Najpierw „zabrałam się” za przełęcze :-)
Przełęcz Karkoszczonka w Szczyrku, 729 m npm, 25.05.


Przełęcz pod Łysą, zwana popularnie Siodłem, 585 m npm, 27.05.

Przełęcz Przegibek, 663 m npm, 31.05.


A w niedzielę pojechałam na Skrzyczne (1257 m npm). Mąż podwiózł mnie do Lipowej-Ostre, bo jakoś nie miałam ochoty jechać 21 km po asfalcie, dzięki temu zaoszczędziłam siły i czas. Z Ostrego, a właściwie z Doliny Zimnika prowadzą na Skrzyczne drogi pożarowe, najpierw nr 5, a już prawie na samej górze nr 6 (w sumie ok. 11 km). Ok. 150 m od schroniska droga pożarowa łączy się z niebieskim szlakiem, prowadzącym z Zimnika i tutaj już trzeba zejść z roweru ze względu na duże kamienie i korzenie.
Na szczycie tłumy turystów, taras pełny, a na niebie całkiem sporo paralotniarzy, czy spadolotniarzy (nie wiem, nie znam się...).
Zjeżdżając w dół postanowiłam wydłużyć sobie nieco trasę i jechałam drogą trawersującą Małe Skrzyczne, Malinowską Skałę i Kościelec Beskidzki aż do Zimnika, następnie przez Lipową, Słotwinę, Godziszkę, Buczkowice, Meszną i Bystrą wróciłam do Bielska. To była długa i wyczerpująca, ale piękna wycieczka.











