Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!

O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Ogólne dyskusje o turystyce.
Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Comen » 17 wrz 2012, o 10:09

Zbliża się jesień i w lasach pojawiają się grzyby i różne tam owoce. Jest szansa żeby zrobić sobie zapasy na zimę. Czy ktoś jeździ w takich celach poza miasto. Może zna jakieś fajne miejsca, a może chce się pochwalić jakimś niestandardowym albo rekordowym zbiorem :-D. Przy okazji jak tego typu aktywność wygląda w parkach narodowych - czy jest to wszędzie tam zabronione czy np. tylko na terenie OOŚ? Jak sądzicie czy tego typu działalność można nazwać turystyką?
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Marcin1975
User
Posty: 147
Rejestracja: 31 maja 2012, o 21:46
Lokalizacja: Puławy

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Marcin1975 » 17 wrz 2012, o 18:45

Tutaj w okolicach Puław już od miesiąca ludzie jeżdżą po okolicznych lasach i przywożą całe kosze podgrzybków i prawdziwków. Zachęcony widokiem owocnych zbiorów innych osób, sam wybrałem się dwukrotnie w przeciągu ostatniego miesiąca na grzybobranie. Efekt był taki że za pierwszym razem znalazłem 0 grzybów, a za drugim razem znalazłem również 0 grzybów. :-( Nie mam pojęcia gdzie ci ludzie te grzyby znajdują. Albo już wszystkie wyzbierali.

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Comen » 17 wrz 2012, o 19:01

No to zbiór faktycznie miałeś rekordowy. Ale mnie się też tak samo udało jakieś 2 tygodnie temu pod Olkuszem :mrgreen:
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Marcin1975
User
Posty: 147
Rejestracja: 31 maja 2012, o 21:46
Lokalizacja: Puławy

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Marcin1975 » 17 wrz 2012, o 19:27

Takie zbiory zaliczają się chyba do tych niestandardowych. :-D

Awatar użytkownika
amber
User
Posty: 789
Rejestracja: 20 paź 2011, o 21:26
Lokalizacja: Bieszczady

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: amber » 18 wrz 2012, o 04:39

Ja od dziecka buszuję jesienią po lasach za grzybami. Mam kilka swoich miejsc... nie tylko w Bieszczadach ale i w Domaradzu ( pomiędzy Sanokiem a Rzeszowem). Tam ostatnio zbierając grzyby udało mi się zebrać ze 70 prawdziwków :) Byl to chyba mój rekord... chociaż wiem, że niektórzy zbierają zdecydowanie więcej.
W Bieszczadzkim Parku Narodowym nie zbierałam więc nie wiem jak tam z grzybkami.

