Ostatnio w górach szalały powodzie, więc na odmianę wybrałem się na północny wschód od Krakowa w region zwany Niecką Połaniecką stanowiący fragment Wyżyny Małopolskiej. To po prawdzie forma wklęsła której dnem płynie tytułowa rzeka Czarna Staszowska, z kolei wschodnie zbocza jej doliny porasta przepiękny las - również z tytułową nazwą, jeden z większych takich kompleksów w województwie świętokrzyskim.
Połaniec
Miasteczko przy drodze Kraków-Sandomierz nie ma w zasadzie wielu cennych zabytków. Neoromański kościół św. Marcina nad rzeką Czarną obejrzałem sobie na początku. Prowadzi do niego z rynku ładna uliczka 11 Listopada przez nowy wiszący most z wysokim pylonem.
Na rynku fontanna, stylowa studnia podobna do tych w Kazimierzu Dolnym czy Rzeszowie i miniaturowy ratusz (dziś kawiarnia i punkt informacji turystycznej).
Na siłę można by jeszcze uznać za zabytek dawną chederę, czyli żydowską szkołę religijną, ale wygląda niezbyt ciekawie. Połaniec jednak skojarzyć można z kilkoma innymi tematami. Najbardziej rozpoznawalna jest pewnie duża elektrownia węglowa obecnie w posiadaniu kapitału belgijskiego. Na pewno stały punkt miejscowego krajobrazu, sponsor wielu lokalnych przedsięwzięć i przyczyna prosperity 8-tysięcznego miasteczka.
Inne skojarzenie to Kościuszko, który podczas insurekcji stanął tu warownym obozem i wydał uniwersał w którym państwo brało pod opiekę chłopa. W Połańcu jest kopiec Kościuszki - miejsce patriotycznych uroczystości, także jego pomnik na centralnym skwerze, wystawa tematyczna w Ośrodku Kultury, a większość ulic miasta nosi nazwy związane z postaciami z kręgu naczelnika, np. Madalińskiego, Kosynierów itp.
Najnowszym emblematem miasteczka mogą stać się dinozaurowe ogródki zabaw. Może nic specjalnego, ale dziecku na pewno spodoba się oprócz zabawy na drabinkach, karuzeli czy zjeżdżalni spotkanie z wielkim diplodokiem czy mniejszym triceratopsem.
Z okolic Połańca podziwiać można panoramę Wisły.
Stąpając po wyniosłym wzgórzu zwanym Winnicą warto mieć świadomość, że jeszcze kilkaset lat temu właśnie tu znajdowało się miasto a świadectwem tego jest głaz znaczący miejsce dawnego kościoła.
Katastrofa naturalna zakończyła karierę grodu, a Kazimierz Wielki przeniósł Połaniec nieco dalej od biegu naszej największej rzeki. Pełno tu zdziczałych sadów z darmowymi jabłkami, gruszkami czy śliwkami. Na południowym stoku zgodnie z nazwą wzgórza pewnie można by uprawiać i winorośl.
Topografia prawie jak nad Balatonem. Stromy stok a pod nim akwen. Klimat pewnie niestety trochę chłodniejszy, więc na razie nikt nie próbuje.
Rytwiany
Był tu pewien problem logistyczny. Do Rytwian mogłem przejść na nogach zielonym szlakiem przez Złoty Las. Ale to około 16 kilometrów a na tym odcinku poza urokami zadrzewienia jedyną atrakcją gajówka i jakiś bliżej niezidentyfikowany kopiec (Radziwiłła czy św. Huberta). Pojechałem busem, ale z tego względu musiałem chodzić tą samą drogą w te i wewte w dwóch kierunkach. Najpierw do śródleśnej pustelni. Przed wejściem do lasu stara cegielnia.
Potem rozstaj dróg. Na lewo do drewnianego kościoła w Strzegomiu. 8 km - jak dla mnie za daleko.
Idę prosto w kierunku dawnego klasztoru kamedułów: Eremus Silveae Aureae. Warto wejść do niego główną bramą do której prowadzi droga w prawo od skrzyżowania przy płocie. Mijamy kolejne napisy: "Ora et Labora", "Silentium", "Memento Mori" potęgujące nastrój zadumy nad kruchością rzeczy tego świata.
Historię zabytku opisał dinksiarz w swojej relacji, wiec nie będę się tu powtarzał.
