Podróże, a języki obce
Moderator: Adler
Regulamin forum
Polecane miejsca, np. kawiarnie, hotele, itp. dodajemy do danego regionu w dziale "Polska". Zakaz umieszczania linków do komercyjnych stron www (reklam i ogłoszeń)!
Polecane miejsca, np. kawiarnie, hotele, itp. dodajemy do danego regionu w dziale "Polska". Zakaz umieszczania linków do komercyjnych stron www (reklam i ogłoszeń)!
-
- User
- Posty: 851
- Rejestracja: 10 paź 2010, o 16:51
- Lokalizacja: GieKSogród/Jaskółcze Gniazdo
Re: Podróże, a języki obce
-> Tonfa
A może to zwyczajna pokora i niechęć przed wyjściem na błazna? To by było interesujące w kontekście faktu, że jesteśmy mistrzami (lub przynajmniej "raner-apami") Europy w przekonaniu, jakoby nie było drugiego takiego fajnego narodu.
A może to zwyczajna pokora i niechęć przed wyjściem na błazna? To by było interesujące w kontekście faktu, że jesteśmy mistrzami (lub przynajmniej "raner-apami") Europy w przekonaniu, jakoby nie było drugiego takiego fajnego narodu.
"Oryginalność jest jedyną rzeczą, której użyteczności nie mogą pojąć nieoryginalne umysły” <John Stuart Mill, "O wolności">
-
- User
- Posty: 246
- Rejestracja: 20 mar 2011, o 18:04
- Lokalizacja: Po południu
Re: Podróże, a języki obce
Drogi Abderyto!
Może zaczniesz pisać posty równie górnolotnym i kwiecistym stylem w języku obcym.
Pozdrowka
Może zaczniesz pisać posty równie górnolotnym i kwiecistym stylem w języku obcym.
Pozdrowka
-
- User
- Posty: 851
- Rejestracja: 10 paź 2010, o 16:51
- Lokalizacja: GieKSogród/Jaskółcze Gniazdo
Re: Podróże, a języki obce
A może Ty zaczniesz czytać cudze wpisy ze zrozumieniem, gdyż najwyraźniej nie doczytałeś jednego z moich wpisów, w którym przyznawałem się do wstydliwego braku znajomości jakiegokolwiek języka obcego, co - nolens volens - ogranicza mnie w tym, co proponujesz.
"Oryginalność jest jedyną rzeczą, której użyteczności nie mogą pojąć nieoryginalne umysły” <John Stuart Mill, "O wolności">
-
- User
- Posty: 246
- Rejestracja: 20 mar 2011, o 18:04
- Lokalizacja: Po południu
Re: Podróże, a języki obce
Abderyto, a może to Ty nie pojąłeś aluzji dotyczącej stylu, a nie znajomości języka obcego? Bynajmniej nie szydzę z Twojej nieznajomości języków obcych (na naukę nigdy nie jest za późno). Rozumiem, że jest to Twój słaby punkt, którego w żaden sposób nie zamierzam wykorzystywać.
Pozdrowka
Pozdrowka
-
- User
- Posty: 851
- Rejestracja: 10 paź 2010, o 16:51
- Lokalizacja: GieKSogród/Jaskółcze Gniazdo
Re: Podróże, a języki obce
Możliwe, że nie pojąłem Twojej aluzji. Ale mam nadzieję, że usprawiedliwia mnie późna pora i trzynaście kolejek pewnego napoju, który delikatnie przytępia zmysły.
W każdym razie honor zwracam i dłoń ściskam.
W każdym razie honor zwracam i dłoń ściskam.
"Oryginalność jest jedyną rzeczą, której użyteczności nie mogą pojąć nieoryginalne umysły” <John Stuart Mill, "O wolności">
-
- User
- Posty: 246
- Rejestracja: 20 mar 2011, o 18:04
- Lokalizacja: Po południu
Re: Podróże, a języki obce
W porządku. Uścisk dłoni, po męsku, odwzajemniam.