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Na grzyby

Post autor: Gollum » 31 mar 2013, o 22:34

Czy grzybobranie to już turystyka? Po mojemu tak.
Jak w lesie za domem rosną borowiki, to chce się wypuścić gdzieś na kurki. I musi się przejechać. Albo jego firma czy spółdzielnia mieszkaniowa organizuje wyjazd na grzyby. Moja spółdzielnia tej jesieni zapraszała w Lasy Włodawskie. Za 5 zł. Ale pod warunkiem, że się jest członkiem spółdzielni, bo jeśli nie, to już 20 zł.
Ja tam za wybitnego grzybiarza się nie uważam, ale lubię się wypuścić gdzieś dalej. W lesie obok mam zatrzęsienie podgrzybków złotawych, które mają niedobrą właściwość, że jeszcze nie zdążą urosnąć, a już pleśnieją. Jesienią owszem, jest sporo opieniek, ale ludzi jeszcze więcej (do lasu przylega potężna dzielnica Czuby i kilka wsi). Trafiają się też kanie, ale rzadko. Ale są też lejkówki mgliste, których nie zbiera nikt. Poza mną. Bo ja wiem, że są jadalne, a inni nie wiedzą...
Ale na porządniejsze grzyby trzeba się wybrać dalej. W nieodległych Lasach Kozłowieckich tej jesieni znalazłem 0 (słownie: zero) grzybów, gdy rok wcześniej nakosiłem opieniek, że hej. I tyle. Na borowiki jeździ się pod Włodawę, Parczew i Janów Lubelski. Wsiada w samochód czy autobus i w drogę.
Jak jestem u teściów w Wyszkowie, też lubię się wypuścić na grzyby do Puszczy Białej. Są tam podgrzybki. Pamiętam swoje pierwsze grzybobranie tam. Nazbierałem pełny koszyk grzybów, które uznałem za cokolwiek wyblakłe babki (koźlarz babka). Dumny byłem że hej. Teściowa popatrzyła i jeden po drugim wyrzuciła wszystkie! Pytam, co robi. Ta dała mi tylko do spróbowania jeden. Gdy mnie wykrzywiło, już wiedziałem, że to goryczak żółciowy...
W swoich rodzinnych stronach kiedyś ja nie chodziłem na typowe grzybobranie. Las (byłem w nim podleśniczym) znałem jak własna kieszeń, więc szedłem tylko w określone miejsca, gdzie grzyby były. Niestety, w przyrodzie wszystko się zmienia i grzyby się przeniosły w inne miejsca.
A rydze to nie wróciły. Kiedyś zbierałem ich sporo, aż pod koniec lat siedemdziesiątych, praktycznie z roku na rok wyginęły. I nie pojawiły się do dziś. Nic więc dziwnego, że gdy coś z dziesięć lat temu w lesie pomiędzy Duklą a Tylawą zobaczyłem malutkiego rydza, to była dla mnie sensacja.
Marzę, żeby jeszcze się wybrać na grzyby do Jaślisk. Raz tam byłem, pod koniec sierpnia i na początku września. Przez tydzień dzień w dzień szedłem w las pomiędzy Kamarką a Ostrą. Najwięcej czasu zajmowała mi droga. Dziennie przynosiłem minimum dwa pełne wiadra głównie rydzów. Mniejsze sztuki szły do słoików, większe – do kiszenia. Tę metodę przetwórstwa poznałem właśnie w Jaśliskach. Oprócz rydzów były borowiki, podgrzybki, kanie i inne gatunki. I kolczaki obłączaste, rosnące we wspaniałych czarcich kręgach.
Zbierałem już grzyby w Holandii. Jadąc do pracy rowerem, przejeżdżałem przez kilka niewielkich lasów. Jak się tam wybrałem w weekend, przywiozłem pełen plecak podgrzybków. Zakręconych na punkcie grzybów było nas kilku. Nie odpuszczaliśmy nawet potężnym borowikom rosnącym na... poboczu autostrady i w parku. Tylko bacznie rozglądaliśmy się, czy nie idzie policja...
Na Słowacji w lesie koło Liptowskiej Mary nazbierałem pieczarek. W środku nocy córka zrobiła mi nieprzyjemny kawał. Obudziła mnie, jęcząc, że strasznie boli ją brzuch. Nie skumałem, obudzony w środku nocy, że nie ma prawa boleć, bo ból się pojawia od razu albo następnego dnia, a nie po wielu godzinach. Ale już na Maderze grzybów nie zbierałem, choć rosły. Bo ich nie znałem.
Nie mam zbyt bogatego repertuaru. Nie zbieram np. gołąbków ani gąsek, bo ich nie znam; tam, gdzie chodziłem na grzyby, ich nie było, albo nikt ze znajomych ich nie zbierał. Zresztą zbieram wyłącznie to, co znam do dawna. Do repertuaru włączę coś, jeśli zobaczę u kogoś w koszyku, potem sam to znajdę, a ten ktoś mi potwierdzi, że to jest to. Tak właśnie niedawno wzbogaciłem zbierane przez siebie grzyby o lejkówkę mglistą. Zbiera toto moja dalsza rodzina, ale szukając w atlasach i internecie jej nazwy, bo zbierają, a nie wiedzą, co to jest, trochę się przestraszyłem, bo polska Wikipedia twierdzi, że to gatunek trujący. Wikipedia brytyjska mówi, że jadalna. Na szczęście strony prowadzone przez mykologów i grzyboznawców twierdzą, że jest jadalna. Jest. Dowodem na to jestem ja sam. Żyję.


[uwagiadm]Sven: Post został scalony z bieżącym tematem.[/uwagiadm]

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 1 kwie 2013, o 08:40

Witaj Golumie Grzybiarzu
Chodzimy czasem do tego samego lasu...zwanego Starym, teraz to częściej na narty (ja) bo co za oknem sie dzieje to widać :) ...
Nie napisałeś o naszym staroleśnym kominku, zwanym lejkowcem dętym. Czyżbyś go nie zbierał? Fakt, że grzybów w Starym Lesie (Gaju) coraz mniej, ale kominki jesienią bywają, tylko trzeba sie po nie naschylać, bo małe są. Ale warto, bo pierogi z nimi pyszne!
Rydze ostatnio zbierałem...na granicy szwajcarsko-francuskiej <tak> ...a było ich w ilosciach hurtowych! Oczywiście, po pierwsze schylali się wszyscy, jaki ten grzyb by nie był! Z czasem gdy przychodził ból pleców (od częstego schylania oczywiście) to przechodził entuzjazm...więc na kolanach trochę, ale entuzjazm gasł coraz bardziej. Z drugiej strony, po co komu bagażnik grzybów?? Wracając z koszami pełnymi, wstąpiliśmy do nadjeziornej knajpki na kawę. Własciciel jak zobaczył grzyby to chciał je od nas kupić, choć do lasu i do grzybowiska miał niecały kilometr. Nie znał się albo zapracowany taki.