Dodam, że oprócz pięknego barokowego kościoła z licznymi dziełami sztuki i oryginalnie zdobionymi sufitami kaplic, mamy tu duży ogród ze starymi sprzętami rolniczymi, oczkiem wodnym, altaną oraz golgotą.
W zabudowaniach jest jeszcze ekologiczna apteka, galeria rękodzieła i pamiątki po serialu "Czarne Chmury" w tym czarny wóz kurfirsta, którym przewożono porwanego Krzysztofa Dowgirda.
Przewodnik oprowadzający po kompleksie normalnie bierze 10 zł od "łebka", mnie się udało bez opłaty zaliczyć jedną salę za ołtarzem.
W pobliżu klasztoru rośnie oryginalny dąb Trzybratek z trzema konarami zrośniętymi tuż przy ziemi.
Jest także kapliczka nad źródełkiem, w której zostawiłem okolicznościowy wpis.
Powrót do wsi - jakieś 3 km tą samą drogą. W środku Rytwian nad stawem znajduje się park otaczający wysoki kikut - resztkę stojącego tu niegdyś zamku. W parku tym ustawiono kilkanaście figur osób związanych z Rytwianami. Z miejscowości pochodził niejaki Dersław - dworzanin króla Kazimierza Jagiellończyka, wcześniej jednak rycerz i awanturnik, autor śmiałego najazdu na czeski Śląsk w czasie którego zajął i złupił m.in. Zator i Oświęcim.
Inną awanturniczą postać Hieronima Łaskiego, który nadał prawa miejskie pobliskiemu Staszowowi kojarzymy z matejkowskiego Hołdu Pruskiego. To on trzyma nad Zygmuntem Starym miecz.
Nieopodal parku mijam ruiny dawnej gorzelni, przekraczam most na leniwie płynącej tutaj rzece Czarnej a zwiedzanie kończę po drugiej stronie miejscowości w parku przy pałacu Radziwiłłów (obecnie hotel).
Dalej są jeszcze stawy, ale postanawiam zawrócić bo teraz czeka mnie jeszcze 8 km w kierunku Staszowa.
Golejów
Wchodząc do lasu mijamy dość efektowny kolejowy rozjazd. Dołem biegnie normalnotorowa bocznica do elektrowni w Połańcu, górą zaś szerokotorowa LHS prowadząca od wschodniej granicy na Górny Śląsk.
Potem docieram na plażę nad Wielkim Jeziorem Golejowskim. Jest tu kilka ośrodków wypoczynkowych, baseny płytsze i głębsze i dalsza toń jeziora mająca połączenie kanałem z kolejnymi akwenami o nazwach Drugie, Trzecie, Czwarte, itd.
Ciekawa jest geneza tych jezior. Powstały w naturalnych zapadliskach krasowych uszczelnionych torfem. Kilka z nich znacznie powiększono eksploatując torfy. Wielki Staw jest pełen ludzi i zgiełku, ale dosłownie 100 metrów dalej odnaleźć można zaciszną perełkę - śródleśne oczko wodne o nazwie Donica z dużą pływającą wyspą jakby żywcem przeniesioną z lasów nad Wigrami.
Po drugiej stronie drogi jeszcze jedno nieco mniejsze i płytsze jeziorko Przedpole.
Szkoda że nie ma tu jakiejś ścieżki edukacyjnej. Teren bez wątpienia wart poznania nie tylko ze względu na uroki kąpieliska. Lasem bez znaków podążam w stronę Staszowa.
Staszów
Tu jestem tylko chwilę. Kościół św. Bartłomieja niestety zamknięty w środku. Z zewnątrz podziwiam manierystyczną kaplicę Tęczyńskich wzorowaną na wawelskiej kaplicy Zygmuntowskiej, gotycką wieżyczkę w murach świątyni oraz poprzedzającą wejście trzypiętrową dzwonnicę.
Data na portalu 1342 zdradza czas powstania kościoła. Wokoło jest cmentarz z interesującymi okazami sztuki nagrobnej.
Są tu m.in. znane z Wilna nagrobki w kształcie pni drzew. Na rynku Staszowa emblematyczny ratusz z podcieniami a obok niego stary pomnik sławiący Kościuszkę.
Miasto dość rozległe - można by jeszcze wędrować szlakiem rozlewisk Czarnej Staszowskiej do zniszczonej zapory, zmęczenie jednak daje znać o sobie. Trzeba wracać.
