Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
GROSSE SANDSPITZE – 2772 m npm
27-28.09.14 r.
To był kolejny wyjazd z serii - dziś pytanie, dziś odpowiedź.
W czwartek (27.09.) zadzwonił do mnie kolega i zapytał, czy nie mam ochoty jechać w Alpy. Choć właściwie to nie było pytanie, tylko oświadczenie – jutro jedziemy, pakuj się.
Cel – Alpy Gailtalskie i ich najwyższy szczyt – Grosse Sandspitze.
Wyjechaliśmy w piątek wieczorem w składzie: Ania, Jasiu, Robert i ja.
Po drodze mocno padał deszcz, ale gdzieś za Grazem nastąpiła cudowna poprawa i całe szczęście, bo już zaczynało spadać morale.
Na parking poniżej Dolomiten Hütte (1620 m npm) przyjechaliśmy ok. 5 nad ranem i za pół godziny byliśmy na szlaku nr 12, który prowadzi do Karlsbader Hütte (2240 m npm). Speedy Gonzales, czyli Robert i w niczym nie ustępująca mu Ania pognali, jak z procy, a my z Jasiem szliśmy swoim tempem, które jak się okazało nie było takie złe, bo doszliśmy tam w 1 godz. 40 min.
Szlak ze schroniska w kierunku szczytu nie jest numerowany, są tam tylko kolorowe kropki (my akurat szliśmy za niebieskimi). Ścieżka stopniowo pnie się w górę, aż dochodzi do grani, a tam już są ubezpieczenia w postaci stalowych lin. I dobrze, bo idzie się po piarżystym podłożu, kamienie uciekają spod stóp i łatwo wywinąć orła. Po godzinie weszliśmy na przełęcz i właściwie od tego miejsca zaczyna się trudniejsza wspinaczka (ferrata Ari-Schübelsteig).
Na szczycie jesteśmy o godz.10, Ania i Robso już od dłuższego czasu tam na nas czekają. Panorama z Grosse Sandspitze jest zachwycająca, wyróżniają się szczyty, na których byliśmy 2-3 lata wstecz tj. Grossvenediger i Grossglockner. Robimy sobie dłuższą przerwę na szamanko, uzupełnianie płynów, wspólne zdjęcie, wpis do księgi etc., etc.
W dól schodzimy różnymi trasami – Szybkobiegacze pójdą trudną i długą ferratą o nazwie Panoramaklettersteig, a my początkowo schodzimy tak, jak wchodziliśmy, aż doszliśmy do miejsca, w którym niebieskie kropki łączą się z zielonymi, a ponieważ lubię zielony kolor zdecydowaliśmy się iść tą trasą (ferrata Gebirgsjägersteig) sądząc naiwnie, że może nie będzie trudno... Lekko nie było... :| Kiedy ferrata się skończyła, odetchnęliśmy z ulgą.
Wróciliśmy do schroniska, po jakimś czasie doszła pozostała Dwójka i oddaliśmy się słodkiemu lenistwu. W międzyczasie Robert zrobił sobie spacer dookoła Laserzsee i wrócił dość podescytowany, bo odkrył, że tuż nad taflą wody jest rozciągnięta fajna ferratka. Oczywiście obie z Anią chciałyśmy ją przejść, a nasz kolega polował z aparatem fotograficznym, a nuż którejś z nas „uda się” wpaść do wody <hura> . Był naprawdę bardzo rozczarowany faktem, że przeszłyśmy suchą stopą – jakby wbrew nazwie ferraty Wet Foot <lol>
Przed godz.17 postanowiliśmy schodzić i dość szybko przyszliśmy do Dolomiten Hütte, które jest fantastyczną miejscówką. Mieliśmy nadzieję, że uda się nam załatwić w nim nocleg, ale z braku wolnych miejsc musieliśmy się zadowolić nocką w namiotach, które rozbijaliśmy przy świetle czołówek.
W drodze powrotnej do domu, jak to mamy w zwyczaju zwiedziliśmy co nieco. Tym razem Lienz, Villach i zamek Ladskron.