W Polsce ostatnie grzybobranie miałem w lasach świętokrzyskich... nieprzygotowany byłem bo z plecakiem po górkach chodziłem, ale wygrzebałem z plecaka jakąś siateczkę... <tak> . Było to ostatniego dnia wędrówki...i już dochodziłem do "bazy" w Kuźniakach, więc mogłem trochę borowików, podgrzybków i kań nazbierać.
Gospodarze u których miałem "bazę" dali mi kilka słoików, więc zrobiłem marynowane, a kanie na patelnię.
Gospodarz, też grzybiarz, smażył rydze, którymi mnie poczęstował, wiec nie chcąc być gburem, w rewanżu chciałem mu dać największą z moich kań, na co odpowiedział:
- Eee...panie, u nas tego za stodołą dużo rośnie!! <lol>

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 1 kwie 2013, o 15:05

Owszem, zbieram i lejkowce, ale ładnych parę lat ich nie widziałem. A sdkoro jeździsz tam na nartach, to może i mnie spotkałeś. Ja z kolei chodzę tam z psem, burym, futrzastym kundlem

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 1 kwie 2013, o 18:41

Jeśli chodzisz po śladzie narciarskim, to zapewne warczałem na Ciebie <tak>

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 1 kwie 2013, o 18:52

ja nie, ale pies lubi w śladzie nurkować w śniegu

zazul

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: zazul » 5 kwie 2013, o 12:42

No panowie to ukłony ode mnie, bo moja wiedza z grzybów wygląda marnie. Jedynią gąską mogę się pochwalić, bo zbierałem. A kolczak obłączasty to bardzo ciekawy grzyb, nie znam osobiście nikogo kto go zbiera. A szkoda.

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 5 kwie 2013, o 22:19

Ja z kolei gąsek nie zbieram, bo ich nie znam. Kolczaka wtedy też nie zbierałem, bo nie miałem pod ręką żadnej informacji, czy toto jadalne, czy tylko raz. Dopiero po powrocie sięgnąłem do atlasu i wyczytałem, że jadalny wielokrotnie. Trudno go pomylić z innym gatunkiem, więc teraz, gdy go znajdę, to będę zbierał. W tym roku już teraz zapewniam siebie, że jesienią nazbieram dużo lejkówek mglistych. W tym roku było ich zatrzęsienie, ale zanim się zebrałem na porządne grzybobranie, spadł snieg. I leży do dziś. Co do nich jestem spokojny; nikt ich nie zbiera. Oby tylko obrodziły. Bo skoro w ub. roku było ich dużo, to jest obawa, że w tym roku nie będzie. W tym, roku do zbieranych grzybów dołączy też gołąbek zielonawy. Oczywiście jeśli znajdę.

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Comen » 5 kwie 2013, o 22:30

No ja was panowie też trochę podziwiam. Rydza to jeszcze z ziemi podniosę, bo raczej się nie pomylę, a nawet jeśli to nie aż tak żeby zjeść coś jadalnego tylko raz w życiu. No ale tak poza tym to nie zbieram blaszkowych. Te z rurkami czy jak kto woli "sitkiem" są z pewnymi nielicznymi wyjątkami jadalne.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 5 kwie 2013, o 23:47

no, trochę się tego rurkowatego zbierze. Trujące (ale bez przesady) borowiki szatański, purpurowy i ponury, goryczak żółciowy, który działa jak przysłowiowa łyżka dziegciu, sp*** smak każdej potrawy. Żaden z nich nie jest jadalny tylko raz.
Z blaszkowych zbieram pieczarki, kanie, lejkówki, kurki, rydze i planuję zbierać gołąbki zielonawe.

