Na przełomie czerwca i lipca wycieczka w zachodnią część polskich Beskidów. Na początku krótka trasa po Ustroniu, potem dwie marszruty górskie: Czantoria z zejściem do Wisły i Barania Góra z noclegiem w schronisku na Przysłopie. Pogoda przyjemna, wymarzona do wędrówek górskich - bez upału, ze średnim zachmurzeniem i ciekawym oświetleniem wydobywającym niekiedy doskonałe kolory z rozkwitającej letniej przyrody. Pierwsze dwie trasy w pojedynkę (choć zejście z Czantorii ze spotkaną na szlaku turystką panią Iwoną z Szamotuł - jeśli przeczyta ślę pozdrowienia!). Na Baranią Górę wspólnie z administratorem tego forum. Pozdrowienia równie serdeczne.
Z Krakowa do Ustronia autobus firmy Lajkonik dociera w 2 i pół godziny. Między Tychami a Bielskiem czas jakiś obserwowałem chmury. Rozmaite. O fantastycznych kształtach. Wyższe lodowe cirro-cumulusy z typowymi dla gór "zaostrzonymi" obłokami lentikularnymi, zwykłe kłębiaste niektóre drobniutkie przesuwające się nisko nad ziemią jakby dopiero co wstały z pieleszy, wreszcie na granicy gór charakterystyczny wał - nieznacznie tylko spiętrzony co przy wietrznej pogodzie nie zwiastowało raczej burz.
Przystanek w Ustroniu w pobliżu parku zdrojowego, logistycznie trochę nie najdogodniej, bo żeby obejrzeć najciekawsze miejsca trzeba się było trochę cofnąć.
1. Muzeum Ustrońskie a przed nim trochę eksponatów związanych z dawnym tutejszym hutnictwem: olbrzymi blok żużla, prasy hydrauliczne, stary parowóz. Jak staniemy sobie w pewnej odległości od tej maszynerii słychać odgłosy jej pracy. Do wewnątrz niestety nie wchodziłem. Za mało czasu.
2. Staw dziś okupowany przez wodne rowerki, wcześniej obiekt przemysłowy. Tutaj spławiano drewno służące do opalania wielkiego pieca lub przekształcane w węgiel drzewny w mielerzach. A woda służyła przy okazji do chłodzenia urządzeń dawnej huty.
3. Park zdrojowy z wielką liczbą drewnianych rzeźb. Czego tam nie ma. Jakieś postacie ludowe, grajkowie, leśne duchy: syreny, strzygi, dziwożony, rozmaite zwierzęta. W centrum parku duży amfiteatr.
4. Promenada nad brzegiem Wisły.
5. Stara drewniana zagroda przy skrzyżowaniu dróg w centrum miasta. Obecnie antykwariat i galeria, podobno też muzeum "otwarte w sezonie turystycznym" tzn. kiedy? bo 30 czerwca jeszcze zamknięte.
6. Prażakówka czyli miejski dom kultury a pierwotnie karczma. Z tego miejsca widok na nowoczesne piramidy sanatoriów i domów wczasowych na Zawodziu na stoku Równicy. Tam nie dotrę.
7. Zbór ewangelicki w północnej części miasta.
8. Kościół rzymsko-katolicki św. Klemensa z dwoma kamiennymi figurami przed wejściem.
9. Okolice rynku przy którym stoi ratusz a przed nim niewielki amfiteatr, fontanny a nawet huśtawka.
W pobliżu miejska biblioteka z muralem na ścianie bocznej. Dalej drogowskaz wskazuje dojście do dzielnicy Manhattan wzdłuż szlaku zwanego Brodyway. Na oko to lokalne blokowisko.
10. Już w stronę dzielnicy Polana - XVIII-wieczna karczma Sielanka.
UstrońForum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Wstrzymywałem się z komentarzem, bo bardzo liczyłem, że dodasz jakieś zdjęcia z gór, tym bardziej że relację zamieściłeś w dziale "Turystyka górska Beskidy Zachodnie".