Pozdrowka
Pozdrowka
-
- Jr. Admin
- Posty: 8085
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Re: Podróże, a języki obce
Prawdę mówiąc najgorzej to było na Węgrzech dobrych parę lat temu. W takim Egerze w pewnym barze żadna z obsługujących nie znała innego języka poza rodzimym narzeczem. Ponieważ byliśmy dużą grupą dość śmiesznie wyglądała ceremonia pokazywania na migi co byśmy to chcieli zjeść lub wypić. Przyznać trzeba że sprzedające wcale sprawy nie ułatwiały, nie wiem może im się podobała taka rozmowa głuchoniemych.
Ale muszę przyznać, że dzisiaj to wygląda zncznie lepiej. Jak nie po angielsku to po niemiecku w każdym miejscu związanym jakoś tam z obsługą ruchu turystycznego można się dogadać.
Ale muszę przyznać, że dzisiaj to wygląda zncznie lepiej. Jak nie po angielsku to po niemiecku w każdym miejscu związanym jakoś tam z obsługą ruchu turystycznego można się dogadać.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Podróże, a języki obce
Ja znam tylko rosyjski. Musiałem się go uczyć, ale i chciałem. Dużo podciągnąłem znajomość korespondencją z dziewczynami z byłego ZSRR. Litwinki, Estonki, Ukrainki, Ormianki, Sybiraczki, Rosjanki oczywiście. Chciałem jakąś skośnooką (od dawna mam pociąg do takich pań...), ale się nie trafiła. Podczas studiów, gdy poprowadziłem jako pilot kilka wycieczek do rozpadającego się właśnie ZSRR, kilka razy zdarzyło mi się pokazywać paszport, bo nikt nie chciał uwierzyć, że jestem Polakiem, a nie np. Litwinem, który zna język, bo się go uczył i jest z nim osłuchany, ale zdradza go nieco inny akcent. Gdy więc parę lat temu na Krymie ktoś powiedział, że wy ocień charaszo gawaritie pa ruski, potraktowaem to jako obelgę...
Do innych jezyków szczęścia nie miałem. Niemiecki w technikum wyglądał tak, że o ile nauczyciel był (bo zwykle go nie było), to za samo wstanie z miejsca stawiał trójkę. Za powiedzenie eeeeeeee było już 3 plus. Za bąknięcie czegokolwiek – czwórka. I na studiach, widząc czwórkę z niemieckiego – dano mnie do grupy niemieckiej zaawansowanej. I nie było nawet mowy o przeniesieniu się na angielski. Lektor (tuz przed emeryturą, więc chciał mieć jak najwięcej studentów) obiecywał, że da nam ćwiczenia, byśmy jeszcze z kilkoma w podobnej sytuacji nadrobili, ale nie dał nic (bo i nam się nie chciało za nim łazić). Ale wypracowałem dobry sposób; na każdych zajęciach siadałem obok kogoś dobrego. I gdy gość coś mówił po niemiecku, a spomiędzy słów wyłowiłem swoje nazwisko, pytam siedzącego obok, ty, co on ode mnie chce. I tak przez trzy lata. Z niemieckiego nie kumam więc nic. Choc raz dogadałem się z Niemcem. Było to na obozie studenckim, na imprezie z Niemcami schlałem się w trzy d*** i zawzięcie dyskutowałem z Niemcem, który po polsku ani w ząb. I ja wszystko rozumiałem, co on do mnie mówi! Następnego dnia, gdy już głowa przestała boleć, zapytałem go przez tłumaczy, czy on mnie także rozumiał. Rozumiał!
Do angielskiego szczęścia nie miałem. Poszedłem na kurs w czasie technikum, ale dostałem lufę z matematyki na semestr i musiałem go rzucić, by zdać do następnej klasy. Na studiach – czytaj powyżej. Po studiach na kurs angielskiego wysłała mnie firma. Na kursie wszakże poznałem obecną żonę i nie w głowie była mi nauka...Potem jeszcze parę razy chodziłem na różne kursy, ale zawsze było źle; dla początkujących się nudziłem, dla średniozaawansowanych siedziałem jak na tureckim kazaniu. A że z językiem w praktyce nie miałem wiele do czynienia, to i nie umiem wiele. Al;e parę razy się przydało. Raz w Holandii, gdzie pracowałem jako spawacz. Nie musiałem się dogadać w swojej fabryce, bo tłumaczyli koledzy, w sklepie też niekoniecznie, bo na wyświetlaczu widziałem, ile mam zapłacić. Ale już podczas organizowania wycieczek i na nich musiałem gadać. I sobie poradziłem.
