Muzeum zabawek - całkiem przyjemny dla mnie powrót do przeszłości, w szczególności dzięki wystawie rekwizytów z czasów PRL (czerwony aparat telefoniczny, który już wyparłem z pamięci). Starszy syn (7 lat) umiarkowanie zaciekawiony - dla niego za dużo lalek, zaś najbardziej interesowały go zabawki, które zna z autopsji, a tych było niewiele. Z kolei młodszy syn (3 lata) zainteresowany wszystkim i niczym zarazem

Świat kolejek - powierzchniowo niezbyt wielka, ale interesująca, fajnie pomyślana atrakcja. Oprócz "zwykłych" kolejek dla dorosłych (zawierających smaczki m.in. z filmu "Powrót do przyszłości") były też bajkowe ciuchcie znane dzieciom. Niektórymi urządzeniami można było sterować samodzielnie, do tego gry multimedialne i super "przejażdżka" na okularach VR (trasa z dinozaurami bezkonkurencyjna).
Wang jak to Wang - już tam kiedyś byłem

Dziki wodospad - przyjemne doznania wzrokowe, tym bardziej, że było to jedyne miejsce poza stokami, gdzie ostał się śnieg, a nawet stworzona została przez turystów urocza aleja bałwanów. W drodze na wodospad anomalia grawitacyjna - to naprawdę działa i auto samo toczy się pod górę

Muzeum bajkowych figur woskowych - jedna wielka kosztowna porażka, naciąganie turystów - radzę omijać z daleka, choć może być to trudne, gdy dzieci zauważą sporych rozmiarów szyld...
Karkonoskie tajemnice - ciekawe miejsce nie tylko dla dorosłych. Trafiliśmy tam z marszu podczas ulewy, było warto.
Szklarska Poręba - wstyd się przyznać, ale nigdy w niej byłem. Spacer zaliczony, aczkolwiek miasto średnio przypadło mi do gustu (za dużo aut w centrum), raczej nie biorę go pod uwagę przy wyjazdach urlopowych.
To z grubsza tyle. Jak pisałem wcześniej, z powodu kapryśnej pogody nie zobaczyliśmy wszystkiego, co chcieliśmy. Do tego sprawę utrudniła nam kontuzja kolana, którą moja żona doznała na stoku już pierwszego dnia.