Na razie widzę tylko co zwróciło Twoją uwagę w miejscowości Ustroń, a chciałbym bardzo zobaczyć jak było w tej właściwej, czyli górskiej części wycieczki
Na razie widzę tylko co zwróciło Twoją uwagę w miejscowości Ustroń, a chciałbym bardzo zobaczyć jak było w tej właściwej, czyli górskiej części wycieczki
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Relacja w trzech częściach więc za jakąś chwilę wrzucę etapy górskie
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Czantoria
Czyli ruszamy w góry. Z Ustronia Polany na Polanę Stokłosicę kursuje wyciąg krzesełkowy z którego skorzystałem na samym początku omijając żmudne godzinne podejście krawędziowym stokiem. Czantoria to całkiem wysoki szczyt zamykający murem południowo-zachodnią perspektywę z Ustronia. Od zachodu towarzyszy jej nieco niższa Mała Czantoria. Wierzchołek główny mierzy niby tylko 995 m, ale to jest niewiele mniej niż 1000 (z wieżą widokową wysokość 1000 m z pewnością przekracza). Przy tym startujemy tu prawie od poziomu równiny podgórskiej, tak więc wysokości względne są całkiem spore. Bilet na kolej linową: w jedną stronę 15 zł, góra-dół 22 zł. Cztery miejsca obok siebie. Przy tym zainteresowaniu pasażerów i tak każdy może liczyć na prywatną kanapę. Obsługa "upycha" chętnych na co drugą. Z dodatkowych atrakcji można odebrać swoje zdjęcie w locie za 5 zł. Przy dolnej stacji pan pyta czy robić (odebrać można je tylko na dole), przy górnej fotkę wykonuje automat już bez próśb o pozwolenie. Płacić oczywiście nie trzeba, ale jakby za kimś wysłano list gończy to nie polecam przejażdżki na Czantorię. Podobno kolejka ma jakiś specjalny system wyhamowujący przed punktem wsiadania-wysiadania, ale prawdę mówiąc niespecjalnie zauważyłem jakiegoś dobrodziejstwa wynikającego z tej technicznej nowinki. Zwyczajne hop-siup i jedziemy w górę. Po 10 minutach jazdy lądujemy na górnej stacji. Stąd mamy już rozległe widoki na polską stronę, dolina Wisły i najwyższe w naszym Beskidzie Śląskim grupy Skrzycznego i Klimczoka. Z atrakcji tzw. ludycznych na miejscu bufet z głośną śląską muzyką, trasa do ślizgu saneczkami oraz sokolarnia czyli trochę drapieżnego ptactwa. Poprzestałem na widoku a następnie za czerwonym szlakiem podążyłem na właściwy szczyt góry. Z Czantorią związane są liczne legendy. Jedna z nich mówi o śpiących rycerzach spoczywających gdzieś głęboko we wnętrzu góry w złotej komnacie. Podobno jeden z miejscowych kowali podkuł kiedyś konia takiemu rycerzowi i w nagrodę otrzymał złote podkowy. Może komuś innemu też się trafi takie spotkanie. Jakimś śladem po rycerzach jest pewnie miecz znajdujący się w przyziemiu wieży widokowej na samym szczycie (20 min marszu lasem), niestety nie złoty. Wieża stoi już po czeskiej stronie, nad wejściem jest godło naszych południowych sąsiadów, ale opłaty przyjmują tak w koronach jak i złotówkach. Zresztą Czechów tam jakoś mało, albo się nie ujawniają. Wieża solidna - metalowa, wysoka - stąd roztacza się z niej dookolna panorama. Widok całkiem rozległy i ciekawy. Mamy Beskid Śląski, Beskid Mały, Babią Górę, Pilsko, szczyty Małej Fatry Krywańskiej i Luczańskiej a na zachodzie także czeską część Beskidu Śląskiego z Lysą Horą i Travnym. Na północy równina a na niej dostrzec można kominy zakładów Górnego Śląska. Niższe partie Tatr wyłoniły się nieśmiało, reszta niestety za chmurami. Już z Baraniej Góry widać ich nie będzie - ani krztynę. Na górze trochę wieje a ażurowa kratownica zamiast podłogi daje trochę dreszczyku emocji zwłaszcza jak trafiła się wymiana baterii w aparacie.
Z Czantorii schodzę wzdłuż granicy (obok słupka z datą 1920) w kierunku przełęczy Beskid. Po drodze na borówkowej polance spotykam turystkę z Wielkopolski i schodzimy razem w podobnym kierunku. Wywiązuje się rozmowa o rozmaitych wycieczkach i trudnych warunkach życia w górskich osiedlach. Zamiast iść szlakiem czarnym skręcamy wcześniej na oznaczoną biało-zielonymi znakami ścieżkę rowerową sprowadzającą również do Wisły Jawornika, tylko nieco dalej w dole doliny. Kilka widoków także z tej części trasy. Według wskaźnika mojej towarzyszki w programie EndoMondo cała pętelka Ustroń-Czantoria-Wisła Jawornik-Wisła Centrum około 11 km. Razem docieramy do dworca PKS w Wiśle, gdzie żegnam się z nią - jedzie na kwaterę do Bielska. Koniec trasy.