Na Maderze zdarzyło mi się nawet robić za... tłumacza. Bo ja coś tam liznąłem, a byli tacy, co kompletnie nic. Na Węgrzech także udawało się nie używać języka, choć parę razy musiałem i jakoś sobie poradziłem. Podstawy mam mocne (kilka rozpoczętych kursów...), więc podejrzewam, że gdybym musiał, to bym się nauczył. Sęk w tym, że nie muszę...
Do innych jezyków szczęścia nie miałem. Niemiecki w technikum wyglądał tak, że o ile nauczyciel był (bo zwykle go nie było), to za samo wstanie z miejsca stawiał trójkę. Za powiedzenie eeeeeeee było już 3 plus. Za bąknięcie czegokolwiek – czwórka. I na studiach, widząc czwórkę z niemieckiego – dano mnie do grupy niemieckiej zaawansowanej. I nie było nawet mowy o przeniesieniu się na angielski. Lektor (tuz przed emeryturą, więc chciał mieć jak najwięcej studentów) obiecywał, że da nam ćwiczenia, byśmy jeszcze z kilkoma w podobnej sytuacji nadrobili, ale nie dał nic (bo i nam się nie chciało za nim łazić). Ale wypracowałem dobry sposób; na każdych zajęciach siadałem obok kogoś dobrego. I gdy gość coś mówił po niemiecku, a spomiędzy słów wyłowiłem swoje nazwisko, pytam siedzącego obok, ty, co on ode mnie chce. I tak przez trzy lata. Z niemieckiego nie kumam więc nic. Choc raz dogadałem się z Niemcem. Było to na obozie studenckim, na imprezie z Niemcami schlałem się w trzy d*** i zawzięcie dyskutowałem z Niemcem, który po polsku ani w ząb. I ja wszystko rozumiałem, co on do mnie mówi! Następnego dnia, gdy już głowa przestała boleć, zapytałem go przez tłumaczy, czy on mnie także rozumiał. Rozumiał!
Do angielskiego szczęścia nie miałem. Poszedłem na kurs w czasie technikum, ale dostałem lufę z matematyki na semestr i musiałem go rzucić, by zdać do następnej klasy. Na studiach – czytaj powyżej. Po studiach na kurs angielskiego wysłała mnie firma. Na kursie wszakże poznałem obecną żonę i nie w głowie była mi nauka...Potem jeszcze parę razy chodziłem na różne kursy, ale zawsze było źle; dla początkujących się nudziłem, dla średniozaawansowanych siedziałem jak na tureckim kazaniu. A że z językiem w praktyce nie miałem wiele do czynienia, to i nie umiem wiele. Al;e parę razy się przydało. Raz w Holandii, gdzie pracowałem jako spawacz. Nie musiałem się dogadać w swojej fabryce, bo tłumaczyli koledzy, w sklepie też niekoniecznie, bo na wyświetlaczu widziałem, ile mam zapłacić. Ale już podczas organizowania wycieczek i na nich musiałem gadać. I sobie poradziłem.
Na Maderze zdarzyło mi się nawet robić za... tłumacza. Bo ja coś tam liznąłem, a byli tacy, co kompletnie nic. Na Węgrzech także udawało się nie używać języka, choć parę razy musiałem i jakoś sobie poradziłem. Podstawy mam mocne (kilka rozpoczętych kursów...), więc podejrzewam, że gdybym musiał, to bym się nauczył. Sęk w tym, że nie muszę...
-
- Administrator
- Posty: 12450
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Podróże, a języki obce
Z życia wzięte...
