U podnóza wielkiej góry.jpg
Jeśli o nas chodzi to zdobyliśmy w czasie tej wyprawy przynajmniej dwa tysięczniki. Żeby jednak nie było tak łatwo atak szczytowy wymagał założenia obozu pośr/ledniego w bacówce nad Wierchomlą.
Z obozu I.jpg
Bacowka nad Wierchomlą.jpg
Kogóż tam nie było. Stawiło się liczne grono "himalaistów", niektórzy przybyli piechotą, niektórzy na rowerach, z dziećmi i bez dzieci. Mimo spartańskich warunków (np. notorycznego braku ciepłej wody w akwedukcie) atmosfera była doskonała.
Życiodajne okienko.jpg
Prawdziwa zabawa zaczęła się po zmroku, kiedy niektórzy wyciągnęli "aparaty tlenowe". Podobno na dużych wysokościach ciężko zagotować wrzątek, myślę że także inne reakcje chemiczne zachodzą jakby wolniej i łagodniej, bo gdyby nie to ciężko byłoby się zwlec o świcie, aby o 9 przypuścić atak szczytowy na Runek 1070 m npm a potem na Halę Łabowską 1061 m npm bodajże.
Mgła.jpg
Na szlaku.jpg
Wedrówka.jpg
Skaly podszczytowe.jpg
Jeśli chodzi o walory krajoznawcze tym razem jesień pokazała swoje inne oblicze, zamiast szerszych panoram detale ograniczone tak mniej więcej do kilkunastu metrów.
Wyłania się Labowska.jpg
Poza tym była to w zasadzie wycieczka kulinarna. Bigos na Łabowskiej wyraźnie przegrał z tzw. kuglem czyli ziemniaczanymi "siekańcami" i rozmaitymi zestawami pierogowymi z Wierchomli (ponoć te z jagnięciną zasługiwały przynajmniej na jedną gwiazdkę u Michelina). W ostatni dzień spróbowaliśmy kuchni "z nizin" odwiedzając restaurację Cristal Patio na deptaku pod Starą Pijalnią w Krynicy (zwykła pizza prosto z pieca, ale faktycznie doskonała). Zejście z gór w strugach deszczu potwierdziło starą prawdę wspinaczy - łatwiej szczyt zdobyć niż z niego wrócić do "cywilizacji". Wybraliśmy trasę dłuższą acz bezpieczniejszą - leśną drogę dojazdową do bacówki, niestety w strugach deszczu. Nie wiem czy jest to jakieś prawo mikro(mezo?)klimatyczne, ale najbardziej leje w środkowej części stoku.
Mofeta.jpg
Opis mofety.jpg
Bulgotki.jpg
Po drodze do domu obejrzeliśmy jeszcze mofetę Świdzińskiego (grupę bulgoczących źródeł w korycie potoku koło wsi Jastrzębik), zaliczyliśmy deptak w Krynicy z porcyjką wody w pijalni.
Promenada.jpg
Stara pijalnia.jpg
Wagonik pod stacja kolejki.jpg
Fontanny.jpg
Dla Krystiana było całkiem emocjonujące krynickie muzeum zabawek.
Muzeum Zabawek.jpg
Muzeum Zabawek2.jpg
Muzeum Zabawek3.jpg
Na koniec jeszcze kilka chwil w Grybowie - na rynku i w jego okolicach.
Fara Grybów.jpg
Studzienka.jpg
A jak tam inni?