Czyli ruszamy w góry. Z Ustronia Polany na Polanę Stokłosicę kursuje wyciąg krzesełkowy z którego skorzystałem na samym początku omijając żmudne godzinne podejście krawędziowym stokiem. Czantoria to całkiem wysoki szczyt zamykający murem południowo-zachodnią perspektywę z Ustronia. Od zachodu towarzyszy jej nieco niższa Mała Czantoria. Wierzchołek główny mierzy niby tylko 995 m, ale to jest niewiele mniej niż 1000 (z wieżą widokową wysokość 1000 m z pewnością przekracza). Przy tym startujemy tu prawie od poziomu równiny podgórskiej, tak więc wysokości względne są całkiem spore. Bilet na kolej linową: w jedną stronę 15 zł, góra-dół 22 zł. Cztery miejsca obok siebie. Przy tym zainteresowaniu pasażerów i tak każdy może liczyć na prywatną kanapę. Obsługa "upycha" chętnych na co drugą. Z dodatkowych atrakcji można odebrać swoje zdjęcie w locie za 5 zł. Przy dolnej stacji pan pyta czy robić (odebrać można je tylko na dole), przy górnej fotkę wykonuje automat już bez próśb o pozwolenie. Płacić oczywiście nie trzeba, ale jakby za kimś wysłano list gończy to nie polecam przejażdżki na Czantorię. Podobno kolejka ma jakiś specjalny system wyhamowujący przed punktem wsiadania-wysiadania, ale prawdę mówiąc niespecjalnie zauważyłem jakiegoś dobrodziejstwa wynikającego z tej technicznej nowinki. Zwyczajne hop-siup i jedziemy w górę. Po 10 minutach jazdy lądujemy na górnej stacji. Stąd mamy już rozległe widoki na polską stronę, dolina Wisły i najwyższe w naszym Beskidzie Śląskim grupy Skrzycznego i Klimczoka. Z atrakcji tzw. ludycznych na miejscu bufet z głośną śląską muzyką, trasa do ślizgu saneczkami oraz sokolarnia czyli trochę drapieżnego ptactwa. Poprzestałem na widoku a następnie za czerwonym szlakiem podążyłem na właściwy szczyt góry. Z Czantorią związane są liczne legendy. Jedna z nich mówi o śpiących rycerzach spoczywających gdzieś głęboko we wnętrzu góry w złotej komnacie. Podobno jeden z miejscowych kowali podkuł kiedyś konia takiemu rycerzowi i w nagrodę otrzymał złote podkowy. Może komuś innemu też się trafi takie spotkanie. Jakimś śladem po rycerzach jest pewnie miecz znajdujący się w przyziemiu wieży widokowej na samym szczycie (20 min marszu lasem), niestety nie złoty. Wieża stoi już po czeskiej stronie, nad wejściem jest godło naszych południowych sąsiadów, ale opłaty przyjmują tak w koronach jak i złotówkach. Zresztą Czechów tam jakoś mało, albo się nie ujawniają. Wieża solidna - metalowa, wysoka - stąd roztacza się z niej dookolna panorama. Widok całkiem rozległy i ciekawy. Mamy Beskid Śląski, Beskid Mały, Babią Górę, Pilsko, szczyty Małej Fatry Krywańskiej i Luczańskiej a na zachodzie także czeską część Beskidu Śląskiego z Lysą Horą i Travnym. Na północy równina a na niej dostrzec można kominy zakładów Górnego Śląska. Niższe partie Tatr wyłoniły się nieśmiało, reszta niestety za chmurami. Już z Baraniej Góry widać ich nie będzie - ani krztynę. Na górze trochę wieje a ażurowa kratownica zamiast podłogi daje trochę dreszczyku emocji zwłaszcza jak trafiła się wymiana baterii w aparacie.
Z Czantorii schodzę wzdłuż granicy (obok słupka z datą 1920) w kierunku przełęczy Beskid. Po drodze na borówkowej polance spotykam turystkę z Wielkopolski i schodzimy razem w podobnym kierunku. Wywiązuje się rozmowa o rozmaitych wycieczkach i trudnych warunkach życia w górskich osiedlach. Zamiast iść szlakiem czarnym skręcamy wcześniej na oznaczoną biało-zielonymi znakami ścieżkę rowerową sprowadzającą również do Wisły Jawornika, tylko nieco dalej w dole doliny. Kilka widoków także z tej części trasy. Według wskaźnika mojej towarzyszki w programie EndoMondo cała pętelka Ustroń-Czantoria-Wisła Jawornik-Wisła Centrum około 11 km. Razem docieramy do dworca PKS w Wiśle, gdzie żegnam się z nią - jedzie na kwaterę do Bielska. Koniec trasy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Ładnie.