Podczas ostatniej wizyty w Tropical Islands w Krausnick pod Berlinem podchodzi do mnie pewna Rosjanka (w średnim wieku). Chyba wzięła mnie za pracownika obsługi tamtejszej Wyspy i coś do mnie mówi po rosyjsku (na szczęście nie musiałem uczyć się tego języka w tzw. "trybie przymusowym"). Gdy nerwowo złapała mnie za rękę i przyprowadziła do swojej szafki w przebieralni (przebieralnie koedukacyjne) wywnioskowałem, że ma problem z elektronicznym zamkiem (awaria). Mówię do niej "Do you speak English"?, a ona: "Niet". Myślę sobie spróbuję inaczej (tak bardziej nowocześnie, nietypowo dla miejsca, czyt. 70 km od Berlina <lol> ), po niemiecku: "Sprechen Sie Deutsch?", a ona: "Niet" i coś jeszcze dodała w swoim rodzimym języku... <nie>
Oczywiście zaprowadziłem ją do punktu informacji i opowiedziałem obsłudze (Niemkom), o co jej chodzi. Sprawa błyskawicznie została załatwiona.
Do czego zmierzam...
Jak można będąc w danym kraju, czyt. Niemcy nie znać choć podstaw j.angielskiego (j.niemiecki jak sądzę pozostaje w sferze marzeń)? Nie mówię o płynnej znajomości języka obcego, ale o choć podstawowych zwrotach/słowach!
Na co ona liczyła będąc w Niemczech? Na Polaka, który pomoże jej po niemiecku? <glupek>
Podczas wyjazdów turystycznych zdarzają się przecież czasem sytuacje, w których bez znajomości języka obcego możemy mieć problem
Podczas ostatniej wizyty w Tropical Islands w Krausnick pod Berlinem podchodzi do mnie pewna Rosjanka (w średnim wieku). Chyba wzięła mnie za pracownika obsługi tamtejszej Wyspy i coś do mnie mówi po rosyjsku (na szczęście nie musiałem uczyć się tego języka w tzw. "trybie przymusowym"). Gdy nerwowo złapała mnie za rękę i przyprowadziła do swojej szafki w przebieralni (przebieralnie koedukacyjne) wywnioskowałem, że ma problem z elektronicznym zamkiem (awaria). Mówię do niej "Do you speak English"?, a ona: "Niet". Myślę sobie spróbuję inaczej (tak bardziej nowocześnie, nietypowo dla miejsca, czyt. 70 km od Berlina <lol> ), po niemiecku: "Sprechen Sie Deutsch?", a ona: "Niet" i coś jeszcze dodała w swoim rodzimym języku... <nie>
Oczywiście zaprowadziłem ją do punktu informacji i opowiedziałem obsłudze (Niemkom), o co jej chodzi. Sprawa błyskawicznie została załatwiona.
Do czego zmierzam...
Jak można będąc w danym kraju, czyt. Niemcy nie znać choć podstaw j.angielskiego (j.niemiecki jak sądzę pozostaje w sferze marzeń)? Nie mówię o płynnej znajomości języka obcego, ale o choć podstawowych zwrotach/słowach!
Na co ona liczyła będąc w Niemczech? Na Polaka, który pomoże jej po niemiecku? <glupek>
Podczas wyjazdów turystycznych zdarzają się przecież czasem sytuacje, w których bez znajomości języka obcego możemy mieć problem

-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Podróże, a języki obce
Praga ubiegły rok. Mc Donalds-chcemy coś zamówić tylko:
-próbować po czesku? ?Jak się człowiek przejęzyczy będzie ubaw albo vietnam-vide--znaczenie słowa szukam w obu językach..;
-angielski?
-no to spróbujemy po niemiecku--trzeba wykorzystać kilka lat kucia;zaczynam a chłopak wcale niezłą polszczyzną--w czym mogę wam pomóc bo nieźle znam i rozumiem polski;a słyszałem jak mówiliście w tym języku....
-próbować po czesku? ?Jak się człowiek przejęzyczy będzie ubaw albo vietnam-vide--znaczenie słowa szukam w obu językach..;
-angielski?
-no to spróbujemy po niemiecku--trzeba wykorzystać kilka lat kucia;zaczynam a chłopak wcale niezłą polszczyzną--w czym mogę wam pomóc bo nieźle znam i rozumiem polski;a słyszałem jak mówiliście w tym języku....
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Podróże, a języki obce
Chyba przegiąłeś.Przemek pisze: Do czego zmierzam...
Jak można będąc w danym kraju, czyt. Niemcy nie znać choć podstaw j.angielskiego (j.niemiecki jak sądzę pozostaje w sferze marzeń)? Nie mówię o płynnej znajomości języka obcego, ale o choć podstawowych zwrotach/słowach!