Lienz
Villach
Landskron
Pozostałe zdjęcia do obejrzenia tutaj:
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
W czwartek (27.09.) zadzwonił do mnie kolega i zapytał, czy nie mam ochoty jechać w Alpy. Choć właściwie to nie było pytanie, tylko oświadczenie – jutro jedziemy, pakuj się.
Cel – Alpy Gailtalskie i ich najwyższy szczyt – Grosse Sandspitze.
Wyjechaliśmy w piątek wieczorem w składzie: Ania, Jasiu, Robert i ja.
Po drodze mocno padał deszcz, ale gdzieś za Grazem nastąpiła cudowna poprawa i całe szczęście, bo już zaczynało spadać morale.
Na parking poniżej Dolomiten Hütte (1620 m npm) przyjechaliśmy ok. 5 nad ranem i za pół godziny byliśmy na szlaku nr 12, który prowadzi do Karlsbader Hütte (2240 m npm). Speedy Gonzales, czyli Robert i w niczym nie ustępująca mu Ania pognali, jak z procy, a my z Jasiem szliśmy swoim tempem, które jak się okazało nie było takie złe, bo doszliśmy tam w 1 godz. 40 min.
Szlak ze schroniska w kierunku szczytu nie jest numerowany, są tam tylko kolorowe kropki (my akurat szliśmy za niebieskimi). Ścieżka stopniowo pnie się w górę, aż dochodzi do grani, a tam już są ubezpieczenia w postaci stalowych lin. I dobrze, bo idzie się po piarżystym podłożu, kamienie uciekają spod stóp i łatwo wywinąć orła. Po godzinie weszliśmy na przełęcz i właściwie od tego miejsca zaczyna się trudniejsza wspinaczka (ferrata Ari-Schübelsteig).
Na szczycie jesteśmy o godz.10, Ania i Robso już od dłuższego czasu tam na nas czekają. Panorama z Grosse Sandspitze jest zachwycająca, wyróżniają się szczyty, na których byliśmy 2-3 lata wstecz tj. Grossvenediger i Grossglockner. Robimy sobie dłuższą przerwę na szamanko, uzupełnianie płynów, wspólne zdjęcie, wpis do księgi etc., etc.
W dól schodzimy różnymi trasami – Szybkobiegacze pójdą trudną i długą ferratą o nazwie Panoramaklettersteig, a my początkowo schodzimy tak, jak wchodziliśmy, aż doszliśmy do miejsca, w którym niebieskie kropki łączą się z zielonymi, a ponieważ lubię zielony kolor zdecydowaliśmy się iść tą trasą (ferrata Gebirgsjägersteig) sądząc naiwnie, że może nie będzie trudno... Lekko nie było... :| Kiedy ferrata się skończyła, odetchnęliśmy z ulgą.
Wróciliśmy do schroniska, po jakimś czasie doszła pozostała Dwójka i oddaliśmy się słodkiemu lenistwu. W międzyczasie Robert zrobił sobie spacer dookoła Laserzsee i wrócił dość podescytowany, bo odkrył, że tuż nad taflą wody jest rozciągnięta fajna ferratka. Oczywiście obie z Anią chciałyśmy ją przejść, a nasz kolega polował z aparatem fotograficznym, a nuż którejś z nas „uda się” wpaść do wody <hura> . Był naprawdę bardzo rozczarowany faktem, że przeszłyśmy suchą stopą – jakby wbrew nazwie ferraty Wet Foot <lol>
Przed godz.17 postanowiliśmy schodzić i dość szybko przyszliśmy do Dolomiten Hütte, które jest fantastyczną miejscówką. Mieliśmy nadzieję, że uda się nam załatwić w nim nocleg, ale z braku wolnych miejsc musieliśmy się zadowolić nocką w namiotach, które rozbijaliśmy przy świetle czołówek.
W drodze powrotnej do domu, jak to mamy w zwyczaju zwiedziliśmy co nieco. Tym razem Lienz, Villach i zamek Ladskron.
