżnej Łąki zaczyna się strasznie strome i długie podejście na grzbiet Otargańców. Nie było by to najgorsze, bo takich podejść w Tatrach jest więcej, gdyby nie inny problem, o którym czytałem wcześniej, a co potwierdzili mi Rodacy tak idący, których spotkałem na grzbiecie. Otóż na tym podejściu jest po ścince lub wichurach strasznie dużo nie posprzątanego drzewa, gałęzi itp. Fatalnie im się po tym szło. Nie można obejść, trzeba przedzierać się, a to wszystko na stromiźnie. Same Otargańce super widokowe. Minąwszy Jakubinę szedłem przez najwyższy szczyt grzbietu Wyżnią Magurę (słow. Vyšná Magura) 2095 m, i dalej do głównego wierzchołka grzbietu Pośredniej Magury (słow. Prostredná Magura) nazywanego też Wyżne Otargańce (2050 m). Tam zgodnie z planem zawróciłem. Ustaliłem sobie wcześniej, że o godz. 13. zawracam, nawet gdybym nie osiągnął głównego wierzchołka. Doszedłem o 12.40 i po 20 minutach rozpocząłem powrót. Całość od schroniska do schroniska dobrym tempem zajęło mi niecałe 10 godzin.
W sieci jest kilka relacji z przejścia tej grani. Polecam jedną z nich:
https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/otarga ... zachodnie/
A jak na tej trasie wyglądała sprawa z tzw. ekspozycją?
Były jakieś kilkudziesiesięciometrowe przepaście?
Czy były w warunkach ekspozycji miejsca wspinaczkowe (wymagające użycia rąk)?
Czy wcześniej ubezpieczałeś się od kosztów akcji ratowniczej na Słowacji?

Awatar użytkownika
tadeks
Ekspert
Posty: 1194
Rejestracja: 7 cze 2014, o 21:17
Lokalizacja: Słupsk

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tadeks » 7 wrz 2017, o 23:29

tango pisze:
5 wrz 2017, o 20:50
A jak na tej trasie wyglądała sprawa z tzw. ekspozycją?
Były jakieś kilkudziesięciometrowe przepaście?
Czy były w warunkach ekspozycji miejsca wspinaczkowe (wymagające użycia rąk)?
Czy wcześniej ubezpieczałeś się od kosztów akcji ratowniczej na Słowacji?
Zacznę od ostatniego pytania.
4. Miałem ubezpieczenie na trzy dni , które można kupić w wielu miejscach, u każdego ubezpieczyciela, w biurach podróży itp.
Kosztuje średnio ok. 1 Euro za osobodzień.
Tu trochę rozwinę. Ubezpieczenie jest bardzo szerokie , wiele punktów jest niepotrzebne, a niektóre konieczne. Pakiet proponowany trzeba dokładnie poczytać, czego ja nie zrobiłem. Pakiet, który miałem, i każdy kupiony w celach, jak Tatry, ma m.in. punkty:
-pokrycie kosztów poszukiwań w górach i na morzu,
-pokrycie kosztów ratownictwa w górach i na morzu.
U mnie obejmował: poszukiwania do 6 500 euro, a ratownictwa też to 6 500 euro.
I to jest stanowczo za mało! Dowiedziałem się, ewentualna akcja Horskej Slużby z użyciem helikoptera może kosztować nawet 15 000 euro!
W razie nieszczęścia różnicę trzeba będzie dopłacić. Sugeruję więc wymuszać u ubezpieczycielów podniesienie limitu w tych punktach. Nawet kosztem wyższej opłaty.
Wiem również, że gdy coś się wydarzy nawet kilka metrów za naszą granicą, to nasz TOPR nie reaguje i akcja ratunkowa jest podejmowana przez Słowaków.

1, 2, 3. Ekspozycja.
Na Otargańcach nie ma żadnych ubezpieczeń, ale są miejsca między Wyźnią, a Pośrednią Magurą i na samej Pośredniej, że obycie z ekspozycją trzeba mieć. Idzie się takim grzebieniem, a po obu stronach przestrzeń. Co prawda nie pionowa, ale nie ma się czego trzymać. Niektórzy chodzą na czworaka.
Na Rohaczach też takie nieubezpieczone miejsca istnieją.
Na obu grzbietach ręce są konieczne do użycia, przeważnie dla utrzymania równowagi, ale miejscami pomocne są do wspinaczki lub zejść. Najbardziej eksponowane miejsca są ubezpieczone łańcuchami. Najciekawszy jest Koń na Rohaczu Ostrym. Idzie się tam blisko ostrego grzebienia, nieco po południowej stronie, z której jest otwarta przestrzeń. Jednak na tym kilkunastometrowym odcinku można zamiast łańcucha trzymać się skały, iść wyżej łańcucha, co ja robiłem. W zabezpieczonych kominkach dla przeciętnego turysty jakim ja się uważam, to na wejściach i zejściach trzeba pomagać sobie łańcuchami.
W sumie: Otargańce łatwe, a Rohacze podobne do trudniejszych miejsc naszej Orlej Perci. Tylko na niewielkich odcinkach.

Awatar użytkownika
tango
User
Posty: 641
Rejestracja: 27 lip 2014, o 02:44
Lokalizacja: Kraków

Relacja: Otargańce i Rohacze (sierpień 2017)

Post autor: tango » 9 wrz 2017, o 15:54

Dziękuje za inf. :)

No i cenne że tak rozwinąłeś temat ubezpieczenia, rzeczywistych kosztów akcji ratowniczej itp. Byłoby bardzo głupio zwichnąć sobie np.kostkę, a potem do końca życia już nie wyjść z długów.

ODPOWIEDZ