Nie znam języka więc nie powinienem wyjeżdżac za granice??
Żyją jeszcze ludzie wiekowi którzy maja groby najbliższych np. we Lwowie...nie znają języków, ni w ząb..i co im radzisz??
-
- Administrator
- Posty: 12450
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Podróże, a języki obce
Nie przegiąłem.
A turystom wybierającym się do innych krajów radzę poszerzać swoją znajomość języków obcych, bo bez tego w dzisiejszych czasach trochę trudno. Na naukę języka nigdy nie jest za późno (o co chodzi z tym wiekiem? przecież to nic nie ma do rzeczy), a znajomość podstaw (o których wcześniej wspomniałem) niewątpliwie pomaga w rozmowach z "miejscowymi" i innymi turystami.
Creamcheese,
przeczytaj no raz jeszcze 4 ostatnie słowa cytowanego przez Ciebie fragmentu. <tak>
A turystom wybierającym się do innych krajów radzę poszerzać swoją znajomość języków obcych, bo bez tego w dzisiejszych czasach trochę trudno. Na naukę języka nigdy nie jest za późno (o co chodzi z tym wiekiem? przecież to nic nie ma do rzeczy), a znajomość podstaw (o których wcześniej wspomniałem) niewątpliwie pomaga w rozmowach z "miejscowymi" i innymi turystami.
Creamcheese,
przeczytaj no raz jeszcze 4 ostatnie słowa cytowanego przez Ciebie fragmentu. <tak>
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Podróże, a języki obce
Kurcze Przemku generalnie zgadzam się z Tobą;ale...tym razem nie mogę się zgodzić do końca;jasne znajomość obcych języków ułatwia wyjazdy;ale..jak ktoś nie ma np. czasu czy też głowy do kucia słówek to zawsze może poratować się albo tłumaczami elektronicznymi-jasne;że dzięki czemuś takiemu może zapytać się w stylu: "Czy tu być gdzieś sklep z woda?" ale od biedy wystarczy; drugie rozwiązanie-to proste rozmówki turystyczne-jak pracowałem w Empiku szło tego od groma i co ciekawe-chętnie kupowali je też studenci "inostranni" którzy nie wiedzieli jak się tu dogadać;a z rozmówkami-jakoś szło :-).
Jasne-lepiej znać języki;ale..i bez nich można sobie poradzić.
Co zaś do creamschees-a--z Lwowem to akurat nie problem-język polski i rosyjski należą do tej samej rodziny więc akurat łamaną polszczyzną idzie się tam dogadać; natomiast kosmiczny problem byłby np na Węgrzech-niby polak węgier dwa bratanki;ale...nie językowe :-).
Jasne-lepiej znać języki;ale..i bez nich można sobie poradzić.
Co zaś do creamschees-a--z Lwowem to akurat nie problem-język polski i rosyjski należą do tej samej rodziny więc akurat łamaną polszczyzną idzie się tam dogadać; natomiast kosmiczny problem byłby np na Węgrzech-niby polak węgier dwa bratanki;ale...nie językowe :-).
-
- Jr. Admin
- Posty: 8085
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Re: Podróże, a języki obce
I kosmiczny problem miewałem na Węgrzech, ale jakieś kilkanaście lat temu. Dania w barku zamawialiśmy na migi. Rosyjski chociaż się uczyłem jakoś nigdy nie był przydatny, w demoludach ludzie woleli się nie porozumiewać tym językiem dla zasady. Obecnie wszędzie można dogadać się po angielsku lub niemiecku więc problem znikł
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Podróże, a języki obce
Problem pozostał dla tego pokolenia, które języków obcych nie uczyło sie w szkołach (poza rosyjskim i to niechętnie)...problem pozostał dla tego pokolenia które nie miało paszportów w szufladzie biurka, a po wizy do RFN musiałoby stać dniami w kolejce pod ambasadą, więc po prostu nie wyjeżdzało. Jeżeli ci ludzie nie mieli możliwości żeby się uczyć, choćby angielskiego a sytuacja życiowa (czyt. saksy) nie zmusiła ich do nauki pozostają teraz "bez języka". Co nie odbiera im prawa do wyjazdów za granicę
Dla mnie zabrzmiało to jak wręcz pomysł wprowadzenie zakazu wyjazdu dla niedouczonych <mysli>
(Może przejsakrawiam ale dyskryminacją zajechało to na pewno)
Pozdrawiam
Własnie...do czego zmierzasz?Przemek pisze: Do czego zmierzam...