Lienz
Villach
Landskron
Pozostałe zdjęcia do obejrzenia tutaj:
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1" onclick="window.open(this.href);return false;
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Piękna wycieczka i super zdjęcia!
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Pięknie!
Marzą mi się wyprawy w Alpy w przyszłym roku...
Marzą mi się wyprawy w Alpy w przyszłym roku...
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
tango, Norden - dziękuję
Chcieć, to mócNorden pisze:Marzą mi się wyprawy w Alpy w przyszłym roku...
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
I co tu dużo mówić (pisać...) ? Pięknie i tyle... <okok>
A może by tak przyszłoroczny zjazd forumowy w tamtych okolicach ? Admin wyrazi zgodę ?
W końcu to "też" góry... <lol>
I upiekłbym przy okazji małą "prywatę" - przejechał się po drodze któryś raz Hochalpenstrasse... <zlezka>
A może by tak przyszłoroczny zjazd forumowy w tamtych okolicach ? Admin wyrazi zgodę ?
W końcu to "też" góry... <lol>
I upiekłbym przy okazji małą "prywatę" - przejechał się po drodze któryś raz Hochalpenstrasse... <zlezka>
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Tak przy okazji ciekawym tematem jest znakowanie szlaków w Alpach. Kolorowe kropki? Są jeszcze jakieś inne sposoby znakowania?
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Mielibyście zjazd w pięknych okolicznościach przyrody. Poza tym, jak pisałam, Karlsbader Hütte leży na wysokości 2240 m npm, więc to tak, jakbyście siedzieli na Zadnim Granacie <tak>yaretzky pisze:A może by tak przyszłoroczny zjazd forumowy w tamtych okolicach ? Admin wyrazi zgodę ?
W końcu to "też" góry... <lol>
Z Lienzu do Hochalpenstrasse jest faktycznie rzut beretem, ok. 40 km.yaretzky pisze:I upiekłbym przy okazji małą "prywatę" - przejechał się po drodze któryś raz Hochalpenstrasse...
Można powiedzieć, co kraj, to obyczaj.Comen pisze:Tak przy okazji ciekawym tematem jest znakowanie szlaków w Alpach. Kolorowe kropki? Są jeszcze jakieś inne sposoby znakowania?
Przeważnie są to znaczki czerwono-biało-czerwone, wtedy na białym polu jest wymalowany nr trasy. Są też białe kropki z czerwoną obwódką, albo po prostu kolorowe kreski (dość duże) wskazujące kierunek, czy kropki (jak w drodze na Grosse Sandspitze). Z reguły drogi do schronisk są bardzo dobrze oznakowane, na szczyty już niekoniecznie. Ale zdarza się też (np. w górach Atlas), że jest tylko ścieżka i idąc nią masz nadzieję, że jest właściwa. :|
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Mamy już kilka propozycji na zjazd.yaretzky pisze:A może by tak przyszłoroczny zjazd forumowy w tamtych okolicach ? Admin wyrazi zgodę ?
W kolejności chronologicznej...
- Beskid Wyspowy
- Londyn,
- Paralia
- Lublin
- Alpy Gailtalskie
Co tu wybrać?
Jak nie popaść w depresję?
Jak żyć? <bezradny>
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
admin pisze:Mamy już kilka propozycji na zjazd.
To żeby Cię bardziej "pognębić" dorzucę jeszcze jedną propozycję <lol>admin pisze:o tu wybrać?
Jak nie popaść w depresję?
Jak żyć? <bezradny>
- schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim
http://chataprizelenomplese.sk/fotgaleria.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Relacja: GROSSE SANDSPITZE
Dwudniowy zlot w Alpach Gailtalskich, Londynie czy Paralii byłby jednak trudny do przeprowadzenia z przyczyn logistycznych. Równie dobrze zaproponować można Park Narodowy Lassen Volcanic w Kalifornii.
https://www.flickr.com/photos/61860846@N05/
Chyba jednak nie wszyscy zdążą dojechać
https://www.flickr.com/photos/61860846@N05/
Chyba jednak nie wszyscy zdążą dojechać
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/