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 6 kwie 2013, o 12:57

Comen...bierzesz mnie za znawcę a ja też z duszą na ramieniu zbieram te grzyby <lol>
Z blaszkowych to jedynie rydze, kanie, kurki i opieńki...kominki (nie ma ni blaszek ni rurek)
Z rurkowych wszystko poza goryczakiem. Szatana nie widziałem...chyba że widziałem, zeżarłem i przeżyłem (co nie jest trudne bo podobno nie zabija na śmierć)
Pozdrawiam

Awatar użytkownika
amber
User
Posty: 789
Rejestracja: 20 paź 2011, o 21:26
Lokalizacja: Bieszczady

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: amber » 6 kwie 2013, o 15:54

Ja w tym roku poznałam nowy gatunek grzybków "czosneczek". Blaszkowaty, mały kapelusz i cieniutki trzon. smakuje jak czosnek i można jeść go surowego.
Zdarza się jednak, że są grzyby, które niektórzy zbierają a niektórzy nie. Przykładem jest "siniak". Spotkałam się z osobami, które go jedzą, są też osoby, które uważają go za trującego.
Podobnie jest z gołąbkami (zielone, fioletowe i czerwone).
Ciekawi mnie jednak czy udało Wam się kiedyś znaleźć Trufla? Ja pomimo poszukiwań , nie miałam tego szczęścia - a Wy?

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 6 kwie 2013, o 17:16

Jakiś czas temu rosły gdzieś w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, ale od kilkudziesięciu lat nie było żadnego doniesienia, więc chyba tam wyginęły. Kuzyna trufli, piestraka białego, i to mocno wyrosnietego, znalazłem w lesie pomiędzy Kamarką a Kamieniem na południe od Jaślisk. Ale że nie wiedziałem co to jest, to zostawiłem. Dopiero po zajrzeniu do atlasu zobaczyłem, że to jeden z najlepszych grzybów.
Teraz prawdziwe trufle rosną w Polsce w jednym tylko miejscu, koło Chełma. Gdzie - wie tylko pięć osób: dr Dorota Hilszczańska z Instytutu Badawczwego Leśnictwa, która trufle eksperymentalnie posadziła, jej współpracownica, chełmski nadleśniczy, były zastępca nadleśniczego (obecnie siedzi za kratkami) i miejscowy leśniczy. I nikt z tej piątki nie pusci pary. Nie wie tego nawet obecny zastępca nadleśniczego. A skąd wiadomo, że są? Bo mi powiedziała sama dr Hilszczańska. Powierzchnie, gdzie posadzono trufle, są ogrodzone. I gdy je wizytowała, miała niezłego stracha, bo na zewnątrz tłukł się potężny dzik, który koniecznie chciał się dostać do środka. A skoro chciał, to musiał tam wywęszyć coś wyjątkowego. Trufle właśnie.

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 6 kwie 2013, o 21:52

A czy zbierasz Gollumie piaskowca kasztanowatego?
Występuje w "naszym" lesie...nikt go nie zbiera, a jak już zerwie to wyrzuci. Ja też mam do niego podejrzliwe podejście. Może Ty mi rozjaśnisz?
Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 6 kwie 2013, o 22:10

Oczywiście że zbieram. iedyś było ich więcej, ale od paru lat są bardzo rzadkie. I - rzeczywiście - część z nich zerwał ktoś przede mną.
Natomiast siniak, o którym wspominała Amber, to najprawdopodobniej borowik ponury. W moich okolicach (okolice Chełma) jedynym siniejącym gatunkiem był właśnie dosyć pospolity wówczas borowik ponury, owszem, trujący, ale bez przesady. I gdy zdarzyło mi się pracować na Pogórzu Przemyskim, gdzie było zatrzęsienie także siniejących podgrzybków, nie zbierałem ich. Dopiero znawcy mi wytłumaczyli, że to dobry grzyb jadalny.

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 6 kwie 2013, o 22:17

Gollum pisze:Oczywiście że zbieram. iedyś było ich więcej, ale od paru lat są bardzo rzadkie.
Jak jest wysyp to w Starym...bywają skupiska po kilkanaście sztuk...ale masz rację, to już nie las...to park i nic w nim niedługo nie będzie
Jeszcze kilka lat temu przynosiłem naręcza :> opieniek...teraz pojedyncze sztuki...ale i ja może też jestem już pojedynczy??!! <lol>

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 6 kwie 2013, o 22:28

Jeśli chcesz w Starym Gaju coś nazbierać, to nie zatrzymuj się nawet przed drugą poprzeczną linią oddziałową. Dopiero gdy ją przekroczysz, masz szansę na grzyby. Oczywiście jesli się trafi na kepy opieniek. W oddziałach najbliższych od strony miasta jest więcej ludzi niż grzybów, więc nie ma co chodzić.