Jak można będąc w danym kraju...
Dla mnie zabrzmiało to jak wręcz pomysł wprowadzenie zakazu wyjazdu dla niedouczonych <mysli>
(Może przejsakrawiam ale dyskryminacją zajechało to na pewno)
Pozdrawiam
-
- Administrator
- Posty: 12450
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Podróże, a języki obce
Raczej nakaz do nauki języków obcych.creamcheese pisze:Dla mnie zabrzmiało to jak wręcz pomysł wprowadzenie zakazu wyjazdu dla niedouczonych <mysli>
Kto nie zna języka (podstaw), a podróżuje - wszyscy o tym wiemy - prędzej czy później natrafi na niezręczne sytuacje/nieporozumienia. <tak>
Względy historyczne (przecież wiemy, jak było kiedyś, a jak jest teraz) jakoś do mnie nie przemawiają, tym bardziej, gdy popatrzę, jak na kursach j. obcych pojawia się aktualnie bardzo umotywowana do nauki języków, spora grupa ludzi starszego pokolenia.
Także motywacja, trochę dobrych chęci i do roboty. <tak>
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Podróże, a języki obce
Warto znać choć kilka słów. od razu miejscowi inaczej nas traktują. Mam przykład. Swojego czasu, na wspomnianym juz obozie studenckim w Berlinie, w jakimś sklepie kupowaliśmy pamiątki. Wiekszość grupy, nie mająca pojęcia o niemieckim, pokazywaa co chce, a znudzona ekspedientka na kartce pisała im ceny. Ja bąknąłem, że bitte poskarten fon berliner landszaften, pani momentalnie się usmiechnęła, podała, i wyraźnie powiedziała ile płacę. Owszem, powoli i wyraźnie, ale powiedziała!
Szczególnie na tym punkcie czuli są Francuzi. Dlatego gdy się tam wybiorę, to odkopię rozmówki polsko-francuskie, które gdzieś powinienem mieć.
Szczególnie na tym punkcie czuli są Francuzi. Dlatego gdy się tam wybiorę, to odkopię rozmówki polsko-francuskie, które gdzieś powinienem mieć.
Re: Podróże, a języki obce
Witam wszystkich
Jestem nowa na tym forum, ale przeglądając wątki zauważyłam, że są tu ludzie znający się na rzeczy. Mam takie pytanie - chciałbym nauczyć się, a właściwie przypomnieć sobie przynajmniej podstawy języka angielskiego. Co sądzicie o nauce języka przy pomocy skype?
Znalazłam kilka takich ofert w sieci i zastanawiam się, czy warto spróbować nauki w takiej formie. Opis jest dość ciekawy, ale wolę spytać kogoś postronnego...
Jeżeli ktoś z Was może mi pomóc (uczył się w ten sposób lub w tej szkole i może coś o niej powiedzieć), to będę bardzo wdzięczna. Nie ukrywam, ze w grę wchodzi kasa - kursy tradycyjne są za drogie, dlatego zastanawiam się nad tą formą . Hm -interesuje mnie ten temat.
Jeżeli możecie, to zaproponujcie mi coś dobrego.
Pozdrawiam
Magdalena K.
Jestem nowa na tym forum, ale przeglądając wątki zauważyłam, że są tu ludzie znający się na rzeczy. Mam takie pytanie - chciałbym nauczyć się, a właściwie przypomnieć sobie przynajmniej podstawy języka angielskiego. Co sądzicie o nauce języka przy pomocy skype?
Znalazłam kilka takich ofert w sieci i zastanawiam się, czy warto spróbować nauki w takiej formie. Opis jest dość ciekawy, ale wolę spytać kogoś postronnego...
Jeżeli ktoś z Was może mi pomóc (uczył się w ten sposób lub w tej szkole i może coś o niej powiedzieć), to będę bardzo wdzięczna. Nie ukrywam, ze w grę wchodzi kasa - kursy tradycyjne są za drogie, dlatego zastanawiam się nad tą formą . Hm -interesuje mnie ten temat.