Ja czekam na kolejne części.
Ja czekam na kolejne części.
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Barania Góra
Wiadomej restauracji "Inny świat" w Wiśle niestety już nie ma. Dwa lata temu stołowaliśmy się tam po wycieczce na Stożek ze sporym zadowoleniem, w drewnianej willi Habsburgów ostała się tylko miejscowa informacja turystyczna. Spotykam się z majorem w sklepie Lewiatan i po obiadku w centrum miasta (bez rewelacji) jedziemy na Kubalonkę. Szlak długi czas wiedzie asfaltem. Po drodze poniżej Dorkowej Skały punkt widokowy na jezioro Czerniańskie i pałac prezydencki. Podniesiona flaga wskazuje że główny lokator akurat jest na miejscu. Potem mijamy prywatne schronisko na Stecówce. Urokliwa polana z widokiem na południową stronę. Schronisko póki co w stanie surowym, puste. Na polanie jest jeszcze nowy kościółek drewniany Matki Bożej Fatimskiej, stary spłonął kilka lat temu. Szlak wznosi się bardzo łagodnie a potem obniża lekko w dolinę Czarnej Wisełki. Do tego miejsca dojść można także za czarnymi znakami znad zapory. Idziemy jakiś czas doliną pod górę a potem trawersujemy stok i po jakieś pół godzinie docieramy na Przysłop. Bufet czynny jeszcze około godziny, więc nie tracąc czasu zamawiamy piwo i naleśniki rozkoszując się leśnym spokojem na balkonie górskiego hoteliku. Spotykamy amatora długich wędrówek, który już 17 dni idzie wzdłuż GSB z Wołosatego. Rozmowa rzecz wiadoma toczy się głównie na temat trasy i różnych miejsc na szlaku. Nazajutrz rano wychodzimy ze schroniska przed godziną 8.00. Pogoda nieco się zmieniła. Niebo jest zachmurzone, ale po 15 minutach marszu zdejmujemy przeciwdeszczowe kurtki. Na razie nie są potrzebne. Szlak wznosi się w górę wśród mocno pokiereszowanego lasu. Mijamy kilku turystów schodzących już o tej porze z Baraniej Góry (!). Osiągamy Wierch Wisełka i stąd już blisko do widocznej wieży na mierzącym 1220 m npm szczycie. Jest znacznie niższa niż ta czeska na Czantorii, dzięki niej można zobaczyć znacznie rozleglejszy widok na północ i wschód. W tamtym kierunku wyraźnie widać Skrzyczne. Na południu Beskid Żywiecki z silnie zamgloną Babią Górą. Na północy dwa wybitne szczyty to Czantoria i Równica nad Ustroniem. Wiatr dość chłodny, ale najbardziej uciążliwe są chmary meszków, które ukochały sobie chyba wierzchołek góry. Gryzą.
Zaczynamy schodzić w dół niebieskim szlakiem. Na oko jest trochę trudniejszy bo już na początku zbiega przez strome skalne progi. Potem kluczy zakosami wśród górnoreglowego lasu. Po minięciu wiaty z napisem Ola wędrujemy już wzdłuż koryta potoczku, który okazuje się być Białą Wisełką. W niższych partiach tworzy głęboki wąwóz. Droga raz biegnie ponad nim, raz w jego bliskim sąsiedztwie. Pojawiają się zbudowane z drewnianych bali mostki czy brody. Już nisko mijamy w wąwozie urokliwe kaskady Rodła. Dwie położone najwyżej są największe, ale potem potok jeszcze kilkukrotnie spada z niewielkich skalnych progów. W zboczu wąwozu doskonale też odsłaniają się skały fliszowe zbudowane z zalegających płasko, cienkich warstw. Nad brzegami potoku oraz na skałach w wielu miejscach pojawiały się białe kwiaty. Sprawdziłem w atlasie. To parzydło leśne (Aruncus silvestris) często sadzone jako roślina ozdobna, chociaż trujące bo liście zawierają m.in. cyjanowodór. Wzdłuż asfaltowej drogi (w zimie doskonałej na kuligi - po drodze kilka reklam takiej działalności) wędrujemy kilka kilometrów do osady Wisła Czarne Fojtula, gdzie jest przystanek autobusowy. Trafiamy doskonale na lokalny Wispol i nim wracamy do centrum Wisły. Koniec trasy górskiej.