Awatar użytkownika
creamcheese
User
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: creamcheese » 7 kwie 2013, o 13:11

Byłem dziś za drugą linią...ale i tam nie ma grzybów :(
Foto sprzed kilku dni ale niewiele się zmieniło <lol>
stary gaj wiosną.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 7 kwie 2013, o 23:20

Nic się nie zmieniło, byłem z Burym dziś.
A wracając to postu Bursztynki (amber to przecież bursztyn po angielsku) i borowika (najprawdopodobniej) ponurego; wiele gatunków uważanych za trujące jest jadanych po długim gotowaniu. Moi rodzice wszetrkie grzyby gotowali co najmniej pół godziny. Przez taki okres to nie wygotuje się jedynie amanityna, bo się w ogóle nie wygotowuje, nie boi się wysokiej temperatury ani wody. Długie lata zbierałem piestrzenicę, zwaną majówką. Nie tylko ja, zbierali ja wszyscy. Dopiero po latach dowiedziałem się, że powinienem od dawna oglądać trawę od strony korzeni, bo zbierałem grzyba śmiertelnie trującego. A ja żyję! Niedługo będę opijał półwiecze...
Numer z piestrzenicą polega na tym, że są dwa, bardzo do siebie podobne gatunki: jadalna piestrzenica olbrzymia i śmiertelnie trująca piestrzenica kasztanowata. Zawiera ona powodujaca śmierć gyromitrynę, bardzo łatwo rozpuszczającą się w wodzie i jeszcze łatwiej parującą (jest substancją lotną). I to jest ten drugi numer; być może zbierałem trującą piestrzenicę kasztanowatą, ale długie gotowanie wypłukało truciznę. A Finowie z kolei, gdzie nikt nie powie, że to gatunek trujący, ją suszą, a suszenie to przecież odparowywanie, nie tylko wody, ale i substancji jeszcze bardziej lotnych, czyli gyromitryny.

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8795
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Comen » 8 kwie 2013, o 08:52

Takiego siniejącego "borowika" z rdzawym spodem zdarzyło się nam zjeść na Słowacji. Notabene tam chyba nikt grzybów nie zbiera, pełno tego jest w ichniejszych lasach a ten rósł sobie w dzikszej partii parku przy pałacu w Betliarze. Nikt z nas nie miał nawet śladu rozstroju żołądka choć okaz był spory.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".

Post autor: Gollum » 8 kwie 2013, o 15:41

Czy Słowacy nie zbierają – nie wiem. Ale słowaccy Cygani zbierają na pewno. Jadąc przez Słowację ciągle się widzi stojących na poboczu Cyganów sprzedających grzyby.
Ponoć nie zbierają Anglicy, bo ponoć do dziś obowiązuje tam prawo z czasów średniowiecza. Jakis król się wściekł, bo właśnie zbierał rycerstwo na wojnę, a tu mu się pół drużyny rozchorowało, bo akurat by wysyp grzybów. I wprowadził kategoryczny zakaz zbierania grzybów. Łamiący je, a nie znający grzybów, jeśli przeżyli, byli karani podwójnie. Raz toksyną grzyba, a gdy ta przestała działać, byli wtrącani do lochu.
Nie zbierają także Holendrzy. Tu wszakże z innych powodów. Holendrzy mają tak mało naturalnej przyrody, że wszystko, co im wyrośnie, traktują z nabożeństwem. Na mnie dziwnie patrzono, gdy zrywałem dojrzałe jeżyny z potężnych krzaków nad kanałem w Tilburgu. Owoce tam się kupuje w sklepie (jeżyny też) albo na bazarze, a nie rwie z krzaków. To samo z grzybami. Na straganach leżą kurki (z Polski), różne pieczarki i inne, azjatyckie grzyby, ale nie borowiki czy rydze. Tych nie jedzą ani nie zbierają.
Bo podobnie jak owoce, zbieranie podpada pod dwa paragrafy: kradzież (teren, a więc grzyb i owoc do kogoś należy) i ochrona przyrody. W przeciwieństwie do Polski, to drugie prawo jest respektowane. Jeśli Holendrzy widzą, że grzyby zbierają Polacy, albo przymkną oko (jak wielokrotnie w moim przypadku), albo upomną. Policje wzywają rzadko. Ale wzywają. Jeśli natomiast są pewni, że zbierają Niemcy, nie mają żadnych skrupułów, natychmiast na policję i do najbliższej gazety. Nie cierpią Niemców od 1940 roku, kiedy to Hitler zagroził wysadzeniem tam, jeśli armia holenderska się nie podda. Co nie przeszkadza im znać niemiecki (¾ Holendrów mówi po niemiecku, ponad 90 procent po angielsku a coś koło połowy po francusku).

ODPOWIEDZ