Jeżeli możecie, to zaproponujcie mi coś dobrego.
Pozdrawiam
Magdalena K.
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Podróże, a języki obce
A co powiesz na komputerowe? Kilka lat pracowałem w Empiku i wiem;że kilka firm jest godnych polecenia. Jeżeli chcesz zaoszczędzić pieniądze nie musisz kupować całego kursu tylko np.podstawy;ja proponowałbym poszukać programu Tell Me More.
Re: Podróże, a języki obce
Nie komputerowe raczej nie bardzo ,chyba kontakt z lektorem w tej sytuacji lepszy ,tak mi się wydaje ciekawe tylko czy trafię na fajnego lektora/lektorkę? <skromny> Nikt z Was nie słyszał nic o tej szkole,którą wcześniej wymieniłam?
Pozdrawiam Magda :)
Pozdrawiam Magda :)
-
- Administrator
- Posty: 12450
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Podróże, a języki obce
Pytanie o konkretną szkołę językową jest trochę nie na miejscu (bo pomyślę, że chodzi o reklamę tej placówki - tym bardziej, że to Twój pierwszy wpis na forum). <mysli>
Są fora typowo językowe (nauka języków obcych) i myślę, że tam znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
Tutaj rozmawiamy o językach obcych w kontekście wyjazdów turystycznych, zagranicznych.
Są fora typowo językowe (nauka języków obcych) i myślę, że tam znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
Tutaj rozmawiamy o językach obcych w kontekście wyjazdów turystycznych, zagranicznych.
Re: Podróże, a języki obce
Dobrze w sumie masz sporo racji Przemku więc już bez wzmianek o rodzaj szkoły czy nazwę mniejsza z tym. Masz racje fora typowo językowe są i jest ich wręcz całe mnóstwo. Zalogowałam się tu też z ciekawości ,żeby zdobyć jakieś informacje ,a nie jedynie w celach reklamowych! Trochę ludzi się zastanawia ostatnio jak przygotować się do wyjazdu i chociażby podstawowej komunikacji z obcokrajowcami. Rozmawiałam ostatnio na ten temat ze znajomymi. Czy fora językowe mi w tym pomogą nie wiem, ale spróbuję. Od dziś będę raczej czytać ,niż pisać i tak będzie mniej konfliktowo i bardziej na miejscu ok? Pozdrawiam Przemku <tak> i miłego dnia!
Magda
Magda
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Podróże, a języki obce
Ja polecam skype. Wynajdź sobie jakiegoś anglojezycznego i gadajcie, co Wam slina na jezyk przyniesie. Nic tak nie uczy jezyka jak jego zastosowanie w praktyce.
Re: Podróże, a języki obce
No i bardzo dziękuję Gollum bardziej takiej odpowiedzi oczekiwałam niż "krytyki z góry" ;-)
Pozdrawiam
Przemek: "Krytyka z góry" pojawia się bardzo szybko, jeśli w pierwszym poście (po rejestracji+po zapoznaniu się z Regulaminem Forum) użytkownik wstawia link do komercyjnej strony www.
Pozdrawiam
Przemek: "Krytyka z góry" pojawia się bardzo szybko, jeśli w pierwszym poście (po rejestracji+po zapoznaniu się z Regulaminem Forum) użytkownik wstawia link do komercyjnej strony www.
-
- User
- Posty: 851
- Rejestracja: 10 paź 2010, o 16:51
- Lokalizacja: GieKSogród/Jaskółcze Gniazdo
Re: Podróże, a języki obce
-> Przemek
Wyobraźmy sobie, że wybierasz się do Rosji. Ciekawi mnie, czy będziesz się uczył podstawowych słów i zwrotów w ichniejszym jęzorku czy liczył na to, że znajdziesz kogoś, kto gawarit po angielsku lub niemiecku?
Wyobraźmy sobie, że wybierasz się do Rosji. Ciekawi mnie, czy będziesz się uczył podstawowych słów i zwrotów w ichniejszym jęzorku czy liczył na to, że znajdziesz kogoś, kto gawarit po angielsku lub niemiecku?