Tramwaje na Śląsku
: 27 sty 2017, o 21:02
Kilka obserwacji z podróży tramwajem nr 1 a także kilku poprzednich przejazdów
Przejazd przez Śląsk tramwajem bez wątpienia wart swojej ceny (4,80 zł za podróż z Katowic do Gliwic), zwłaszcza jeśli traktuje się go jako przejażdżkę turystyczną: po drodze m.in. spodek, stadion Śląski, rynek w Chorzowie, kilka starych osiedli robotniczych, np. Lipiny, elektrownia Zabrze
Szkoda, że w tramwajach brak jakiejkolwiek informacji o trasie: w wersji mówionej czy wydrukowanej - kolejne przystanki.
Ten dalekobieżny tramwaj wozi zaskakująco mało pasażerów. Ludzie rzadko podróżują nim pomiędzy miastami. Była w nim kontrola, a w autobusie nie trafiłem. Nie wiem czy to zwyczaj czy przypadek.
Stary typ tramwaju (wysokopodłogowy) sprawia problem niektórym pasażerom. Byłem świadkiem jak jedna kobieta zrezygnowała z wspinaczki na schody i w ogóle jazdy, mimo że sam motorniczy wysiadł i starał się jej pomóc. Dodatkowym problemem w tym wypadku były drzwi zamykające się samobieżnie w ekspresowym tempie.
Motorniczy co jakiś czas wysiadał i naciskał guziki na słupach trakcyjnych. Nie wiem czy miało to jakiś związek z rozjazdami albo sygnalizacją, że pojedynczy tor jest zajęty. Czynność tą w Katowicach wykonał chyba tylko raz. Potem w stronę Zabrza znacznie częściej.
Przejazd przez Śląsk tramwajem bez wątpienia wart swojej ceny (4,80 zł za podróż z Katowic do Gliwic), zwłaszcza jeśli traktuje się go jako przejażdżkę turystyczną: po drodze m.in. spodek, stadion Śląski, rynek w Chorzowie, kilka starych osiedli robotniczych, np. Lipiny, elektrownia Zabrze
Szkoda, że w tramwajach brak jakiejkolwiek informacji o trasie: w wersji mówionej czy wydrukowanej - kolejne przystanki.
Ten dalekobieżny tramwaj wozi zaskakująco mało pasażerów. Ludzie rzadko podróżują nim pomiędzy miastami. Była w nim kontrola, a w autobusie nie trafiłem. Nie wiem czy to zwyczaj czy przypadek.
Stary typ tramwaju (wysokopodłogowy) sprawia problem niektórym pasażerom. Byłem świadkiem jak jedna kobieta zrezygnowała z wspinaczki na schody i w ogóle jazdy, mimo że sam motorniczy wysiadł i starał się jej pomóc. Dodatkowym problemem w tym wypadku były drzwi zamykające się samobieżnie w ekspresowym tempie.
Motorniczy co jakiś czas wysiadał i naciskał guziki na słupach trakcyjnych. Nie wiem czy miało to jakiś związek z rozjazdami albo sygnalizacją, że pojedynczy tor jest zajęty. Czynność tą w Katowicach wykonał chyba tylko raz. Potem w stronę Zabrza znacznie częściej.