Wiadomej restauracji "Inny świat" w Wiśle niestety już nie ma. Dwa lata temu stołowaliśmy się tam po wycieczce na Stożek ze sporym zadowoleniem, w drewnianej willi Habsburgów ostała się tylko miejscowa informacja turystyczna. Spotykam się z majorem w sklepie Lewiatan i po obiadku w centrum miasta (bez rewelacji) jedziemy na Kubalonkę. Szlak długi czas wiedzie asfaltem. Po drodze poniżej Dorkowej Skały punkt widokowy na jezioro Czerniańskie i pałac prezydencki. Podniesiona flaga wskazuje że główny lokator akurat jest na miejscu. Potem mijamy prywatne schronisko na Stecówce. Urokliwa polana z widokiem na południową stronę. Schronisko póki co w stanie surowym, puste. Na polanie jest jeszcze nowy kościółek drewniany Matki Bożej Fatimskiej, stary spłonął kilka lat temu. Szlak wznosi się bardzo łagodnie a potem obniża lekko w dolinę Czarnej Wisełki. Do tego miejsca dojść można także za czarnymi znakami znad zapory. Idziemy jakiś czas doliną pod górę a potem trawersujemy stok i po jakieś pół godzinie docieramy na Przysłop. Bufet czynny jeszcze około godziny, więc nie tracąc czasu zamawiamy piwo i naleśniki rozkoszując się leśnym spokojem na balkonie górskiego hoteliku. Spotykamy amatora długich wędrówek, który już 17 dni idzie wzdłuż GSB z Wołosatego. Rozmowa rzecz wiadoma toczy się głównie na temat trasy i różnych miejsc na szlaku. Nazajutrz rano wychodzimy ze schroniska przed godziną 8.00. Pogoda nieco się zmieniła. Niebo jest zachmurzone, ale po 15 minutach marszu zdejmujemy przeciwdeszczowe kurtki. Na razie nie są potrzebne. Szlak wznosi się w górę wśród mocno pokiereszowanego lasu. Mijamy kilku turystów schodzących już o tej porze z Baraniej Góry (!). Osiągamy Wierch Wisełka i stąd już blisko do widocznej wieży na mierzącym 1220 m npm szczycie. Jest znacznie niższa niż ta czeska na Czantorii, dzięki niej można zobaczyć znacznie rozleglejszy widok na północ i wschód. W tamtym kierunku wyraźnie widać Skrzyczne. Na południu Beskid Żywiecki z silnie zamgloną Babią Górą. Na północy dwa wybitne szczyty to Czantoria i Równica nad Ustroniem. Wiatr dość chłodny, ale najbardziej uciążliwe są chmary meszków, które ukochały sobie chyba wierzchołek góry. Gryzą.
Zaczynamy schodzić w dół niebieskim szlakiem. Na oko jest trochę trudniejszy bo już na początku zbiega przez strome skalne progi. Potem kluczy zakosami wśród górnoreglowego lasu. Po minięciu wiaty z napisem Ola wędrujemy już wzdłuż koryta potoczku, który okazuje się być Białą Wisełką. W niższych partiach tworzy głęboki wąwóz. Droga raz biegnie ponad nim, raz w jego bliskim sąsiedztwie. Pojawiają się zbudowane z drewnianych bali mostki czy brody. Już nisko mijamy w wąwozie urokliwe kaskady Rodła. Dwie położone najwyżej są największe, ale potem potok jeszcze kilkukrotnie spada z niewielkich skalnych progów. W zboczu wąwozu doskonale też odsłaniają się skały fliszowe zbudowane z zalegających płasko, cienkich warstw. Nad brzegami potoku oraz na skałach w wielu miejscach pojawiały się białe kwiaty. Sprawdziłem w atlasie. To parzydło leśne (Aruncus silvestris) często sadzone jako roślina ozdobna, chociaż trujące bo liście zawierają m.in. cyjanowodór. Wzdłuż asfaltowej drogi (w zimie doskonałej na kuligi - po drodze kilka reklam takiej działalności) wędrujemy kilka kilometrów do osady Wisła Czarne Fojtula, gdzie jest przystanek autobusowy. Trafiamy doskonale na lokalny Wispol i nim wracamy do centrum Wisły. Koniec trasy górskiej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Kilkanaście zdjęć w ramach uzupełnienia tej części:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Słowem mieliście fajne półtora dnia!
Relacja: Beskid Śląski Półtora dnia 30 czerwca - 1 lipca 2017
Trochę obawiałam się o tą pogodę, ale widzę, że Wam się udało.