Kraina zapewne nie z pierwszych stron folderów turystycznych reklamujących Polskę, ale kilka miejsc zasługuje na polecenie, np. pustelnia kamedulska na pięknej śródleśnej polanie czy mikroskopijne pojezierze w głębi lasu zwane, oczywiście trochę na wyrost, "Świętokrzyskimi Mazurami". Na odcinkach pieszych podążałem często wzdłuż zielonego szlaku niepodległościowego Chańcza-Pielaszów. W terenie jest on wyznakowany bardzo nierówno i na wielu odcinkach znaki się w ogóle nie pojawiają. Nieodzowna była więc mapa. Można skorzystać z mapy Wyżyna Sandomierska wydawnictwa Compass, mnie natomiast udało się namierzyć interesujący fragment mapy Ziemia Staszowska na stronie tamtejszego oddziału PTTK. Korzystałem więc z czarno-białych wydruków w kilku arkuszach.Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Świętokrzyskie: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Świętokrzyskie: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Jak zwykle fajny wypad w stosunkowo niedalekie okolice.
Dąb Trzybratek - imponujący.
Jeziorka ładne! Byłeś tam o wczesnej porze, czy w tym dniu było zimno? - bo mało ludzi na plaży.
Dąb Trzybratek - imponujący.
Jeziorka ładne! Byłeś tam o wczesnej porze, czy w tym dniu było zimno? - bo mało ludzi na plaży.
"...wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność..."
Relacja: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Miły wypad jak widzę.
Daleko jest z rynku w Połańcu na Kopiec Kościuszki ?
Daleko jest z rynku w Połańcu na Kopiec Kościuszki ?
Relacja: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Tak gdzieś koło czternastej - pogoda była nienajgorsza, słoneczko przypiekało, choć był też przyjemny wiaterek. Jeśli nie pora obiadowa to może konkurencja, bo koło Staszowa jest jeszcze większy sztuczny zbiornik Chańcza (nie wspominając o Bałtyku ). Generalnie jednak nie powiedziałbym, że było tam pusto. Sporo aut stało w lesie dość daleko od jeziora a ośrodek wyglądał na pełny. Ludzie rozeszli się trochę po brzegach jeziora. Zważ też że Staszów to nie jest jakieś wielkie miasto - może 20-tysięczne a przecież nie wszyscy spędzają poniedziałkowe popołudnia nad wodą.
Jakieś 500 m, może ciut dalej. Generalnie cały Połaniec z przyległościami, czyli wzgórzem nad Wisłą, obszedłem w 2 godziny.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
Oooo znane mi treny;)
A wiesz ja w klasztorze za zwiedzanie nie zapłaciłem ani złotówki, a ksiądz który tam akurat przebywał pozwolił wchodzić wszędzie czyli do kaplic bocznych i za ołtarz. Może miałem farta bo byłem tam w późnych godzinach popołudniowych albo po prostu głupi ma szczęście i tego drugiego się trzymam:)
Aczkolwiek kapliczkę na źródełkiem jakoś przegapiłem:( a szkoda bo z tego co widzę to urokliwa jest.
A wiesz ja w klasztorze za zwiedzanie nie zapłaciłem ani złotówki, a ksiądz który tam akurat przebywał pozwolił wchodzić wszędzie czyli do kaplic bocznych i za ołtarz. Może miałem farta bo byłem tam w późnych godzinach popołudniowych albo po prostu głupi ma szczęście i tego drugiego się trzymam:)
Aczkolwiek kapliczkę na źródełkiem jakoś przegapiłem:( a szkoda bo z tego co widzę to urokliwa jest.
Relacja: Nad rzeką Czarną i w Złotym Lesie 23 lipca 2018
A tą woskową figurę zakonnicy widziałeś? Bo to w zasadzie jedyna atrakcja jaka mnie ominęła w zakrystii. Natomiast kościół bardzo ciekawy, wręcz oryginalny - zwłaszcza jego sufity. Niektóre obrazy trochę ciemne jak to bywa z takim starym malarstwem.
Kapliczka jest trochę przed pustelnią. Trzeba zejść z asfaltówki w las, ale dosłownie kilkadziesiąt metrów. Z samochodu można przegapić, chociaż jest strzałka-drogowskaz przy drodze
Kapliczka jest trochę przed pustelnią. Trzeba zejść z asfaltówki w las, ale dosłownie kilkadziesiąt metrów. Z samochodu można przegapić, chociaż jest strzałka-drogowskaz przy drodze
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/